wtorek, 17 czerwca 2025

W oczekiwaniu na lepszy czas ‒ post zapchajdziura

Dopadło mnie! Mają ją wielcy pisarze tego świata, mają też niszowi polscy blogerzy. Mowa o czymś, co ładnie nazywa się "writer's block", blokadą pisarską, lub brakiem weny twórczej, jednak "zatwardzenie intelektualne" zdecydowanie lepiej oddaje to, przez co przechodzę. Niby wiem, co napisać, mam dwa posty w głowie, niby chcę się ich z tej głowy pozbyć, próbuję, ale nie mogę. No nie wychodzą i już! Wybaczcie to ekspresyjne porównanie!

Zatem, w oczekiwaniu na lepszy czas, publikuję ten wpis, który napisałam już parę miesięcy temu na gorąco, po przeczytaniu poniższych książek. Nie opisuję dokładnie fabuły, bo sama nie lubię, kiedy inni to robią, sygnalizuję jedynie, że coś takiego jest/pojawiło się w literackim świecie, a nuż kogoś zainteresuje któraś z przedstawionych tu książek? 


Nie chcę zapeszać, ale mój czytelniczy rok zapowiada się całkiem obiecująco. Póki co zdominowany jest przez kobiety, zupełnie przypadkowo i nie ma w tym żadnej dyskryminacji, aczkolwiek tematyka niekoniecznie jest tylko i wyłącznie kobieca. 


O Colleen Hoover nie będę się rozpisywać. Nadal ją lubię, jej książki mają świetne przekłady na polski, jednak jej twórczość niekiedy delikatnie ociera się o tandetę. Mam tu na myśli konkretne fragmenty jej powieści. 


I tym oto sposobem "Verity" mocno mnie zawiodła. Dość wulgarny język, historia szyta grubymi nićmi, nie taką Colleen polubiłam. Cieszę się, że nie było to moje pierwsze przeczytane "dzieło" Amerykanki. "Nagie serce" dużo bardziej mi się podobały, ale też utrzymane były w typowym stylu dla tej autorki. 


Za to "Wild Atlantic Anthology", autorstwa Mary Heeran White (Irlandki z hrabstwa Clare), miło mnie zaskoczyła. 


Akurat byłam w tym dziwnym stanie, w jaki czasami wchodzę po przeczytaniu bardzo dobrej lektury ‒ niby miałam rozgrzebane dwie inne, ale to jednak nie było "to". Czasami sobie myślę, że pustkę, jaką pozostawia po sobie świetna lektura można porównać do narkotykowego głodu. Koniecznie chce się go jak najszybciej zagłuszyć. 


Książkę wybrałam w bibliotece na chybił- trafił. Zaintrygowała mnie tematyka, jak i sama okładka: dziki Atlantyk w tytule, irlandzkie wybrzeże, latarnie morskie i statek. Co mogłoby pójść nie tak? Bez większych oczekiwań zaczęłam ją czytać późnym i zimnym wieczorem. To tylko 9 opowiadań, niecałe 160 stron. Po drugim z nich wiedziałam już, że tak szybko jej nie odłożę. Takie myślenie to spory sukces w moim przypadku, bo od opowiadań zdecydowanie wolę porządną powieść.

Obcowanie z nią było nie tylko pożywną strawą dla umysłu, ale też fajnym sensorycznym doświadczeniem. Nie ma "śliskiej", zimnej okładki, ani szorstkiego papieru ‒ jest miękka i przyjemna w dotyku. Tak, wymacałam ją bardziej, niż to było konieczne. Przyznaję bez bicia.  

Szkoda, że "Wild Atlantic Anthology" nie jest bardziej obszerna. Na oprawce widnieje napis "volume 1" (pierwsza część"), zdecydowanie czuję się zachęcona do sięgnięcia po drugi tom! 


"Antartica" Claire Keegan jest ‒ podobnie jak pozycja wyżej ‒ zbiorem opowiadań, nieco tylko bardziej obszernym (210 stron). To było moje pierwsze spotkanie z tą popularną irlandzką autorką. Przysiadłam na sofie, bo pilnowałam obiadu w piekarniku i pomyślałam, że zamiast siedzieć na niej bezczynnie "przeczytam stronę albo dwie". Ostatecznie skończyło się na 10, bo tyle liczyło otwierające książkę, tytułowe opowiadanie "Antartica". Ożeż! Ale mnie wciągnęło! Omal nie spaliłam obiadu! 


