sobota, 10 maja 2008

Newgrange & Knowth

Chłodniejszysezon w Irlandii dał mi się mocno we znaki, więc w momencie, kiedy nastałasłoneczna niedziela, postanowiłam spędzić ten dzień poza domem. Szybkozapoznałam się z zawartością przewodników i po wstępnych selekcjach wybrałamcel naszej podróży. Wiele interesujących miejsc zostało od razu odrzuconych,gdyż dzieliła nas za duża odległość do nich.  Ciężko jest zwiedzać odległezakątki Zielonej Wyspy, mając do dyspozycji tylko jeden dzień.


Moja drugapołówka nie ma nic przeciwko, więc wyruszamy w drogę, by zapoznać się zatrakcjami Bru na Bóinne i zakola rzeki Boyne. To właśnie tam znajduje siębogate skupisko starożytnych budowli, w tym między innymi Newgrange, a takżeKnowth i Dowth. Pierwszy z nich w szczególny sposób owiany jest atmosferątajemniczości i w pewnym sensie jest Mekką dla miłośników wrażeń, archeologii iśladów dawnych cywilizacji. To jedno z najczęściej odwiedzanych miejsc wIrlandii – świadczy o tym m.in. mieszanka różnych języków, którą słyszymy nakażdym kroku. Trudno się dziwić, bowiem Newgrange jest dużo starsze od piramidegipskich. Nie jest ono tak spektakularne jak majestatyczne budowle faraońskie,ale mimo to warto je odwiedzić. Podobnie jak w dolinie Nilu, tak i tutaj nadrzeką Boyne żyzna gleba była podstawą rozwoju cywilizacji.


  


Po dotarciu na miejsce udajemy się docentrum informacji turystycznej. Decydujemy się na dotarcie do dwóch grobówkorytarzowych – do Newgrange i Knowth. Dowth niestety nie jest udostępnione dozwiedzania. Mają do niego dostęp tylko archeolodzy. Miły pan informuje nas ogodzinach odjazdów autobusów. Centrum informacji turystycznej dzieli dość dużaodległość od tych obiektów, turyści są więc zawożeni kursującymi non-stopautobusami. Do odjazdu naszego autobusu mamy  kilkanaście minut, decydujemysię więc na zapoznanie się ze znajdującą się w centrum ekspozycją.


  


Z zaciekawieniem oglądamy rekonstrukcjeówczesnych chat, szkielety, odzienie naszych przodków i inne eksponaty. Miłojest przenieść się do tamtych czasów i choć trochę bliżej poznać życie twórcówtych wspaniałych monumentów. Nie było ono łatwe. Dowiadujemy się, żespołeczność z epoki kamienia żyła stosunkowo krótko (ok. 30 lat) i ze względuna ciężkie warunki życia i spożywany pokarm  narażona była na licznechoroby i przedwczesną śmierć. Po obejrzeniu ekspozycji, udajemy się wwyznaczone miejsce, gdzie oczekujemy na transport.


  


Po kilku minutach jazdy docieramy donaszego celu - do grobowca Knowth. Mimo że jest on większy niż Newgrange, niema on tak dużej sławy jak jego „sąsiad”. Po części zapewne  wynika to zfaktu, iż jego wnętrze nie jest dostępne do zwiedzania. Wydaje mi się też, iżnie robi takiego wrażenia jak Newgrange.


  


Po chwili dołącza do nas przewodnik(zwiedzanie jest możliwe tylko z nim) i rozpoczynamy naszą wyprawę doprzeszłości. Warunki są jak najbardziej sprzyjające: świeci słońce, błękitneniebo usiane jest białymi chmurami, a widoczność na sąsiadujące grunty jestbardzo dobra. Nie ma jeszcze zbyt wielu turystów, więc niewątpliwie jest toduży plus.


  


Minusem natomiast jest brak możliwościzwiedzania „na własną rękę”. Mimo że przewodnik mówi ciekawie, odpowiada nawszystkie pytania i stara się być zabawny, to jednak nie jestem uszczęśliwionajego obecnością. Czas wizyty jest ściśle określony, nie ma więc zbyt dużo czasuna spokojne robienie fotek i spacery wśród licznie zgromadzonych tam obiektów.


  


Przyglądamy się ciekawym wzorom wyrytym nakamieniach i zastanawiamy, co w ten sposób chcieli nam przekazać jegowykonawcy. Niestety ciężko jest uzyskać głęboką wiedzę na ten temat, bo taknaprawdę większość tego niesamowitego zapisu przeszłości pozostajenieodgadniona. Wiele jest mitów związanych z Bru na Bóinne, wiele różnychteorii i prób rozwikłania zagadek z nimi związanych. Ciężko jest mi ustalić najbardziejprawdopodobną wersję, nie mam odpowiedniej wiedzy na ten temat. W różnychźródłach, do których docieram, spotykam się z różnymi liczbami na temat ilościobiektów znajdujących się w dolinie Boyne, czy chociażby na temat średnicy iwysokości monumentów.


