czwartek, 4 stycznia 2024

Nowy rok, stara ja

Tyle słońca w całym mieście... Dwa razy przecierałam oczy ze zdziwienia, kiedy zobaczyłam długoterminową prognozę pogody na styczeń - całe jedenaście dni słońca! Plus ten dzisiejszy, kiedy to wręcz powiało wiosną. A musicie wiedzieć, że słońca to my tu prawie w ogóle nie oglądaliśmy na oczy w ostatnich tygodniach. Można by pomyśleć, że żyjemy na Svalbardzie, nie zaś na Zielonej Wyspie.

Od samego rana intensywnie świeci słońce, ptaki rozśpiewały się na dobre, a ja z tego wszystkiego zaszalałam i rozwiesiłam pościel w ogródku. Też iście wiosenną, bo w kwiatki. Generalnie to od dłuższego czasu moja bieliźniarka jest mocno ujednolicona, lub nudna - jak kto woli. Królują w niej zestawy śnieżnobiałej pościeli, bo taką lubię najbardziej, i taka wydaje mi się klasyczna i ponadczasowa. Oczywiście bardzo lubię kolory, ale nie przepadam za zbytnią pstrokacizną. Z pstrokacizny to ja chyba najbardziej lubię łaciate zwierzęta.

Jako że zawsze są wyjątki od reguły, to ostatnio buszując w sieci, natrafiłam na kolorowy komplet pościeli, który od razu wpadł mi w oko, i który idealnie pasowałby do mojej sypialni. Nie zastanawiałam się zbytnio, bo akurat był na wyprzedaży w bardzo korzystnej cenie. No i dzisiaj rano pan kurier dostarczył mi go do domu. Nie łudzę się, że posłuży mi przez najbliższe 10 lat, bo to tylko 180 TC (thread count), a im większa gęstość splotu, tym lepsza jakość.

Niecałe dwa lata temu zafundowałam sobie taką o gęstości 1000 TC i mówię Wam, jakość jest niesamowita! Jeśli nie ma się porównania, to nie wie się też, co się traci. Oczywiście im większa gęstość splotu, tym wyższa cena, i ta moja też kosztowała sporo, ale jako że płaciłam za nią kartą podarunkową, którą dostałam z pracy pod choinkę, to nie było mi żal wydanych pieniędzy. Nie od dziś wiadomo, że najlepiej wydaje się cudzą kasę.

Nie łudzę się też, że ta pościel mi wyschnie na świeżym powietrzu, bo choć świeci słońce, to temperatury są nadal relatywnie niskie i nie osiągają nawet dwucyfrowego pułapu. Jednak co świeże powietrze, to świeże powietrze. Suszarka bębnowa to genialny wynalazek, zwłaszcza zimą, jednak staram się jej używać jak najrzadziej, bo mam ją w kuchni i... strasznie pyli. A ja jestem leniwa i nie chce mi się później ścierać kurzu z kuchennych frontów.

A właśnie, w czasie zmieniania pościeli po raz pierwszy użyłam mojego bezprzewodowego dysona do odkurzenia materaca i jego pokrowca. No cóż, jakby to powiedzieć? Dołączyłam do klubu osób, których życie już nigdy nie będzie takie samo. Bo oczywiście byłam pewna, że moje łóżko jest "nieskazitelne" - przecież zmieniam pościel regularnie i codziennie myję się przed snem! Tymczasem przezroczysty pojemnik odkurzacza bezlitośnie objawia prawdę. Jak śpiewał niezapomniany Chester Bennington w mojej ukochanej piosence "One More Light": "just 'cause you can't see it, it doesn't mean it isn't there".

Sweterki świąteczne też już się suszą, a więc sezon świąteczny oficjalnie uznaję za zamknięty. Widziałam na IG sporo filmików, na których choinki rozbierano już w dniu św. Szczepana, ale to dla mnie zdecydowanie za wcześnie. Zresztą, szybko okazywało się, że robiły to osoby, które udekorowały dom i ubrały choinkę już w październiku, a nawet wrześniu! Ja tam nie jestem żadnym choinkowym guru, co najwyżej ch***wym, ale to gruba przesada.

