W pierwszym tomie swojego obszernego cyklu „W poszukiwaniu straconego czasu” Marcel Proust umieścił scenę spożywania magdalenki przez głównego bohatera. Scena z pozoru błaha, jednak kryje się za nią coś więcej. Smak magdalenki sprawia, że w Marcelu budzi się wspomnienie z dzieciństwa, a on sam zostaje na chwilę do niego przeniesiony.
Proust nigdy nie podbił mojego serca i czytanie czegokolwiek jego autorstwa jest dla mnie tym, czym czytanie Szekspira w oryginale: nudziarstwem i męczarnią. Doskonale jednak rozumiem bohatera powieści Prousta. Dla mnie rolę magdalenki zawsze pełnią święta Bożego Narodzenia. Od najmłodszych lat je uwielbiałam. Odkąd pamiętam, zawsze nie mogłam się ich doczekać. Nigdy z tego nie wyrosłam. I jest mi z tym naprawdę dobrze.
Boże Narodzenie jest dla mnie synonimem magii – wyjątkowym okresem, z którym wiążą się przemiłe wspomnienia: oczekiwanie na pierwszą gwiazdkę, trzeszczący śnieg pod moimi stopami, kiedy późnym wieczorem szłam na pasterkę, zapach ciast domowej roboty i woń przeróżnych innych smakołyków. Było coś magicznego w tym łamaniu się opłatkiem, wspólnym spożywaniu kolacji wigilijnej, modlitwie i śpiewaniu kolęd – coś, do czego chce się wracać i o czym nigdy nie chce się zapomnieć.
Przyjemnie wracało się z kościoła w mroźny grudniowy wieczór, wiedząc, że to światełko oddalone o kilkaset metrów to mój dom, gdzie czeka na mnie ciepłe łóżko i dach nad głową. Fajnie było wiedzieć, że najbliższe kilka dni spędzę w beztroskiej atmosferze: będę mogła tarzać się w śniegu z rodzeństwem, oglądać świąteczne filmy, czytać okryta pierzyną i oparta plecami o kaloryfer.
Takie wspomnienia chce się samolubnie zatrzymać na zawsze. Dlatego znów siedzę w domu odpowiednio udekorowanym i pachnącym jabłkami z cynamonem. W piekarniku jest makowiec, w lodówce sałatka śledziowa i bigos. Są kartki od bliskich i upominki pod choinką. Późnym wieczorem, jak za starych dawnych lat, udam się na pasterkę, by dać otulić się magii. I naprawdę nie jest istotne, że będzie to msza po angielsku, a znak pokoju będę otrzymywać z rąk uśmiechniętych Irlandczyków – w tym wypadku magia świąt nie zna granic.
Nie powtórzę słów znanej piosenki „I wish it could be Christmas every day”, bo zwyczajnie nie chciałabym, by święta były każdego dnia. Straciłyby swoją magię. Przytoczę za to jedno z wielu pięknych irlandzkich błogosławieństw:
May you always be blessed
With walls for the wind
A roof for the rain
A warm cup of tea by the fire
Laughter to cheer you
Those you love near you
And all that your
Heart might desire
Życzę Wam, byście zawsze mieli schronienie przed wiatrem i deszczem, pomocną dłoń i słowa otuchy, zawsze wtedy, kiedy tego potrzebujecie, nieograniczoną ilość powodów do śmiechu i radości. Życzę Wam, aby w te święta ktoś o Was pamiętał. I Wy też pamiętajcie o innych, bo chyba nie ma piękniejszej zapłaty za pamięć niż łzy wzruszenia i szczery uśmiech.
Podróżujcie bezpiecznie, cieszcie się świąteczną atmosferą i pamiętajcie, że czasami lepiej jest ugryźć się w język niż potem żałować, że się powiedziało o jedno słowo za dużo. Są też takie słowa, które zapewne większość z nas powinna wymawiać dużo częściej. O tym też pamiętajcie, bo być może po raz ostatni będziecie spożywać kolację wigilijną w takim, a nie innym gronie. I być może więcej już nie będziecie mieć okazji, by skierować te słowa do tej konkretnej osoby. A to później boli.