Kolejne były mniej lub bardziej absorbujące, czasami dość szokujące, niemniej po tym inicjującym spotkaniu czuję, że rudowłosa Irlandka musi częściej u mnie gościć. Nieprzereklamowany hype, słusznie nagradzana. Zdecydowanie ma kobieta talent! A ja mam ochotę na więcej. 


Na koniec wspomnę o rodzynku w tym doborowym, kobiecym towarzystwie. Po przejściu na policyjną emeryturę John Sweetman, ekspert daktyloskopijny, opublikował "Identity", którą pochłonęłam w błyskawicznym tempie i z ogromnym apetytem. "Słodka" lektura, palce lizać, jeżeli w ogóle można tak powiedzieć o dziele literackim. Bardzo lubię tematykę kryminalistyki, zwłaszcza jeśli dotyczy ona Irlandii, musiałam więc sięgnąć po tę książkę. Czytałam już trochę książek byłych detektywów/policjantów, ta zdecydowanie jest jedną z lepszych w tej dziedzinie. Okładka nie kłamie ‒ to naprawdę była fascynująca lektura! 


27 komentarzy:

  1. O właśnie, piszesz tak o książkach, jak lubię czytać czyli bez zbędnych szczegółach, ze zwróceniem uwagi na ważne aspekty.
    Żadnej z książek nie znam, ale wezmę pod uwagę, bo niby bywają recenzje/opisy wydawnictw, ale czasami jakby mówiły o innej książce, niż zamówiona.
    Najbardziej zainteresowała mnie ta o daktyloskopii, a Antarctica ma fajną okładkę:-)
    Robię podobnie, gdy kolejny post rodzi się w bólach, daję cos lekkiego, zastępczego, nawet by samej odpocząć od trudnych treści lub zebrać myśli.
    Szybkiego powrotu weny, choć i ten post ciekawy!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Strasznie nie lubię spoilerów, a tych opisów na ostatniej okładce tym bardziej! W moim odczuciu zdecydowanie za dużo zdradzają. Czytałam ostatnio książkę Nicholasa Sparka, wielka cegła, ponad 500 stron, a opis z okładki już w drugiej linijce zdradził to, co nastąpiło na stronie nr 200! Kiedy oglądam film, albo czytam książkę, lubię jak najmniej wiedzieć na temat tego, co się wydarzy.

      Co się zaś tyczy braku weny, to powiadają, że najlepszym remedium na jej brak jest właśnie... pisanie. Coś w tym jest, bo po napisaniu wstępu do tego dzisiejszego wpisu jakbym nabrała chęci do tworzenia kolejnych :)
      Dziękuję Ci, Jotko, za życzenia, czas poświęcony na przeczytanie tego wpisu, no i oczywiście za pozostawiony ślad :) Zawsze miło, gdy czytelnicy wchodzą w interakcję z autorem.

      Usuń
  2. W lokalnej irlandzkiej bibliotece jest dział z książkami po polsku?

    Jak wiem, o czym mógłbym napisać, a nie piszę, to bardziej bym tu widział zwykłe lenistwo niż jakieś zatwardzenie :P (to tak gdybym oceniał po sobie)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. TAK! :) Uwielbiam irlandzką bibliotekę - nie uwierzyłbyś, jak bardzo jest zasobna w polskojęzyczną literaturę! To nie jest kwestia kilkunastu czy kilkudziesięciu książek po polsku, oni mają je w setkach! A może nawet tysiącach? Nie wiem, co bym zrobiła, gdyby nie biblioteka - najpewniej zbankrutowała, albo przestała czytać (nie "uznaję" ebooków) ;) Dawniej było tak, że trzeba było symbolicznie płacić za zamawiane pozycje, ale już od dłuższego czasu usługi są darmowe. Mogę na przykład zamówić sobie książkę z innego oddziału, znajdującego się na drugim końcu Irlandii, a oni i tak mi ją przywiozą za darmo. I jeszcze wyślą SMS-a, że już na mnie czeka. Oczywiście nie dostarczą mi jej do domu, niemniej świetna usługa :)