Wiele radości przyniosły mi te żywe choinki i wszystkie inne dekoracje bożonarodzeniowe, ale jednak święta już minęły, a teraz dodatkowo z tym intensywnym słońcem i szóstym stycznia tuż za rogiem wydają się być nie na miejscu. Święto Trzech Króli, zwane tu także "Little Christmas", czyli Małym Bożym Narodzeniem, wyznacza w Irlandii koniec świątecznego okresu. To jest właśnie ten dzień, w którym znikają z domów wszystkie ozdoby i choinki. I choć według przesądów nie powinno się rozbierać choinki przed Objawieniem Pańskim, bo przynosi to pecha, to jednak już dziś się za to zabrałam. Po pierwsze - nie jestem przesądna, a po drugie - szósty stycznia to sobota, a ja jeszcze nie zdecydowałam, czy będę pracować tego dnia czy jednak nie. Jeśli będę, to - jak zwykle - po robocie będę się jedynie nadawać na plan filmowy Apokalipsy Zombie, a nie na duże domowe porządki.

Jako ciekawostkę dla moich zagranicznych czytelników dodam, że szósty stycznia znany jest tu także jako Women's Christmas, co można przetłumaczyć jako Boże Narodzenie Kobiet. Według irlandzkiej tradycji był to dzień, w którym kobiety mogły bez żadnych konsekwencji zrzucić swoje okowy i mieć wychodne. Po długich i żmudnych dniach niewolniczej pracy w kuchni, z jaką wiązały się święta (skąd my to znamy?), wreszcie mogły spotkać się z innymi kobietami (w domu albo na mieście), aby w dobrym towarzystwie wypić herbatkę (bądź wino), zjeść ciastko i odpocząć od całego tego świątecznego zgiełku. Mężczyźni zaś mieli je tego dnia zastępować w ich "kobiecych obowiązkach". Nie wiem dokładnie, w jakim stopniu nadal praktykuje się tę tradycje, bo jednak czasy dość mocno się zmieniły i coraz więcej kobiet nie pozwala sprowadzać się do roli służącej.

Co jeszcze? Tyle szumu związanego z sylwestrem i nadejściem 2024 roku, a wszystko to na nic - nowy rok jest uderzająco podobny do starego, żadnych wielkich zmian nie odnotowałam w swoim środowisku. Tradycyjnie też zbojkotowałam 31 grudnia, choć przyznam, że tym razem z nieco mniejszym żalem żegnałam stary rok. Powiedzmy, że nie zostanie moim ulubionym. Jak na krnąbrnego osobnika przystało, musiał mi jeszcze na koniec powygrażać pięścią, podstawić świnię tu i ówdzie, ale ostatecznie poszedł sobie w siną dal. Nowy rok - stara ja. Oby tylko okazał się znacznie lepszy od poprzedniego!


35 komentarzy:

  1. od końca zaczynając życzę Ci oczywiście żeby ten rok był mega superowy :D

    Co do choinki to u nas też jest zwyczaj że się rozbiera po 3 królach ale, że ja mam zwyczaje w poważaniu głębokim a choinka ładnie mi świeci wieczorami i miło się siedzi to na pewno postoi do końca stycznia a jak mi sie zachce to i dłużej.

    Świąteczne sweterki to faktycznie już pakuje choć mam jeden z bałwankami i pingwinkami te będę jeszcze nosić ale renifer i mikołajki już chowam.

    Co do pościeli zawsze wybieram ładne princiki i nigdy nie sprawdzam gestości splotu ale też nie zależy mi na długiej żywotności bo lubię zmieniać. Więc kupuje co mi sie podoba jak sie spierze albo zniszczy wywalam i kolejne lecą.