Dziękuję przy okazji, że jesteście. I za te wszystkie ciepłe słowa, które od Was dostałam w grudniu. Za wszystkie sympatyczne wpisy do księgi gości, za maile, komentarze i Wasze kartki naprawdę dziękuję – to najlepszy upominek, jaki mogłam od Was dostać.
Wesolych Swiat, Taito! Swietnie, ze odnajdujesz magie swiat za granica a swietujesz tak jak w domu. Pozdrawiam goraco, Ola
OdpowiedzUsuńTaito, takie piękne są Twoje życzenia, że wzruszenie ściska serce. Spełnią się na pewno, może nie wszystkie ale większość z nich. Ja Tobie też życzę tego samego. Bądź zdrowa Taitko, niech te święta będą dla Ciebie tak samo radosne jak te kiedyś spędzone w domu rodzinnym. I smaki, kolory i zapachy wyczarowane przez Ciebie niech będą też takie same ...Wesołych Świąt Taito. :)))
OdpowiedzUsuńNie moge oprzec sie pokusie aby ponownie zlozyc Ci/Wam zyczenia wesolych Świąt.Co tu duzo gadac po prostu pasjami uwielbiammtu zagladac i wtracac sie dosc czesto.
OdpowiedzUsuńTaito, dobrych, ciepłych i pogodnych Świąt Bożego Narodzenia! Żeby magia tych dni nigdy nie zniknęła :)O.
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt Taitko raz jeszcze !!! :*
OdpowiedzUsuńJesteś KOCHANA!Życzymy Tobie i Twoim Bliskim Wszystkiego Najlepszego z okazji Świąt Bożego Narodzenia.Sobie życzymy,żebyśmy mogli czytać i oglądać TWÓJ blog,jesteś naszą Ulubienicą.
OdpowiedzUsuńWesołych Świąt i Szczęsliwego Nowego Roku!!!pozdrotitania yng nghymru
OdpowiedzUsuńWspaniałe wspomnienia Taito, nie jestem zaskoczona, że chciałabyś je zatrzymać tylko dla siebie. Piękne życzenia.
OdpowiedzUsuńTroszeczkę spóźniłem się, ale przyjmij życzenia, spokojnych i radosnych Świąt oraz przekaż je innym ludziom będącym tam razem z Tobą.Pozdrawiam z niezimowej Polski.
OdpowiedzUsuńZdzisławie, dziękuję serdecznie. Nasze święta są zielone. Od paru dni rano temperatura wynosi 10 stopni. Wczoraj wieczorem, gdy szliśmy na pasterkę, było 9 stopni i delikatnie padał deszcz. Dziś jest sucho, ale wietrznie. To dobry pretekst, by siedzieć w domu z kubkiem cappuccino i czytać dary zostawione pod choinką :)Mrozu nie ma, gołoledzi też nie. Śnieg mieliśmy tylko przez niecałe dwa dni, a to wystarczyło, by zdarzyło się kilka naprawdę przykrych wypadków. W jednym z nich zginęła kobieta, matka małego dziecka. Wraz z mężem i dzieckiem wracali z porannej mszy. Kierowca wpadł w poślizg na moście, auto wpadło do kanału. Jemu udało się wydostać z wody, ratując przy tym kilkumiesięczne dziecko, ona nie zdołała się oswobodzić. Straszna tragedia. Pozdrawiam serdecznie i życzę Ci, aby reszta tego świątecznego okresu upłynęła w niespiesznej i przyjemnej atmosferze :)
OdpowiedzUsuńTo są zdecydowanie jedne z najmilszych wspomnień z mojego dzieciństwa. Zapewne dlatego każdego roku staram się na nowo przywołać tamtą atmosferę i magię.