      No właśnie to lenistwo nie do końca mi pasuje do objawów, bo ja siadam do komputera z myślą o pisaniu, otwieram dokument Worda i... nic! Czasem faktycznie nie piszę, bo mi się nie chce, albo nie mam czasu, ale to nie tym razem :)
      Dzięki za wizytę i komentarz :)

      Usuń
    2. Ja dla przełamania piszę tradycyjnie, na papierze. Tylko często później już mi się nie chce tego na blog przerzucić, więc dla czytelników to żade zysk :D

      Opcja wypożyczeń międzybibliotecznych jest i w Polsce, ale wydaje mi się, że to będzie jednak nadal płatne, za zwrot kosztów przynajmniej.

      Usuń
    3. O nie, nie! Przyznam Ci się, że odzwyczaiłam się od ręcznego pisania (co za czasy! co za obyczaje!), i kiedy dłużej to robię, to... boli mnie dłoń! Może nie do końca boli, ale odczuwam dyskomfort. Jednak prawdę powiadają - nieużywane mięśnie zanikają! Nie żebym namawiała Cię do złego, ale postępując w ten sposób tylko działasz na szkodę czytelników! Nie zdziw się, jak któregoś razu przebudzisz się, wyjrzysz przez okno, a tam pikieta rozzłoszczonej tłuszczy ;) Ile można tolerować takie zachowanie? ;)

      U nas na szczęście nie trzeba płacić za tę przysługę! Sama nie wierzę w swoje szczęście!

      Usuń
    4. ooo Dariusz będzie zwiedzał Irlandię no proszę :D zaskoczonam, że tu dotarłeś (dopiero teraz :D)

      Usuń
    5. Niezbadane są ścieżki Hebiusa ;) Nie kopie się leżącego, Polly, kiedy ten leżący jest na wyjeździe i nie może się obronić ;) Polityka nas "połączyła" ;) Udowadniamy wszystkim, że można utrzymywać cywilizowane relacje z tymi, którzy niekoniecznie mają takie same sympatie polityczne ;)

      Usuń
    6. Dobrze to pogadamy jak wróci 🤭

      Usuń
    7. No nie wiem, czy się uda, bo wrócił, ale milczy jak zaklęty ;)

      Usuń
  3. Wstyd się przyznać ale w tym roku zupełnie nie czytam. Za to podczas szydełkowania łyknęłam już przerażającą ilość seriali 😱 jestem w szoku bo między innymi znalazło się tam 16 sezonów Rodzinki pl. W zasadzie jedyne co w tym roku na raty podczytuje to książka o bieganiu słynnego Galloway'a

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie martw się, nadrabiam za Ciebie ;) Ty z kolei nadrabiasz za mnie, bo jestem na bakier z filmami i serialami. Wspomnianej "Rodzinki.pl" oczywiście nie znam i nie obejrzałam ani jednego odcinka.

      Usuń
    2. trudno byś znała jak tyle czasu jesteś poza PL. Ale może słyszałaś to jest serial z Kożuchowską i Karolakiem w rolach głównych którzy mają 3-ch synów. Mimo, że nie mam dzieci ten serial jest tak życiowy że przyjemnie się oglądało. Polecam jak gdzieś znajdziesz to zerknij może Ci podejdzie

      Usuń
    3. Po tym, jak o niej wspomniałaś, to poszperałam w sieci, żeby sprawdzić, co zacz :) Wiem już, że to lekki i komediowy serial, jestem więc odrobinę mądrzejsza ;) Nie sądzę jednak, bym zabrała się za niego, bo od dłuższego czasu prawie nie przesiaduję przed telewizorem, a nigdy nie oglądam żadnych seriali na telefonie.