    Co do pogody u mnie leje już 3 dzień jest buro i choinkę mogę już zapalać od 10 rano. Tak mam ciemno a na północy już śniegi które i do mnie idą z tą straszną zimą którą zapowiadają z północy brrrr

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki, mam nadzieję, że taki właśnie będzie, bo poprzedni się zbytnio nie popisał ;)

      Ja też bardzo lubiłam posiedzieć w jej "cieniu", ale jednak trzymanie jej przez cały styczeń absolutnie nie wchodziło w grę. Obydwa drzewka były żywe, kupione jakieś trzy tygodnie temu i jednak nie były już pierwszej świeżości. Wygarnęliśmy dziś tonę igieł z domu. Fajnie było, ale się skończyło - choinka po świętach to już nie to samo. Cieszę się, że mam to poświąteczne sprzątanie z głowy. Wszystkie dekoracje wylądowały w pudłach na strychu, ale oczywiście ostała się jedna bombka, a w zasadzie to sopelek! Typowe! Nie wiem, gdzie on się ukrył przed sprzątaniem.

      Kiedyś częściej kupowałam te kolorowe, potem przerzuciłam się na białe, bo dają fajne poczucie świeżości tą swoją bielą. No i można bez obaw je wybielać. Kiedyś wsypałam do pralki jakiś odplamiacz, żeby podbić biel pościeli, która miała jakieś tam wyszywane ozdoby zielono-różowe, i wyobraź sobie, że mi je odbarwiło. Całkowicie straciła na uroku, więc się jej pozbyłam. Ostatnio jednak te białe trochę mi się znudziły, dlatego kupiłam tę kwiecistą. Dziś w nocy ją przetestuję :) Co do jakości - pościel o wysokiej gęstości splotu jest niesłychanie miła w dotyku, oczywiście jeśli spisz bez piżamy i Twoja naga skóra ma kontakt z tkaniną. Mmmm :) Te tanie nie dają takiego samego efektu niestety.

      To nieciekawie macie. My taką pogodę mieliśmy w zasadzie przez cały grudzień. Czasami wstawało się rano i niedługo później już świeciło światło, bo było niesłychanie ponuro w domu. Słońce robi ogromną różnicę. Teraz jednak dni znów zaczęły się wydłużać, jest więcej światła.
      A tu ani śladu po śniegu.

      Usuń
    2. ależ nie ma za co. Chociaż tytuł skojarzył mi się ewidentnie z memami na których jest jakaś otyła kobieta z kieliszkiem wina w dłoni lub tabliczką czekolady :)

      Aaaa no tak. Zupełnie nie wzięłam pod uwagę, że Ci ze sztuczną choinką mogą sobie ją i cały rok trzymać ale z żywą to nierealne. No tak to nie ma co dyskutować :)

      Niestety nie moja bajka. Choćby nie wiem jaki upał to ja jednak muszę mieć na sobie jak już nie piżamę to minimum majtki i jakiś top na ramiączkach. Nie znoszę i nie sypiam na golasa tak jak nie lubię chodzić boso dlatego jako dziwoląg z reguły zabieram jak idę do kogoś własne obuwie na zmiane. Jak wizyta nieoficjalna to targam swoje crocsy a jak ąę-bą-tą to mam takie czarne balerinki na płaskiej podeszwie i wtedy je ubieram :)

      U siostry i u mamy mam własne kapcie nie muszę brać no i u Eli też miałam. Takie, że tylko ja w nich chodzę bo je sobie do nich sama zaniosłam.

      Dziś trochę się przejaśniło ale czekam na te mega mrozy co idą od Szwecji :)

      Usuń
    3. Chyba nawet nie widziałam tego mema, tytuł nie miał nic z nim wspólnego, był dla podkreślenia braku zmian związanych z szumnym nadejściem 2024 roku :)

      Wolnoć Tomku w swoim domku - każdy robi tak, jak lubi, ja bym jednak nie chciała trzymać jej przez cały styczeń. Nigdy tego nie robiliśmy - nawet w tych latach, kiedy mieliśmy sztuczną. W pewnym momencie po prostu przestaje mnie cieszyć. Ale to tylko w styczniu. W grudniu zawsze cieszy :) Następnym razem muszę szybciej ją ubrać, a nie na dwa tygodnie przed.