OdpowiedzUsuńWzajemnie, Titanio.
OdpowiedzUsuńMEN, kimkolwiek jesteście: stokrotne dzięki. To chyba najmilsze słowa, jakie mogłam przeczytać na swój temat. Serdecznie Was pozdrawiam i życzę wszystkiego co dobre na nadchodzący rok.
OdpowiedzUsuńDzięki, Promyczku. Są wesołe i upływają w przemiłej atmosferze.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że nigdy nie zniknie. Zrobię wszystko, by podtrzymać ją przy życiu :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi miło z tego powodu, Ataner. Raz jeszcze dzięki i wszystkiego najlepszego dla Ciebie i P.
OdpowiedzUsuńJest dobrze, Rozyno :) Wigilia minęła nam głównie na spotkaniach ze znajomymi, a dzisiaj mamy leniwy dzień tylko dla siebie :) Szkoda tylko, że święta tak szybko mijają.
OdpowiedzUsuńCzasami wystarczy odrobinę chęci, by znaleźć to, czego szukamy. Dzięki za pamięć i wszystkiego najlepszego dla Waszej piątki :)
OdpowiedzUsuńWielu z nas odczuwa magię Świąt Bożego Narodzenia i niech tak zostanie...Przed nami drugi dzień Świąt , nie ma śniegu, tylko deszcz. No , trudno . Ale byłoby milej , gdyby było biało.Życzę Tobie Taito i Twoim bliskim miłego wieczoru i jutrzejszego dnia świątecznego oraz spełnienia wszystkich marzeń w Nowym 2012 Roku i obyś jak najwięcej pisała o ciekawych miejscach w Irlandii . Twoje relacje z każdej podróży czytam z przyjemnością .
OdpowiedzUsuńdobrych swiat taito. niech Wam ta atmosfera towarzyszy do konca tych magicznych dni.
OdpowiedzUsuńno no no spora kolekcja kartek ;DD i piękne życzenia dlatego ja Tobie życzę tego samego czego Ty nam !!!Wesołych Świąt Taito :)))
OdpowiedzUsuńDzięki, Bawo. Twoje życzenia jak najbardziej mi się podobają, bo wena to, coś czego nigdy za dużo. Zdarza się, że codziennie coś piszę, a czasami nie robię tego całymi tygodniami. Teraz akurat mam do czynienia z tym drugim przypadkiem. Czas wziąć się w garść, bo mam sporo rzeczy do opisania. Święta szybko mijają, ale my na szczęście mamy jeszcze dużo wolnego. Śnieg z pewnością dodałby Bożemu Narodzeniu magii, ale nie zawsze można mieć wszystko, czego się pragnie. Bez niego na pewno było bezpieczniej na drogach. W tym roku niestety nie udało mi się odnaleźć magii na pasterce, co mnie dość rozczarowało. Zeszłoroczna msza była piękniejsza i bardziej nastrojowa. Fajna atmosfera wtedy panowała. Mam nadzieję, że Twoje święta są takie, jak je sobie wymarzyłaś. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńŻyczenia i marzenia czasem się spełniają. Nasze święta są właśnie takie: dobre i nastrojowe. Bez pośpiechu i szaleństw, spędzone w domowym zaciszu w dobrym gronie :) Bezpiecznego przemieszczania się i miłej zabawy, gdziekolwiek będziesz :) Przede mną dalszy ciąg relaksu: kąpiel, a potem czytanie Forsytha i chyba Pawlikowskiej.
OdpowiedzUsuńKolekcja średnio imponująca, w minionych latach bywała większa. Dotarły jeszcze dwie kartki i nie zdziwiłabym się, gdybym dostała jeszcze jakąś po świętach. Wszystkiego dobrego dla Was :)
OdpowiedzUsuńTakie wspomnienia trzeba starannie przechowywać. Tyle o magii świąt, a ja właśnie kilka godzin temu przeczytałam, że nie należy mówić o świętach, że są magiczne (tu się wkrada ponoć komercja) a misteryjne. W każdym razie mimo wszystko są cieplejsze od wielkanocnych.
