wtorek, 6 stycznia 2009

Nowy Rok, nowe możliwości...


Nowy Rok, pomimo że nie został przez nas hucznie przywitany, zaczął się całkiem obiecująco. Sylwester nigdy nie był dla mnie dniem o wielkiej randze – Boże Narodzenie owszem. W mojej hierarchii ważności był i nadal jest tylko zwykłym dniem. Jednym z 365 jemu podobnych. Nigdy zatem nie snułam sylwestrowych planów, co zarazem oznaczało, iż pozbawiałam się problemów z nim związanych. Podczas gdy moje spanikowane koleżanki sto razy dziennie zawodziły żałośnie: „Jezus, Maria, nie mam co na siebie włożyć!”, ja ze stoickim spokojem zbywałam ich lamenty i inwokacje do świętych. Gorączkowe rezerwacje wizyt u fryzjera i kosmetyczki, pogoń za tą wymarzoną kreacją sylwestrową, która rzuci na kolana wszystkich facetów, a płeć żeńską wbije z zazdrości w ziemię – nie były moimi problemami. To wszystko było mi obce. Świadomie zrezygnowałam z udziału w szale nadchodzącego końca roku. I nie żałuję. Już dawno odkryłam, że zbiorowe imprezy, w czasie których trzeba walczyć o każdy haust powietrza z ciągle napierającą masą ludzką nie są dla mnie, a obowiązujące trendy nie są w stanie zmusić mnie do zrobienia czegoś, co kłóciłoby się z moimi poglądami.


Kalendarz ciągle przypomina, że właśnie niedawno  świat znów postarzał się o rok, że parę dni temu bezpowrotnie zamknęliśmy grubą księgę roku 2008, a ja wciąż nie mogę przyzwyczaić się do tej zmiany. Staję u progu Nowego Roku, wielkich drzwi, za którymi znajduje się coś, o czym nie mam pojęcia. Nie wiem, jaki będzie dla mnie ten świeżo rozpoczęty rok. Życzyłabym sobie, by był co najmniej tak udany, jak jego poprzednik: pozbawiony większych przykrości, pełen wspaniałych chwil i małych sukcesów. Chcę go efektywnie wykorzystać, ciesząc się z możliwości, jakie stwarza mi moje środowisko. Chcę, by upłynął pod znakiem miłości, dobra i… podróży. W tym celu dokonałam już pewnych planów, a za jakiś miesiąc powinnam zrealizować jeden z nich.


Z niecierpliwością przyglądam się krajobrazowi Zielonej Wyspy, który w tej zimowej i chłodnej porze roku, nie ukazał jeszcze całego swego piękna. Czekam na nadejście wiosny. Na słoneczne miesiące i na pełen rozkwit przyrody Irlandii. Po raz kolejny chcę odwiedzić moje ukochane zakątki tego kraju, by na nowo poczuć to, co każdorazowo wyzwala we mnie kontakt z irlandzką przyrodą. Z tymi jakby zapomnianymi zakątkami Irlandii, które tak odległe od miejskiego gwaru, od zgubnych efektów cywilizacji, są kwintesencją tej wyspy. Chcę na nowo cieszyć swe oczy, siedząc na majestatycznym klifie, wygrzewać się w słońcu, patrzeć na kapryśne i złowrogie morze. I przede wszystkim odkrywać to, co nie zostało jeszcze odkryte. Chcę po prostu cieszyć się każdym dniem w tym kraju. Chłonąć go, poznawać i nadal uwielbiać. Chcę, by mój pobyt tutaj jak najlepiej zapisał się w mojej pamięci.


Chcę też na krótki czas porzucić Zieloną Wyspę, by zapoznać się z jej bliską „kuzynką” – ze Szkocją. Czuje i wiem, że odnajdę w niej to, co najbardziej doceniam w Irlandii – powalającą rzeźbę terenu, surowe lecz zarazem piękne okolice, bliskość morza i ruiny. Mnóstwo malowniczych ruin. Zamki na skraju wystrzępionych skał, nawiedzone zamczyska, porzucone pozostałości po ówczesnych rezydencjach królewskich, a także wciąż tętniące życiem warownie i twierdze.


Mnóstwo mam tych moich mniejszych i większych planów. Nie brak mi też wiary w osiągalność tego, co sobie wymarzyłam. Te moje marzenia będą moją „myślą przewodnią”. W gorszych momentach mojego życia będę się nich kurczowo trzymać niczym tonący brzytwy. Chcę zrealizować to, co zaplanowałam. I wierzę, że mi się to uda! Tego również życzę Wam! Snujcie marzenia i wprowadzajcie je w życie. Nie odkładajcie „na potem” tego, czego pragniecie w życiu! Czego możecie dokonać za tydzień, miesiąc, czy dwa miesiące. Bez marzeń świat byłby nudny. I pozbawiony uroków.