      Tu Cię doskonale rozumiem, bo tylko parę razy zdarzyło mi się spać bez niczego - kiedy już nie mogłam wytrzymać z powodu upału.
      Źle się wcześniej wyraziłam, bo piżama piżamie nierówna. Chodziło mi o to, że nawet jeśli śpisz w koszuli nocnej albo krótkiej piżamie (bez długich rękawów i nogawek), to i tak skóra dotyka tkaniny, i wtedy czuć tę różnicę :) Zresztą, wystarczy dotknąć twarzą poduszki.
      Chodzenie boso to natomiast mój zły nawyk, nie zawsze to robię, bo mam swoje ulubione puchate pantofle, ale jednak. Kiedyś nawet właścicielka stancji specjalnie dla mnie wydziergała pantofle, bo już nie mogła patrzeć, jak zawsze chodzę bez nich :)

      Usuń
    4. No wiem Ty wolisz mieć wcześniej i do 6-tego a ja wolę dłużej po świętach :)

      Zupełnie nie zwracam na to uwagi. Więc pościel może być jakakolwiek.

      Ja nie lubię marzną mi stopy i wolę jednak mieć na nich coś ubrane a z kolei cudze kapcie o ile taki zwyczaj jeszcze gdzieś istnieje to mega niehigieniczne wiec lepiej własne :)

      Usuń
    5. zaraz zaraz !!! tak mnie zakręciłaś tym rozbieraniem choinki, że się pogubiłam. U nas choinki (nie te żywe bo one nie wytrzymają) ale sztuczne trzyma się cały styczeń aż do Matki Boskiej Gromnicznej które to święto wypada 2 lutego ! noooo czyli spokojnie cały styczeń mogę mieć i nic w tym dziwnego :D

      Usuń
    6. Oj tam, oj tam, od razu ja Cię zakręciłam - sama się zakręciłaś, a teraz zrzucasz winę na mnie :)

      Tak sobie myślę, że gdybym mieszkała w Polsce, miała w styczniu za oknem śnieg, to niewykluczone, że trzymałabym choinkę i ozdoby znacznie dłużej. Miałoby to swój klimat. Jednak tutaj śniegu nie było, a styczeń jest bardzo słoneczny, więc gryzła mi się ta choinka z taką aurą. Dziwnie pusto się teraz zrobiło bez tych drzewek.

      Usuń
    7. Ha ha ha 🤣 u mnie choinka nie zależy od śniegu. Pozdrawiam z sali pooperacyjnej 😷

      Usuń
    8. Mam nadzieję, że wszystko poszło gładko!

      Usuń
  2. U mnie albo pada albo wieje, że puszczać latawce z betonu można. Zapowiadają jeszcze śniegi, więc zima ma być i szczerze czekam na nią, bo trzeba się czasem porządnie wymrozić :) Dobra pościel to podstawa! Sama się na tym nie znam, ale po dotyku umiem ocenić co mi odpowiada :D Co do choinki, sama rozbiorę gdzieś po 3 króli, pewnie w niedzielę. Ubierałam pierwszego grudnia, lubię ten klimat ale już wystarczy. Już będę szykować się na kolejne święta :D Ciekawa ta tradycja z zamianą ról, fakt, kiedyś kobiety były trochę bardziej uwiązane w domu, teraz, przynajmniej dla mnie, święta nie są niczym specjalnym. Ciut więcej gotowania, ale ja to uwielbiam, ach te zapachy i podjadanie! :) Mój 2023 nie był zły, sama końcówka była wyzwaniem dla mnie i dla męża, bo spadło na nas jakieś fatum. Najpierw zepsuł się kran w kuchni (odpadł kurek od ciepłej wody, bo pękła uszczelka i wodę można było odkręcać tylko żabką). Szybki wypad do Castoramy. Po jakiejś godzinie od naprawy, pękło kolanko przy odpływie pralki i zalało podłogę. Dobrze, że mamy kafelki. Na drugi dzień, czyli w sylwestra, zatkał się odpływ pod prysznicem. W nowym roku nie było już tak spektakularnych wydarzeń, jedynie pływak zawiesił się w spłuczce i woda nie chciała przestać lecieć do muszli. Ja oczywiście mam dwie lewe ręce do napraw, więc mój mąż i tato, który mieszka po sąsiedzku, mieli co robić :) Az się boję, co będzie następne. Oby tylko nie było zbyt kosztowne :D
    Pozdrawiam, wszystkiego dobrego w nowym roku życzę! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że dotarła do Ciebie irlandzka aura ;)

      Też nie jestem żadnym ekspertem, ale masz rację, jakość faktycznie można ocenić po dotyku, te tanie są przeważnie też bardzo cienkie, niemal przezroczyste, przez co szybciej się zużywają. Ja jednak tego typu zakupy najczęściej robię online, więc tu przydaje się znajomość tego skrótu - TC.

