czwartek, 22 maja 2008

Bective Abbey

Kolejna pięknaniedziela na irlandzkiej ziemi stała się dla nas niepowtarzalną okazją dowyruszenia w podróż. Tym razem nie była ona ani długa, ani męcząca. Wybór padłna Bective Abbey - cysterskie opactwo w pobliskim hrabstwie. To kolejnawyprawa, którą zaplanowaliśmy jeszcze w minionym roku, a której niezrealizowaliśmy. Pierwotnie mieliśmy się tam udać przy okazji wycieczki do Trim.Plan jednak nie wypalił, gdyż Trim z wszystkimi jego atrakcjami całkowicie naspochłonął i zwyczajnie nie wyrobiliśmy się z czasem. Jednak co się odwlecze, tonie uciecze. I tym razem okazało się, że porzekadła zawierają w sobie dużoprawdy.


  


Kiedy docieramydo celu naszej wyprawy, jestem bardzo mile zaskoczona. Powodów jest wiele. Popierwsze opactwo jest przepięknie położone w nadrzecznym pejzażuniedaleko  mostu nad rzeką Knightsbrooke. Fajne, ustronne miejsce. Cisza,świeże powietrze, zaledwie parę domów rozrzuconych po sąsiednich terenach i...towarzystwo stada krów, które najwidoczniej ma właśnie sjestę. Ruiny okalająogromne połacie bujnej i soczyście zielonej trawy tworząc przy tym idealne tłodla opactwa.


  


Kolejną miłąniespodzianką jest brak tłumów. Jestem zaskoczona faktem, iż wstęp na terenopactwa jest wolny i że nie zostało ono jeszcze przekształcone w typowy obiektnastawiony na turystów. Wprawdzie na ogrodzeniu zamieszczono informację, iż TheOffice of Public Works przymierza się do stworzenia tutaj m.in. miejscaparkingowego, ale jest ona opatrzona pieczątką sprzed trzech lat. Po parkinguzaś nie ma śladu, więc nasze auto stoi na poboczu drogi.


  


Poprzekroczeniu bramy natrafiamy na małą tablicę informacyjną, z którejdowiadujemy się, iż opactwo zostało założone w 1147 roku przez króla hrabstwaMeath. Z upływem czasu Bective wzbogacało się o nowe obiekty. Niestety nie jestnam dane podziwiać je w pierwotnej wersji. Do naszych czasów przetrwały ruiny zXII wieku, w skład których wchodzą pozostałości po kapitularzu, pomieszczeniachroboczych, a także po portalach skrzydła południowego.


  


Przez kilkawieków mury tego opactwa stanowiły miejsce pracy i modlitw mnichów. Ich życiezapewne jeszcze długo toczyłoby się według tego samego scenariusza, gdyby niefakt, iż w 1536 roku rozwiązano działalność opactwa. Po tym zdarzeniu wyglądkompleksu został znacznie zmodyfikowany poprzez fortyfikację zabudowań. Towłaśnie wtedy wzniesiono wieżę, która nadała mu charakter warowni.


  


Miło jest w takpiękną pogodę przechadzać się po terenie opactwa i przenosić się myślami do czasówjego świetności. Chciałabym na własne oczy zobaczyć, jak wyglądał przeciętnydzień zamieszkującej tu społeczności mnichów, jakie były ich warunki życia ijak hrabstwo Meath wyglądało kilkaset lat temu. Nie mam jednak takiejmożliwości. Pozostaje mi jedynie zdać się na możliwości mojej wyobraźni.


  


Piękno tegocysterskiego klasztoru zostało docenione nie tylko przez zwiedzających. W 1995roku kompleks stał się planem filmowym dla kinowego przeboju Mela Gibsona - "Braveheart"(Waleczne Serce). Aż dziwne, że pomimo popularności tego filmu, nie miałamjeszcze okazji, aby obejrzeć go w całości. Koniecznie muszę nadrobić zaległości– chociażby dlatego, iż kilka bliskich mi irlandzkich kawałków ziemi ukazano w "Braveheart".


  


To nie jedyna ciekawostkazwiązana z opactwem. Dowiaduję się bowiem, że było ono przez pewien czasmiejscem pochówku lorda hrabstwa Meath. Nieszczęśnik został pozbawiony głowyprzez porywczego wieśniaka z Offaly. A wszystko to dlatego, iż Hugh de Lacy,lord Meath dopuścił się zburzenia  opactwa Durrow, a następnie w tym samymmiejscu wzniósł zamek.

Cóż… Takbrutalne i prymitywne metody odwetu przeszły już chyba do historii, a ludnośćOffaly wyrobiła się z czasem, bo jego współcześni mieszkańcy to bardzosympatyczni ludzie :) Chociaż… może jeszcze nie miałam okazji poznać ichprawdziwej natury, bo nie zburzyłam nikomu posiadłości. I nie zamierzam!

8 komentarzy:

  1. Kusisz, oj kusisz... ta zielenia i widokami ... chyba pomysle o wakacjach na wyspie....

    OdpowiedzUsuń
  2. kocurek85@onet.eu22 maja 2008 22:41

    Jak zwykle pięknie i ciekawie. Może wydasz przewodnik po Irlandii? "Z Taitą przez Irlandię" hihihi. Cudnie. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  3. paulinep@op.pl23 maja 2008 00:09

    Bardzo podobaja mi sie Twoje zdjecia, chyba lubisz podrozowac??? To cudownie odkrywac nowe, pasjonujace miejsca!! W najblizszych dniach postaram sie dac kilka zdjec ze Szkocji w terenie...moze przekonam Cie jak bardzo jest podobna do Irlandii??Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak zwykle przecudonwe zdjecia:):):)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja tam w koncu polece..:)

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie no wstyd i hanba zeby braveheart jeszcze nie obejrzec:). Generalnie musi to byc emocjonujace, kiedy wiesz, ze w miejscu, w ktorym film byl krecny Ty bylas, widzialas dotknelaswszystk swoja reka:). Taitko, a tam nie straszy przypadkiem? bo wyglada mi jak miesjce, w ktorym straszy. Wlasnie wyczytalam, ze sie zle czulas? czy juz ci przeszlo? mam nadzieje, ze ten wstretny kaszel juz minal, w razie czego syrop z cebuli polecam, naprawde skutkuje w takach takiego kaszlu:). Pozdrawiam cielutko!

    OdpowiedzUsuń
  7. Hihi, to dobrze że nie zamierzasz bo rzeczywiście mogłoby się to źle skończyć :) A zdjęcia jak zwykle cudownie zielono-niebieskie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo podobne ruiny są w mojej okolicy. Na pewno mieszkasz w Irlandii Taitko ;)? Żartuję, oczywiście :D

    OdpowiedzUsuń