OdpowiedzUsuńTaito Droga! Oglądam, oglądam i oglądam i widzę, że moja karteczka (karteczki) chyba jeszcze szybują do Ciebie. Mam nadzieję, że będzie Ci się podobać, zrobiłam ją ręcznie, więc nie jest tak doskonała jak te ze sklepów, ale włożyłam w nią masę serca! A jak plany Sylwestrowe?
OdpowiedzUsuńNic jeszcze nie dostałam, ale i tak jestem Ci wdzięczna za pamięć. Ja jestem z tych osób, które Sylwestra wolą spędzać w wannie z lampką szampana w ręku niż na hucznym balu ;)
OdpowiedzUsuń:***
OdpowiedzUsuń:-)) Ja o tych kartkach to od dawna myślę, tylko zastanawiałam się jak je zrobić, szukałam na internecie inspiracji, trochę sama wymyśliłam (zobaczysz ;-)). Taki Sylwester jak opisyjesz brzmi bosko. Oczywiście nie sama w tej wannie? Ja ostatnio dostałam takie pachnące kulki do wanny i stwierdziłam, że wykorzystamy je z moim K. My też myslelismy w tym roku o jakimś spokojnym Sylwestrze we dwoje ale jednak inaczej będzie. I też się cieszę, bo mam ochotę na takie spotkanie, na codzień za mało mamy wszyscy dla siebie czasu.Pozdrawiam ciepło
OdpowiedzUsuńJa niedawno odkryłam bardzo fajny płyn do kąpieli firmy Radox. Już wcześniej go używałam, ale ostatnio wprowadzili jakąś limitowaną edycję o nowych zapachach i jeden z nich (dragon fruit i camu camu berry) baaardzo przypadł mi do gustu. Taka kąpiel to prawdziwy relaks. Już nie mogę się doczekać kartki! Dam Ci znać, jak dotrze. A Ty moją dostałaś? Ja jakoś nigdy nie przywiązywałam wagi do Sylwestra, więc niezbyt mi na nim zależy. Nigdy nie mam żadnych dylematów związanych z jego obchodami. Trzymaj się ciepło.
OdpowiedzUsuńWitam :-) Twoja karteczka przyszła wczoraj, ślicznie dziękuję!! Sylwester to dzień jak codzień, choć dla mnie niekoniecznie. Za mało mi tych spotkań z bliskimi ludźmi, tańców, śmiechu, więc staram się każdą okazję wykorzystać. Na ten płyn do kąpieli to napewno popatrzę, lubię takie pachnące cudeńka, generalnie K śmieje się, że co chwile czymś nowym pachnę i że on to lubi. W wannie nie umiem długo wytrzymać, bo mi jakoś duszno się robi i się nudzę, ale prysznic lub krótka kąpiel super. Uwielbiam odżywki do włosów strasznie! Ciumeczki
OdpowiedzUsuńA ja właśnie bardzo chciałam podziękować Ci za kartkę - dotarła dopiero dzisiaj w towarzystwie trzech innych. Poczta niestety nieco zawaliła sprawę, ale ważne, że dotarło. Gratuluję cierpliwości i manualnej zdolności. Masz potencjał :) Nie wiem, czy w Polsce można nabyć ten płyn do kąpieli, ale jeśli tak, to polecam Ci tę firmę. Płyny są w szerokiej gamie zapachów [bardzo "apetyczne" i estetyczne, przyciągające wzrok butelki] i są wydajne. Śmiechu nigdy za dużo. Ja za tańcem nie przepadam i nieraz mówię Połówkowi, że nie będę tańczyć nawet na własnym przyjęciu weselnym. A tak na marginesie, to nie chcę go - przyjęcia, nie Połówka ;)
OdpowiedzUsuń