      Chciałam ubrać swoją choinkę z nadejściem pierwszego grudnia, ale niestety nie wyszło.

      Gotowanie i podjadanie, skąd ja to znam? Często kończy się to tak, że się najem w trakcie, zwłaszcza jak w brzuchu burczy ;)

      O nie, tyle nieprzyjemności w tak krótkim czasie, współczuję! Mam jednak nadzieję, że wyczerpaliście limit pechowych wydarzeń!

      Wspaniałego nowego roku, Klaudio :)

      Usuń
  3. Wszystkiego najlepszego w nowym roku! Też jestem fanką dysona i powiem ci, że taki sam szok przeżyłam czyszcząc nasze łóżko po raz pierwszy tym odkurzaczem 😱
    Poza tym te szalone temperatury, bo przecież plus 16 w styczniu to jednak jest szaleństwo, powodują że budzi się we mnie zew ogrodnika, już bym siała i sadziła, ale oczywiście w styczniu do zaledwie pietruszka i bakłażan.
    Życzę wam pięknego roku i samych dobrych zdarzeń!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, Małgorzato, miło mi Cię tutaj widzieć, myślałam o Tobie ostatnio :)

      Dziękuję bardzo za życzenia, wszystkiego dobrego również dla Ciebie - aby ten rok był przełomowy pod względem Twoich plonów i wszystko osiągało rozmiary rzepki Tuwima ;)

      Co do odkurzacza, to teraz nastawiam się psychicznie na czyszczenie sofy i foteli :) Powiem Ci, że dopiero dyson uświadomił mi, ile brudu i roztoczy jest wszędzie, nawet jeśli dom wydaje się czysty. Mam model z laserem i on naprawdę ułatwia życie - widać wszystkie niedociągnięcia na podłodze, pyłki, nierówności, skazy... No i można odkurzać po ciemku ;) W normalnych odkurzaczach cały ten brud ląduje w worku i człowiek nie poświęca mu zbyt dużo uwagi. W dysonie natomiast widać wszystko jak na dłoni.

      Szesnaście stopni w styczniu?! Wow! A wiesz, że dzisiaj widziałam kiełkujące żonkile? Temperatury jednak u nas niskie, jest mroźno, choć bardzo słonecznie.

      Usuń
  4. Słońce w ostatnich tygodniach widziałam 2 razy krótko. I dwie tęcze do tego. :)

    A ja lubię pstrokatą pościel. :) :P Mam generalnie przeróżną. A białej mieć nie mogę, bo musiałabym ją codziennie prać... Mój mąż ma łuszczycę, więc ta pstrokacizna ułatwia życie.

    Ładna ta Twoja nowa pościel, ale jak wyżej napisałam, nie mogłabym takiej mieć, chyba że na ciemnym tle, to i owszem.

    W Nowym Roku i u mnie nic zbytnio się nie zmieniło. Postanowiłam sobie (niby) mniej unikać ludzi, ale to raczej taka zachęta w stronę samej siebie, która budzi się u mnie co jakiś czas (w ciągu roku też), a później następuje zmęczenie materiału i znowu unikam ludzi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyżbyś zamieszkała w Mordorze? ;)

      Ojejku, współczuję mu tej choroby, nie miałam zielonego pojęcia, że na nią cierpi :(
      Generalnie wolę białe za ten klasyczny i elegancki wygląd, ale ta wydała mi się taka pozytywna, "wesoła" i wiosenna, a do tego była tania, więc się skusiłam. Całkiem dobrze się w niej śpi, mimo że nie jest ekskluzywna ;)

      Też czasami sobie to obiecuję, ale jednak średnio mi wychodzi. Z tym większym otwarciem na ludzi jest jak z randkowaniem - niby pełno ludzi wokół, ale jednak z mało kim masz prawdziwą "chemię" i nadajesz na tych samych falach. Za stara już jestem na bawienie się w udawanie sympatii do kogoś i spotkania "bo wypada".