      Usuń
  4. Kochana - "zatwardzenie intelektualne" - jest nawet w swym brzmieniu genialne i jeśli pozwolisz użyję go i przekażę dalej, w końcu każda z nas, zna ten stan ;-))
    Taki post też jest wartością, bo polecajki książkowe lubimy. U mnie problemem jest wyłącznie wygospodarowanie czasu - lektura zawsze przegra z ogrodem, w którym chętnie spędzam długie godziny :-))
    Dopiero zimą zerkam w kierunku książek, lecz mimo sprzyjającej pory roku, nawet wówczas potrafią przegrać z dobrym filmem... niestety.
    PS.
    Przeczytałam oczywiście Twoją recenzję "It Ends With Us" i jedno jest pewne - trafia w serce i na pewno godna jest polecenia!
    Pozdrawiam najcieplej...
    Anita

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, Anitko :) Bardzo lubię to mało wyrafinowane określenie, bo doskonale oddaje ten stan, o którym pisałam :) Wolałabym, aby trzymało się ode mnie z daleka, ale niestety nie da się tak. Wygląda jednak na to, że chyba skutecznie sobie z nim poradziłam, bo dziś wysmarowałam długi wpis (udało się "wydalić" jeden z postów, który mi zalegał w głowie) i czuję, że to jeszcze nie koniec - kolejne narodzą się w najbliższym czasie. A może nie powinnam zapeszać? ;)
      Proponuję połączyć lekturę z ogrodem ;) Czytanie na świeżym powietrzu jest chyba nawet przyjemniejsze niż czytanie w domu :)
      Dziękuję za Twój przemiły komentarz i życzę wszystkiego dobrego :)

      Usuń
  5. Malo czytam ostatnio. Zreszta od jakiegos czasu ide zupelnie na latwizne, nie czytam zadnych ambitnych pozycji. Jak juz czytam sa to najczesciej kryminaly, takie wspolczesne, najwieksza przyjemnosc sprawia mi zawsze Michael Connelly. Dlatego mysle ze ksiazka "Identity" John'a Sweetman pasowala by mi, moze znajde.
    Poza tym robilam przeglad polskich ksiazek, nie koniecznie polskich pisarzy, bo duzo tlumaczen i podczytywalam zanim wyrzucilam, ale jest jedna czytana wiele razy dawno temu i znowu czytam i o dziwo z kazda strona pamiec wraca.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ależ, Tereso, w czytaniu chodzi o przyjemność, nie ma sensu udawać snoba i sięgać tylko po klasykę literatury, jeśli to nie jest coś, co czytasz z przyjemnością. Mamy to szczęście, że nie jesteśmy już w szkole i nikt nie narzuca nam listy obowiązkowych lektur. Czytajmy to, co nas relaksuje, bawi, sprawia radość :) I nie miejmy z tego powodu żadnych wyrzutów sumienia :) Ja tam głęboko wierzę, że czytanie samo w sobie (bez względu na gatunek, po jaki sięgamy) nas rozwija i wzbogaca :)
      Pozdrawiam Cię serdecznie z gorącej Irlandii (tak, tak, dobrze przeczytałaś, mamy tu w chwili obecnej lato z prawdziwego zdarzenia :))

      Usuń
  6. Jest i on, czytelniczy post!

    Muszę przyznać, że w ogóle nie znam autorek o których piszesz i nie miałam bladego pojęcia, że takie w ogóle istnieją.
    Kiedy zobaczyłam Wild Atlantic Anthology pomyślałam, że po ciekawe lektury sięgasz, ja pewnie bym po taką nie sięgnęła, po czym przypomniało mi się jak ostatnimi czasy czytałam recenzję polskiej książki o latarniach morskich i sama się zastanawiałam czy jej nie poszukać i bliżej się z nią nie zaznajomić.

    Niezmiennie nie rozumiem zachwytów nad kryminałami i wszelkiej maści kryminalistyką, ale szanuję!