  


W czasie zwiedzania Knowth wchodzimy najego szczyt, a także do małego pomieszczenia w którym znajduje się skromnaekspozycja. Przewodnik kończy oprowadzanie, żegna nas i zostawia nam 10 min nakońcowe fotki i zwiedzanie. To zdecydowanie za mało. Robimy jeszcze kilkapamiątkowych zdjęć i musimy lecieć na autobus do Newgrange.


  


Po dotarciu na miejsce uderza nas potęgatego obiektu. O ile w Knowth było mało zwiedzających, o tyle w Newgrange jestich mnóstwo. Po chwili dołącza do nas przewodnik i wraz z liczną grupką bliżejzapoznajemy się z tym obiektem. Ci, którzy byli w Knowth od razu zauważają, iżgrobowce są podobne, ale nie identyczne. To, co odróżnia jeden od drugiego, toprzede wszystkim białe kamienie kwarcytowe, którymi wyłożony jest mur. W Knowthleżały one luźno u podstawy. Właśnie na tym przykładzie najlepiej widaćrozbieżność opinii badaczy. Jedni twierdzą, iż w wersji pierwotnej były oneporozrzucane (przypadek Knowth), inni zaś uważają, że ich miejsce jest namurze. Ile ekspertów, tyle zdań. Prawdy raczej się nie dowiemy. Za dużoniewiadomych jest w przypadku tych grobowców.


  


Dla wielu turystów najbardziej ekscytującymelementem grobowca jest maleńkie okienko, tzw. naświetle, znajdujące się tużnad wejściem do komory grobowca. W czasie przesilenia zimowego (21 XII, a takżew czasie kilku innych dni w roku)  promienie wschodzącego słońcaprzechodzą przez naświetle i wpadają do komory, by ją pięknie rozświetlić.Spektakl ten trwa 15 min, a po jego zakończeniu grobowiec ponownie zostajespowity ciemnością. Ponoć jest to niesamowite zjawisko. My mamy możliwośćzasmakowania jego namiastki. Nasz przewodnik przy użyciu sztucznego światładokonuje rekonstrukcji tego zjawiska. Faktycznie jest ono niezwykleinteresującym przeżyciem! Wrażenie potęguje wszechobecna ciemność i ciasnota.Wnętrze grobowca na pewno nie jest idealnym miejscem dla cierpiących naklaustrofobię.


  


Sama komora jest bardzo niewielkichrozmiarów, a dostać się można do niej przez uprzednie przeciśnięcie się przezwąski i niski korytarzyk. Ściany komory grobowej są ozdobione licznymispiralami i motywami geometrycznymi o nieznanym nam znaczeniu. W komorzeznajdują się także trzy nisze, a w czarze jednej z nich znaleziono szczątkikilku osób. Nie tak wyobrażałam sobie to wnętrze. Mimo wszystko jestem podwrażeniem – zdecydowanie pod większym wrażeniem niż w przypadku Knowth.


  


Po wyjściu z grobowca naszą uwagępoświęcamy kamieniowi broniącemu wejścia do grobowca. Znajdują się na nimtajemnicze ornamenty. Mają one kształt potrójnej spirali i ponoć symbolizująwieczność, czas i przestrzeń.


  


Jeszcze przezjakiś czas krążymy wokół Newgrange, uwieczniamy jego piękno i powoli zmierzamydo wyznaczonego punktu, gdzie mamy wsiąść do autobusu. Nasza wycieczka dobiegakońca.


  


Mimo iżwspółczesna cywilizacja nie potrafi odpowiedzieć na wiele pytań dotyczącychtych monumentów, jedno jest pewne: była to społeczność posiadająca niesamowitąwiedzę techniczną. Nie potrafię sobie wyobrazić, jak można było zbudować takkolosalne budowle posługując się prymitywnymi narzędziami. Uderza mniedeterminacja i poświęcenie włożone w tę budowlę. Szacuje się, że wzniesienieNewgrange zabrało naszym przodkom od 40-80 lat! Średnia długość życia ówczesnejcywilizacji wynosiła jakieś 30 lat. Zatem konstruując ten grobowiec wiedzieli,albo przynajmniej domyślali się, że nie będzie im dane obejrzenie go wukończonym stanie. Budowali więc dla przyszłego pokolenia, dla potomności. Co nimi kierowało? Nie wiadomo.