      Usuń
    2. Nie, ale w Mordorze kiedyś byłam, bardzo mi się podobało. Tyle że tam to chyba nigdy nie ma i nie będzie tęczy...

      Na zdjęciach zawsze zakrywa ręce i nogi, a latem gdy jest za gorąco na długie rękawy i nogawki i jeśli ma akurat zaognienie, skóra sama pęka i krwawi, robię mu delikatny retusz na komputerze.

      Kiedyś miałam pościele sezonowe. Na wiosnę oczywiście kwiaty, na lato dowolny wzór kojarzący się z wakacjami, na jesień oczywiście jesienne liście, a zimą koniecznie biel. Kręciło mnie to. :D

      Mam grono osób, które lubię, ale np. ostatnio nastąpiło zmęczenie materiału, bo decybele mnie zabiły. Toczyliśmy ożywioną rozmowę, dziecko zaczęło dokazywać i w pewnym momencie już nie słyszałam o czym mówią. Czacha zaczęła mi pękać i tyle miałam przyjemności. Długo potem nie mogłam się ogarnąć, wsiadłam do samochodu jak oszołomiona.

      Usuń
    3. Wcale się nie dziwię, że Cię to kręciło - właśnie sobie to wyobraziłam, i spodobało mi się to, co zobaczyłam :) W grudniu natrafiłam na bardzo fajną pościel świąteczną, i przez długi czas kusiło mnie, by ją kupić, ale jednak rozsądek wziął górę. Bo to jednak pościel, która byłaby bardzo rzadko używana. Generalnie to lubię ładne i delikatne wzory na pościeli, nie może być jednak zbyt pstrokato. Nadmiar bodźców wzrokowych męczy tak samo jak ten słuchowych. Ja mam takich znajomych, u których zawsze jest włączony telewizor, nawet jak są goście. I tak to wygląda, że on sobie gra w tle, a obok niego toczą się rozmowy. Niektórzy bardzo boją się ciszy. Ja z kolei bardzo ją lubię. Zdarza się jednak też niekomfortowa cisza, ale to już inna para kaloszy...

      Usuń
    4. U moich rodziców telewizor jest włączony 16 godzin dziennie. Często nie mogę skupić się u nich na rozmowie, więc się całkiem wyłączam. Albo wcześniej uda mi się wyłączyć telewizor.

      Usuń
    5. Wcale Ci się nie dziwię! Ja wiem, że każdy jest inny, ale chyba nie mogłabym żyć w takim domu, gdzie non stop jest włączony telewizor. Fajnie jest włączyć go sobie na chwilę, w ramach relaksu obejrzeć coś fajnego, ale tyle godzin...

      Usuń
    6. Dlatego powiedziałam, że w moim domu telewizora nigdy nie będzie. Na szczęście mąż wywodzi się z podobnego domu telewizoro-maniaków, więc przystał na to bez problemu i sam uważa, że nie jest mu do niczego potrzebna. Wszystko jest w Internecie, tylko że tam dozujesz sobie informacje samodzielnie i wybierasz źródło.

      Usuń
    7. Problemem nie jest sam telewizor, tylko ludzie. To tylko narzędzie. Można je wykorzystywać w dobry i zły sposób. U mnie w domu jest, ale nie korzystam z niego codziennie. Często nawet raz na parę dni. Czasem dam się porwać jakiemuś ciekawemu serialowi i wtedy potrafię ciurkiem spędzić kilka godzin przed szklanym ekranem.