    Mój czytelniczy rok również wygląda całkiem nieźle. Wczoraj skończyłam "Miłość" Agnieszki Maciąg i zaczęłam czytać "Milagro" Marcina Kydryńskiego z wyprawy na Kubę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie sądziłam, że aż tak bardzo je lubisz! Skoro tak żywiołowo zareagowałaś, to mam nadzieję, że ucieszy Cię kolejny wpis, który napisałam wczoraj (wychodzi na to, że moje zatwardzenie intelektualne jest już pieśnią przeszłości!) Tematyka będzie Ci znana, ale nic więcej nie zdradzę, potrzymam Cię w niepewności ;)
      No wiesz... Colleen Hoover to powinnaś znać ;) Bo znajomości tych Irlandek to raczej nie wymagam. Nie oglądałaś głośnego filmu "It Ends With Us" z Blake Lively??? Stworzono go właśnie na podstawie jej książki. Film oczywiście dużo gorszy od powieści. Jeśli masz zapoznać się z tylko jednym, to oczywiście szczerze polecam Colleen. Pięknie pisze, przeważnie poruszają mnie jej książki.

      Lubię dobre kryminały, ale książki z dziedziny kryminalistyki (forensic science) chyba jeszcze bardziej. W tej opisanej tutaj jest sporo ciekawostek technicznych, metod stosowanych w badaniach, spraw kryminalnych z irlandzkiego podwórka... fascynujące rzeczy! Sam autor jest zresztą fascynujący, jego osobista historia, i to, jak "przez przypadek" odkrył swoje prawdziwe powołanie.

      Czytam przeróżne rzeczy - wyższych i niższych lotów ;) Często też wybieram kolejne książki na chybił trafił - po prostu wchodzę na stronę biblioteki, w polski dział, i szukam jak świnia trufli ;) A że podobnie jak ona nie jestem zbytnio wybredna, co do książkowej karmy, to znajdziesz u mnie klasyków, ale też pisarzy, którzy nie cieszą się renomą, albo uchodzą za tandetnych. I nie wstydzę się tego :) Czytanie to nie powód do żadnego wstydu, niech wstydzą się ci, którzy nie czytają ;)

      Nad czym się jeszcze zastanawiasz? No jasne, że musisz ją odszukać i bliżej się z nią zapoznać! To jest w ogóle jakaś inna opcja?! ;) Mnie akurat ciekawi morska tematyka i z przyjemnością czytam publikacje o latarniach, historie ich budowy, katastrof morskich, opowieści byłych latarników... Bardzo, bardzo ciekawa sprawa. No i z większości książek jestem zadowolona, choć parę razy trafiły się rozczarowujące, raz nawet myślałam, że umrę z nudów ;) Ale, jak widzisz, nie umarłam - przeżyłam, by opowiadać o tym potomnym! :)

      Zgadza się, zauważyłam, że wrzuciłaś piąty bieg i czytasz, jak najęta! Gdybym była podejrzliwa i nosiła foliową czapkę, to pomyślałabym nawet, że ze mną konkurujesz ;))

      Usuń
    2. Oczywiście! Lubię wymieniać się czytelniczymi spostrzeżeniami :) Czyżby kolejny post dotyczył m.in. Justyny Kopińskiej, o której zapomniałam, że ją czytałam?

      Nie oglądałam głośnego filmu "It Ends With Us" właśnie dlatego, że było o nim głośno i niekoniecznie w pozytywnym sensie tego słowa. Nie poszłam na kontrowersyjną drugą część Jokera, nie poszliśmy na kolejnego Gladiatora po przeczytaniu wielu negatywnych opinii i nie oglądałam "It Ends With Us". Umówmy się, że ja w ogóle mało cokolwiek oglądam ostatnimi czasy. Wolny czas spędzam głównie poza domem lub czytając. Z powodu goniących mnie terminów bibliotecznych mam kilka zaległych numerów Wysokich Obcasów do przeczytania!

      Dobrze, dodałam sobie Panią Odkurzacz na listę pozycji do przeczytania :)

      Moje lubienie kryminalnych rzeczy skończyło się na serialu Detektyw i na serialu The Peaky Blinders z cudownych Cillianem :)
      Stwierdzenie "jak świnia trufli" made my day! Ja mam taki system, że głównie zamawiam online do odbioru. Zawsze byłam jak dziecko we mgle pośród bibliotecznych regałów i to się niestety nie zmieniło. Czasami dorzucę coś na miejscu w bibliotece, gdy mi wpadnie w oko. Otóż to! Niech wstydzą się Ci, którzy nie czytają. Wczoraj K. w końcu skończył czytać Rozdroże kruków ;-)

      Znalazłam na razie tylko w internecie i dodałam do listy! Odłamki Gwiazd, Podróż do Latarni Morskich-tak się nazywa :) A wiesz, że ja do dziś nie obejrzałam tego filmu czarno białego, gdzie akcja dzieje się na latarni? Już nawet zapomniałam tytułu!