48 komentarzy:

  1. Co do namiastki uroku Szkocji - polecam film "Made of honour", kiczowata komedia romantyczna, ale przepiekny krajobraz. A ja też spełniam małe marzonko, w lutym spędzę dwa dni w Irlandii :)))

    OdpowiedzUsuń
  2. promyczek83@op.pl6 stycznia 2009 16:50

    Ja tam też nigdy nie szalałam wtedy gdy wszyscy szaleją hehe lubię inność w każdym znaczeniu :)Taitko a ja życzę aby te wszystkie plany sie ziściły w dwójnasób a co:P

    OdpowiedzUsuń
  3. Czaad :) Oby Irlandia przywitała Cię słoneczkiem :) Jednak żeby poznać jej prawdziwy urok, koniecznie trzeba tu zawitać latem lub przynajmniej wiosną, kiedy wszystko jest soczyście zielone i pięknie kwitnie.W jakie strony się wybierasz, Electro?

    OdpowiedzUsuń
  4. I słusznie, Promyczku! :) Robienie czegoś tylko dlatego, że wypada i że tak nakazuje "owczy pęd", mija się z celem. Grunt to żyć w zgodzie z samym sobą. Bawić się wtedy, kiedy ma się na to ochotę, a nie wtedy, kiedy każą media.

    OdpowiedzUsuń
  5. promyczek83@op.pl6 stycznia 2009 17:12

    Dokładnie tak i jeszcze raz tak, ale myślę, że co niektórzy ludzie muszą do tego dorosnąć...Ale bycie soba w całej okazałości to wspaniała rzecz dzięki której dzieją się cuda :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Liczę na ponowną wizytę u znajomych również latem ;) Lądujemy w Dublinie... A więcej szczegółów napiszę Ci w mailu jutro :D, bo muszę już niestety szykować się do pracy ;)

    OdpowiedzUsuń
  7. Słusznie, słusznie :) Nie ma to jak Irlandia latem :) Wobec powyższego oczekuję maila :) PS. Nie zapomnij stosu książek przytaszczyć do pracy :) Albo chociaż ten haft zabierz ;) Whatever ;) Trzymaj się :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja też nigdy nie byłam na jakiejś wielkiej imprezie sylwestrowej. W zeszłym roku spotkaliśmy się z przyjaciółmi i było miło. W tym roku nie udało się to, bo każdy chciał iść na jakiś wielki bal - efekt? Każdy siedział w domu, a my z P* pojechaliśmy na wieś i też było świetnie. Chociaż powiem szczerze, że chciałabym wybrać się kiedyś na jakąś imprezę, ale taką kulturalną, gdzie alkohol nie leje się rzekami (bo strumienie to mało powiedziane), gdzie muzyka przystosowana jest dla każdego, a nie tylko jeden w kółko ten sam gatunek... takich wymagań mam dużo więcej :D. Co do tego roku, to chciałabym, żeby był niepowtarzalny, nie gorszy niż 2008, a może o niebo lepszy? Chciałabym, żeby ruszyła nasza budowa, żebyśmy mogli zamieszkać z P* razem, z dala od rodziców (bo takie mieszkanie z nimi, mimo szacunku i miłości, jest ogromnie męczące i ograniczające) i wreszcie chciałabym znaleźć czas na upragnione przeczytanie wszystkich zaległych lektur :D. Podróż też by mi się przydała... ehhh :)

    OdpowiedzUsuń
  9. linkaaa23@onet.eu6 stycznia 2009 20:54

    Wszystkiego dobrego Taito. Niech sie spelni to wszystko co sobie zaplanowalas na ten rok. Pozdrawiam.Ewelina.

    OdpowiedzUsuń
  10. doma.n@onet.eu6 stycznia 2009 20:55

    Przydałby mi się taki optymizm...Życzę powodzenia w realizacji planów i marzeń :) A swoją drogą muszę się kiedyś wybrać do Irlandii, tym bardziej, ze mam tam znajomych... Nie wiem, czy mialas okazję podziwiac taniec irlandzki. Gorąco polecam. (oczywiscie jesli chodzi o tancerzy profesjonalistów ;> ) Pozdrawiam, Nierealna.[nierealne-ogniska.blog.onet.pl]

    OdpowiedzUsuń
  11. ~Ola - Mama Adasia6 stycznia 2009 22:26

    Zycze spelnienia! Jak to Mark Twain powiedzial: If you can dream it, you can do it!