      Usuń
  5. Wotqj Taito :) u Ciebie nowy rok to jak jolorowa tęcza zawsze pełen niespodzianek! Prześliczne opisy atmosfery, aż chce się zawiesić pościel na świeżym powietrzu. Tylko u mnie morzy po -25 stopni, to nawt z domu nke chce mi się po drewno isc :) Z zazdrością patrzę na te dni słońca – u nas trochę swieci ale co z tego jak steasznie zimno brrrrrr. A propo sprzątania po świętach, zgadzam się, choinka przed październikiem to jednak lekka przesada. Gdzieś czytalam ze tak wcześnie wlasnie Fulipinczycy ubierają choinkę, ale czy to prawda nie wiem...Cieszę się, że świąteczne dekoracje sprawiły tyle radości! Niech nowy rok przyniesie same świetne zmiany :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj, Aniu, w tę słoneczną, ale mroźną sobotę :) Ale macie tam epokę lodowcową, jejku! Zima na całego! Nie powiem, słońce nastraja bardzo optymistycznie, dodaje więcej energii, przez co łatwiej się zabrać za różnego rodzaju prace, które niestety nie są zającami i nie uciekną ;) Jednak pomimo tego słońca trzeba ogrzewać dom, bo przenikliwy chłód się do niego ładuje każdą dostępną szczelina. Dzisiejsza noc znów ma być mroźna.

      O Filipińczykach nie słyszałam, za to po instagramowych rolkach widziałam, że w USA tak się robi: wrzesień, październik, początek listopada. Potem z kolei rozbieranie choinki w drugi dzień świąt. No cóż, co kraj to obyczaj.

      Usuń
    2. Cześć Taito! Dopiero zobaczylam
      jaką sporą literowkę zrobiłam pisząc wcześniejszy komentarz :( Tak, zima zdecydowanie zagościła u nas na dobre. Słońce to faktycznie energia dodatkowa, ale ten chłód potrafi być nieco nieprzyjemny. W kominku palimy na okrągło żeby nie dopuścić do wychłodzenia, do rrgo w pralni zamarzla nam rura i nke mamy wody od kilku dni...Nie lubię takiej pogody bo bardzo marznę... A jeszcze parę dni ma być tak zimno...

      Co do zwyczajów świątecznych, różnice kulturowe zawsze są ciekawe. Każdy kraj ma swoje tradycje i obyczaje, które wprowadzają unikalny charakter ")

      Usuń
    3. Pomyślałam, że to skutki suto zakrapianej imprezy sylwestrowo-noworocznej ;) Zdarza się nawet najlepszym, nic się nie stało, zrozumiałam przekaz :)

      Jejku, bardzo współczuję braku wody (znam to z doświadczenia, nic przyjemnego), mam nadzieję, że już wszystko wróciło do normy. Dużo ciepłych myśli przesyłam na te zimne dni i wieczory :)

      Usuń
  6. Co ja czytam!? Jedenaście dni słońca i pranie w ogródku!? Gdyby nie zdjęcia znajomych na fejsbuczku, uznałbym Taito, że wciąż Ci sylwestrowe szaleństwo w głowie szumi :)

    U nas tymczasem zimno, pada i ponuro. W poniedziałek temperatura ma spaść do -8 stopni. Mieliśmy w ten weekend zainaugurować sezon narciarski, ale na takie dictum pogodowe poczekamy jeszcze tydzień.

    Wszystkiego dobrego w Nowym Roku!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. MiSzA!!! :) Nie no, mój rok na pewno będzie wspaniały, skoro rozpoczął się Twoim objawieniem ;)

      Pranie nie wyschło, ale pozostało siedem słonecznych dni :) A potem seria deszczowych - tak dla równowagi :)

      Część moich znajomych wczoraj wróciła z nart w Austrii (Alpbach), a dziś kolejni wracają z Francji - szczęściarze. Kiedyś wreszcie muszę się wybrać na pobyt w jakimś uroczym górskim miejscu.

      Wielkie dzięki za komentarz i życzenia :) Niech ten nowy rok wyrwie Cię z kapci swoją wspaniałością ;)

      Usuń
  7. U mnie nowy rok, nowa ja, bo pod koniec ubiegłego roku dostałam kilka bolesnych lekcji od życia, z których wyciągnęłam wnioski stosowne na przyszłość :) A choinka stoi u mnie do 2.02 czyli do Matki Boskiej Gromnicznej, tak jak stała u mojej babci. Lubię ten klimat kolorowych światełek.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Współczuję tych bolesnych lekcji życia, ale skoro odpowiednie wnioski wyciągnięte, to pozostaje nadzieja, że w tym obecnym będzie już tylko lepiej. Czego oczywiście Ci życzę, Karolino :)