      Foliową czapkę :D Nigdy w życiu! Po prostu jest mi potwornie niekomfortowo z tym, że przez ostatnie lata zaniedbałam czytanie na rzecz wicia domowego gniazda :D Ha ha ha

      Usuń
    3. Miło mi to czytać. Był czas, że nie chciałam tu pisać o czytanych książkach, wydawało mi się, że nikogo to tak naprawdę nie interesuje, a większość woli popatrzeć sobie na podróżnicze zdjęcia. Potem jednak opublikowałam wpis książkowy, który cieszył się ogromnym zainteresowaniem, a ja ze zdumieniem odkryłam, że to jest właśnie to, czego chce lud, a nie chleba i igrzysk ;) Teraz więc nie mam już takich oporów.
      Haha, no nie, nie będzie o Justynie Kopińskiej, sama już prawie zapomniałam, o czym ona tam pisała! ;) Zdradzę Ci jednak, że będzie o innej książce, mam nadzieję, że jeszcze o niej nie zapomniałaś i że będziesz mieć swoje przemyślenia na jej temat, bo jestem ciekawa, czy ktoś inny też odebrał ją w taki sposób, czy może to ze mną jest coś nie tak ;)

      Rozumiem mechanizm, bo też mam tak, że im coś bardziej nachalnie jest promowane, im częściej wyskakuje na mnie z zaskoczenia z lodówki, tym bardziej mnie od tego odrzuca. Dla jej książki jednak warto się przemóc. Film nie jest zły, ale brakuje mu tej książkowej głębi. Tam wszystko zostało znacznie dokładniej ukazane.

      Przypomniałaś mi o "Detektywie" ! Uwielbiałam go! Matthew McConaughey skradł dla mnie cały show! Zresztą, uwielbiam go jako aktora, można nawet powiedzieć, że się w nim platonicznie "podkochuję" ;) Co ciekawe, polubiłam go, kiedy przestał być wymuskanym żigolakiem i zaczął grać właśnie takie znaczące role jak np. "Dallas Buyers Club". Jeśli dobrze kojarzę, to pierwszy sezon "detektywa" był zdecydowanie tym najlepszym i moim ulubionym.

      Jak skończył czytać Sapkowskiego, to się zrehabilitował! Teraz trzeba tylko szybciutko podesłać mu kolejną książkę, aby nie wyszedł z wprawy!

      Nie słyszałam o tej książce, ale już mi się podoba tytuł! Tylko czemu ma taką niską notę na lubimyczytać? 6.6/10. I czemu taka brzydka, nieciekawa okładka???

      To może zamiast tego czarno-białego filmu "Lighthouse" (2019) z Willem Dafoe obejrzyj sobie znacznie bardziej lekkostrawną produkcję z Gerardem Butlerem - "The Vanishing"? Piękne widoki (w kolorach!), trzyma w napięciu, no i muszę się pochwalić, że byłam tam w zeszłym roku, przez co teraz oglądanie tego filmu nabiera dla mnie nowego wymiaru :)

      Usuń
    4. Lubię Twoje posty o Irlandii z racji tęsknoty za tym krajem, jednak posty o innej tematyce również bardzo lubię. Oooo no to teraz rozbudziłaś moją ciekawość! Czekam zatem!

      Feel the same! Matthew McConaughey nie interesował mnie zupełnie gdy grał w komediach romantycznych (najgorsza z nich to chyba Jak stracić chłopaka w 10 dni), ale Detektyw-this is it! Przestałam oglądać Detektywa po pierwszym sezonie z Dornanem. Gdyby tam grał Cillian to może by było inaczej, ale Jamie jak dla mnie nie potrafił tej roli udźwignąć, a może to ja bardziej go po prostu kojarzyłam z pokoju zabaw.

      Myślałam, żeby uzupełnić jego biblioteczkę o brakujące tomy Sapkowskiego, ale nie ma ich nigdzie stacjonarnie. Muszę poszukać w odmętach internetów i zamówić.