    OdpowiedzUsuń
  12. Można wybornie się bawić nawet w małym gronie we własnych czterech kątach. Oj, nie musisz mnie przekonywać o zaletach samodzielnego mieszkania. Przechodziłam przez to i wierz mi, nigdy nam się tak dobrze nie mieszkało, jak właśnie teraz. Nikt chyba nie lubi, kiedy ktoś permanentnie narzuca mu się z "dobrymi radami", krytykuje, czy też zwyczajnie przeszkadza. Moja mama zawsze mi powtarzała, że małżonkowie powinni mieszkać osobno. Wiem, że miała rację :) Co do Twoich pragnień noworocznych, to uważam, że wszystkie są jak najbardziej możliwe do zrealizowania - szczególnie te na które sama masz bezpośredni wpływ, czyli zorganizowanie ciekawej podróży, czy wygospodarowanie czasu na ulubioną lekturę. Trzeba tylko trochę dobrej i silnej woli. W zeszłym roku chciałam osiągnąć magiczną liczbę - 100 przeczytanych książek, ale niestety mi się to nie udało. Dobrnęłam "tylko" do 87. Dla mnie to i tak sukces, bo osiągnęłam go, mając pracę, naukę i bloga ;) W tym roku nadal chcę dużo czytać - to naprawdę rozwija. Mam nadzieję, że i Ty znajdziesz czas na lekturę :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Wzajemnie, Ewel! Przede wszystkim łagodnego przebiegu ciąży i pomyślnego jej zakończenia :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  14. O tak - miałam okazję oglądać to niezapomniane widowisko [Riverdance] w wykonaniu profesjonalistów, świetnej solistki i nieziemskiego lidera! Warto było :) Z przyjemnością powtórzę to przy najbliższej okazji. Irlandzki taniec - podobnie jak muzyka - to coś, co wyjątkowo lubię.Jeśli będziesz miała możliwość, to koniecznie wybierz się na zwiedzanie Irlandii. Warto!

    OdpowiedzUsuń
  15. Do doskonale zrównoważonego życia człowiek potrzebuje kameralnych świąt w gronie rodziny i hucznego Sylwestra w gronie znajomych. I jeszcze psa, który będzie go uwielbiał (tego człowieka) i kota, który będzie go ignorował. Taką wersję przyjąłem i takiej będę się trzymał. Howgh! :D

    OdpowiedzUsuń
  16. pozdrawiamy :) http://mlode-malzenstwo.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  17. Wszystkie drogi w Nowym Roku prowadza do Szkocji.... Taito życzę Ci abyś zawsze była taka cudowna Globtroterka...

    OdpowiedzUsuń
  18. Ja też nie lubię wilkich imprez. Najchetniej witam każdy nowy rok w sposób nietypowy. Kilka razy na stoku pędząc na nartach. Raz w małym lokalnym teatrze na 5 przedstawieniach ciurkiem, ale bez balowych sukni, po prostu "swojskie klimaty" A w tym roku sama wiesz - czytałaś. Życzę Ci na ten nowy rok spełnienia tych zamierzeń, które sobie założyłaś i czekam na cudne realcje z Twoic podróży :))PS A prosiaczek był pyszny ;))

    OdpowiedzUsuń
  19. Bez marzen Taitko nie ma po co zyc, bez nadziei i marzen-bez tego zycie sensu by nie mialo i wszystko byloby w czarnych kolorach. Trzeba marzyc i trzeba miec nadzieje na lepsze jutro czy na lepszy Nowy Rok...to daje Nam sile by rano wstac i zmierzyc sie z tym co dzien ma Nam do zaoferowania. Czasem trace nadzieje -wtedy jest niewesolo.Wszystkiego Naj Taitko w 2009 i niech on sie okaze strzalem w dziesiatke tak dobrym,ze za rok w Nowy Rok bedziesz sobie zyczyla by 2010 byl taki sam co 2009. Caluski Ella