18 komentarzy:

  1. ~dominika_luton10 maja 2008 08:24

    Ciekawa wycieczka i ciekawy opis. Poprawie Cie w jednej kwestii - slonce wpada do obu kurhanow tylko RAZ w roku, w dniu przesilenia zimowego. Nie moze tam zagladac przez kilka dni w roku, jak napisalas.

    OdpowiedzUsuń
  2. Zwiedzanie na wlasna reke daje wiecej satysfakcji i jest bardziej doglebne... Nie lubie powierzchownosci przewodnikow, od ktorych wieje rutyna... PIEKNE i niesamowicie fascynujace meijsce...

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak już wspominałam - jest WIELE teorii. Różne źródła podają różne informacje. Rozbieżność opinii dotyczy także tej kwestii. Powszechnie uważa się, że światło wpada do grobowca tylko raz w roku, a w rzeczywistości ponoć ma to miejsce nawet 5-6 dni w roku. Taką informację usłyszałam m.in od przewodnika. Więc cóż... i tym razem nie udało Ci się dopiąć swego.

    OdpowiedzUsuń
  4. A poza tym, od tego samego przewodnika dowiedziałam się, że w zeszłym roku na 5 porannych spotkań w celu obejrzenia tego spektaklu, pogoda pozwoliła na to trzykrotnie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgadza się. Ja również nie przepadam za takim typem zwiedzania, ale niestety, w wielu miejscach jest to konieczność - bez przewodnika ani rusz :( Zdecydowanie bardziej preferuję samodzielne wyprawy, kiedy nie jestem ograniczona nakazami i czasem. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspaniała wycieczka Taitko. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziękuję Ci Taitko za wspaniałą podróż do przeszłości. Uwielbiam takie ciekawostki. W Egipcie też jest taka perełka, świątynia Ramzesa II w Abu Simbel. Tam słońce dwa razy do roku podczas przesilenia wiosennego i jesiennego wpada przez wrota oświetlając leżące w głębi w wykutej w skałach świątyni, posągi Faraona i królowej Nefretari :)) Buziaki i uściski :)))

    OdpowiedzUsuń
  8. aga.stankiewicz@onet.eu12 maja 2008 11:36

    Interesująca wycieczka, ciekawie opowiedziana :) Szkoda tylko że można chodzić z przewodnikiem, to skraca wizytę... Pozdrawiam :)))

    OdpowiedzUsuń
  9. promyczek83@op.pl12 maja 2008 21:29

    Powiem raz jeszcze, że cudownie tam u Was:)

    OdpowiedzUsuń
  10. jak ja uwielbiam takie starocie, czasem myslę, że minęłam się z powołaniem bo mogłabym być przewodnikiem po najstarszych miejscach świata:-)pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Warto było odwiedzić to miejsce i zapoznać się ze śladami naszych przodków :) Ja również serdecznie pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Dla mnie fascynujące w tym zjawisku jest przede wszystkim to, że światło nie pada na Ptaha! Jestem pod ogromnym wrażeniem talentu i wiedzy naszych przodków! Jak dobrze, że te cuda dotrwały do naszych czasów :) Pozdrawiam serdecznie i ściskam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Ja również je uwielbiam. Kryją w sobie tyle tajemnic.. Szkoda tylko, że nie wszystkie można wyjaśnić. Z zainteresowaniem zapoznałabym się z nimi.Pozdrawiam serdecznie z upalnej Irlandii :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Jak najbardziej potwierdzam :] Irlandia kryje w sobie mnóstwo pięknych i tajemniczych miejsc, do których staram się sukcesywnie docierać :) Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Niestety, takie są wymagania. Turyści muszą się do nich zastosować, jeśli chcą zwiedzić kurhany. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  16. ~Zgryzliwy ;)14 maja 2008 09:55

    Przyznam się, że organicznie nie cierpię wypraw z przewodnikiem. Dlatego nie odwiedziłem jeszcze tych stron. Po prostu nie potrafię grupowo zwiedzać. Wolę swoje tempo, wolę zadumać się tam, gdzie mi to odpowiada , gdzie mnie najdzie na to ochota. A tu przewodnik :"proszę przejść do następnej sali. Są jakieś pytania?" . Nie cierpię!!! Ale rozumiem, że jak nie ma innej możliwości, to trzeba zacisnąć zęby...pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  17. Doskonale Cię rozumiem, bo mam identyczne preferencje. Są jednak takie miejsca, których bez przewodnika nie da się zwiedzić i to jest ten ból ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. WitamMam pytanie czym najszybciej i najtaniej się dostać z Dublina do tych grobowców? Z góry mówię, że nie dysponuję samochodem. Pozdrawiam mój email jrks@poczta.fm

    OdpowiedzUsuń