      To jest względnie świeża książka, czytałam o niej w gazecie jakiś miesiąc temu plus pewnie Polaków nie interesuje taka tematyka. Powód jest prozaiczny i ten sam z racji którego nie ma u mnie w mieście dobrych filmów w kinach ;-)

      Gerard Butler! Oh yes! Muszę sobie poszukać tego tytułu ;-)

      Usuń
    5. Dzięki za feedback! Zawsze zastanawiało mnie, co konkretnie sprowadza tutaj zaglądających do mnie (poza tymi, którzy robią to interesownie i zależy im tylko na komentarzu zwrotnym), i jaka tematyka najbardziej ich interesuje, dlatego opinie tego typu są dla mnie naprawdę ważne i pomocne.

      Tak, tak, tu ochoczo Ci przytakuję, bo zdaje się, że kiedyś nawet zaczęłam oglądać ten wspomniany film ("Jak stracić chłopaka w 10 dni"), i nie byłam w stanie dotrzeć do końca. Jakaś taka infantylna ta komedia mi się wydała. Za to te cięższe produkcje... mmm! Palce lizać! Potrafi się "chłopak" w nich wykazać i stanąć na wysokości zadania. To tylko pokazuje, że Daniel Day-Lewis bardzo dobrze robił, wybrzydzając i akceptując tylko pewne role, nie zaś wszystko, jak leciało... W niektórych aktorzy zdecydowanie nie wykorzystują swojego potencjału, tu na myśl przychodzi mi też Henry Cavill. Plątał się gdzieś tam w tle w "Dynastii Tudorów", nie zrobił na mnie żadnego wrażenia, a dopiero kiedy wcielił się w tytułowego Wiedźmina, "pokochałam" go w tej roli! Normalnie szyta na miarę - specjalnie dla niego!

      Jamiego Dornana nie da się już chyba "odzobaczyć" w roli perwersa z pokoju zabaw ;) Chyba już na zawsze będzie miał twarz Greya ;)

      Trochę więcej wiary w rodaków! Mamy przecież wspaniałych, wartościowych i inteligentnych ludzi w Polsce, których interesuje taka tematyka. Gdyby było inaczej, to wydawnictwo pewnie nigdy nie wypuściłoby jej na rynek. Ja wiem, że w oczy i uszy najbardziej rzucają się ci "nieciekawi", ale normalni i nieobciachowi też egzystują! :)

      No, koniecznie!

      Usuń
  7. Wiesz co... bardzo mi się podoba, jak piszesz recenzje. Tak nietypowo, nic nie zgadzasz, a potrafisz zachęcić mnie do książki, bądź pomyśleć, że to nie dla mnie. Najbardziej zaciekawiłaś mnie druga, trzecia i ostatnią...czyli większością. Haha Też potrafię wymacac książkę na maksa. :D Cieszę się, że dodałaś ten post. Też miewam takie okresy, za nic nie wiem, co pisać...blokada i już. To minie. Najważniejsze, że jesteś, to najważniejsze. Pisz nawet o zwykłym dniu...bylebyś była, dawała znać co u Ciebie. Pozdrawiam Cie ogromnie serdecznie. Jeśli są błędy...wybacz...piszę z komórki, a to koszmar dla mnie. Hehe
    Uściski.💖

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ok już w drugim zdaniu widzę, że mój fon pisał swoje. :D

      Usuń
    2. Różnie piszę, najczęściej dzielę się wrażeniami po przeczytaniu jednej konkretnej, która z jakiegoś powodu wywołała u mnie największe emocje, zawsze jednak staram się jak najmniej pisać o fabule i nie spoilerować. Strasznie nie lubię, kiedy streszczenia zdradzają zbyt dużo, odbiera mi to przyjemność.
      O tak, papierowe książki są cudne i niezastąpione - wrażenia, jakich dostarczają (zapach, dotyk...) sprawiają, że nie mogę przemóc się do czytania e-booków!
      Dziękuję Ci ogromnie za wszystkie miłe słowa i za to, że chciało Ci się je tutaj umieszczać :) Wszystkiego dobrego na nowy tydzień :)

      Usuń