      Słyszałam właśnie o tym, że niektórzy trzymają ją przez cały styczeń, aż do lutego. Ja również bardzo lubię blask światełek, więc teraz, kiedy już nie mam choinki, zastępuję je przeróżnymi świecami i świeczkami. Jakoś trzeba sobie radzić, prawda? :)

      Usuń
  8. "Nowy rok, stara ja"... Ha ha ha!!! I kto to mówi? Że tak zacytuję tytuł filmu Amy Heckerling. Choć z drugiej strony 2023 także jest stary, choć minął raptem trzy tygodnie temu. Ja także w nowym roku nienowy jestem. I mam uczucie, że stan ten pogłębia się z każdym mijającym dniem. Ciekawe dlaczego?
    Po przeczytaniu podsumowania poprzedniego roku na tym zacnym blogu, podjąłem mocne postanowienie, aby dorównać Polly w ilości komentarzy. Ale spojrzałem na komentarze pod TYM postem i mi przeszło. Próbowałem na różne sposoby rozciągnąć dobę, ale co bym nie robił, to i tak ma nadal dwadzieścia cztery godziny i brak mi czasu na cokolwiek poza narzekaniem. ;)
    Ostatnie zdjęcia w plenerze udało mi się zrobić jeszcze w zeszłym roku dwudziestego ósmego grudnia, tydzień temu popsułem (?) Rosynanta a w niedzielę umyłem podjazd i uruchomiłem BMW. Odkąd odstawiłem w kąt, po tym jak mi małżonka połamała owiewki, stał nieruszany ponad rok. A! Mam chyba z motocyklami podobnie jak niektóre kobiety z torebkami. I dobrze oddaje to mem jaki widziałem wczoraj w necie. Siedzi dwóch facetów przy barze i jeden pyta drugiego - Dlaczego masz pięć motocykli? Na co tamten odpowiada - Bo w zeszłym tygodniu dwa sprzedałem.
    Gęsta, flanelowa pościel to coś co lubię. Może nie tak jak jazdę motocyklem, ale w dzień jak dzisiaj, po tygodniu pracy w przewiewnej hali naszego warsztatu, wygrzewałem kości do nieprzyzwoitej godziny trzynastej. I taka pościel byłaby miłym dodatkiem do tego lenistwa. Ale potem poczucie obowiązku kazało wstać i zabrać się za naprawę zmywarki. Gdyby ktoś miał ochotę zgadywać mój wiek, to ta informacja może być przydatna. ;)
    U nas także zdejmujemy świąteczne dekoracje na Trzech Króli. A czy Ty także zauważyłaś, że mimo chrześcijańskiej tradycji Bożego Narodzenia, coraz częściej święta te wyglądają na Gwiazdkę? Sam nie jestem przesadnie wierzący a już na pewno nie religijny, ale to co widzę i co miało wiązać się z wiarą chrześcijańską a teraz jest komercją Mikołaja (zupełnie nie świętego), strasznie mnie w oczy kłuje.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. witaj w Nowym Roku Zielaku. Odnośnie komentarzy to jak to mawiali: nas nie dogoniat także nawet nie próbuj nie wygrasz ;)

      Usuń
    2. Witaj Sokole Oko. Nawet nie będę próbował. Zadowolę się zaszczytnym miejscem na podium, jeśli mi sił w palcach stanie. :)

      Usuń
    3. Zielaku, ja chyba bardziej od Ciebie marzę o tym, abyś wreszcie wspiął się na podium. Dasz radę, wierzę w Ciebie :) Nawet jeśli nie przypadnie Ci zaszczytny złoty medal, to możesz się załapać na równie piękne srebro, albo trochę mniej urodziwy brąz. Wiesz, jeśli wierzyć Ryszardowi Rynkowskiemu, to dziewczyny lubią brąz ;) Tylko patrzeć, jak będą ślinić się na widok Rosynanta (i jego właściciela), i wodzić za nim maślanymi oczkami. Mów co chcesz, ale według mnie gra warta jest świeczki (albo... świecy zapłonowej) ;)

      Usuń