    OdpowiedzUsuń
  20. Taito, zycze ci, aby Twoje marzenia sie spelnily. Tez zawsze chcialam pojechac do Szkocji, ale od kiedy dowiedzialam sie, ze Bravehearta nakrecili w Irlandii - nie czulam juz takiej potrzeby. A ja znowu, zupelnie z innej strony - mam dosc tego kraju. Nie wiem, co mis sie stalo, juz naprawde pokochalam Irlandie, a teraz mam jej tak strasznie dosc... Tesknie za Polska, za moim pokoikiem, za czasami, kiedy jeszcze nie bylam dorosla... Chyba mam jakis kryzys, ale to minie. Pozdrawiam serdecznie i podrozuj, spelniaj marzenia! Zycze Ci wspanialego Roku 2009! Na szczęście i zdrowie na ten Nowy Rokaby się Wam rodziła kapusta i grochziemniaki jak pniakibób jak chodaki a proso,abyście nie chodzili boso.;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Braveheart kręcony był i w Irlandii [w Trim] i w Szkocji. Pamiętasz te powalające góry i malownicze dolinki? To właśnie była Szkocja, a konkretnie Glen Nevis. W tym roku planuję zawitać do tego kraju dwa razy - mam nadzieję, że nic nie pokrzyżuje mi planów. Chciałabym tam zamieszkać na pewien czas.No widzę, widzę, że ostatnio coś Ci hormony buzują ;) Zresztą, już wcześniej zauważyłam, że Twoje stosunek do Irlandii to taka specyficzna sinusoida - raz ją uwielbiasz, innym razem nienawidzisz. A ja ciągle trwam w tym moim zauroczeniu pejzażem Zielonej Wyspy i dobrze mi z tym. Dzięki temu łatwiej mi tutaj żyć. Trzymaj się ciepło i nie pozbądź się tych negatywnych myśli czym prędzej :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Racja, Ella. Mnie marzenia pomagają pomyślnie przejść przez szarą rzeczywistość. Uwielbiam otwierać przewodniki, mapy i planować. No i oczekiwać na realizację tych planów - to takie fascynujące! Możliwość poruszania się po naszym pięknym świecie, przemieszczania się z jednego krańca na drugi, to naprawdę coś niesamowitego! Żeby tylko mieć czas i kasę na dotarcie do tych wszystkich niezwykłych miejsc... Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  23. Hehe, ja tam nadal twierdze, że nade wszystko był biedny! O!Bardzo podobał mi się Twój Sylwester :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  24. Dokładnie! Przecież nie zawsze muszą prowadzić do Rzymu! ;)I ja życzę sobie, abym nigdy nie zatraciła tego bodźca, który pcha mnie w kierunku niezbadanych przeze mnie terenów.

    OdpowiedzUsuń
  25. ~merdepopolsku.blog.onet.pl7 stycznia 2009 15:05

    Bez marzeń człowiek jest trupem już za życia .......pozdrawiam Cię serdeczniedoświadczona :):)

    OdpowiedzUsuń
  26. Zlituj się, pracowita mamuśko, i zamieszczaj od czasu do czasu jakiegoś posta :)

    OdpowiedzUsuń
  27. Haha, zabawny z Ciebie gostek, MiSzA! A mnie do szczęścia wystarczy i kameralne Boże Narodzenie i Sylwester. A psy i koty zawsze mnie uwielbiają - nawet moi irlandzcy znajomi zauważyli tę "oczywistą oczywistość". Nic dziwnego - futrzaki wyczuwają, że mam do nich słabość ;)

    OdpowiedzUsuń
  28. Ależ oczywiście :) Po co odstawiać kiepskiej klasy przedstawienia i zakładać maski, które i tak kiedyś opadną? "Możemy być tylko tym, kim jesteśmy. Nikim mniej i nikim więcej". Proste i prawdziwe.

    OdpowiedzUsuń
  29. Witam Cię, Doświadczona i przyznaję Ci rację. Ślę pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Szkocja jest bardzo podobna do Irlandii więc ciekawa jestem Twojej oceny!! Postaram Ci się pokazać obiecany ogród hotelowy w moim najbliższym poście ;) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  31. Taito - piekne zyczenia! Realizujmy zatem nasze marzenia, po to sa:-)Ja juz od paru lat spedzam Sylwestra w domu, zawsze mam dyzur albo 31-go, albo w nowy rok..Przez 10 lat wyjezdzalam zawsze na swieta i sylwestra do Andorry i tam, prawie zawsze w tym samym 50-osobowym skladzie narciarzy witalismy nowy rok. Bylo wystatczajaco odswietnie, a jednoczesnie swojsko:-)Natomiast nigdy nie robie zadnych noworocznych postanowien. Nie wiem dlaczego mialabym cos postanawiac akurat 1-go stycznia:-) Jesli chce cos zmienic, to kazdy dzien roku jest tak samo dobry.Tobie zycze spelnienia Twoich marzen i zaspokojenia Twojej ciekawosci swiata, natury i ludzi. W koncu to co zobaczymy i przezyjemy jako jedyne pozostaje w nas.Moc pozdrowien przesylam.P.S. Przytulnie tu u Ciebie...

    OdpowiedzUsuń
  32. A swoją drogą również nie przepadam za tymi wielkimi imprezami gdzie tłum ludzi itp. A co do możliwości i szans. Te są zawsze, tylko nie zawsze w właściwym czasie je wychwytujemy i wykorzystujemy. To jak w tym dowcipie w którym biedny Żyd modlił się do Boga:"Panie Boże ty wiesz że jestem biedny. Mam chorą żonę i kilkoro dzieci a sam jestem bez pracy. Pozwól mi wygrać los na loterii bym był bogaty i mógł zapewnić dostatnie życie mojej rodzinie". Kiedy minęło losowanie i Ajzyk nic nie wygrał, zaczął się żalić "Panie Boże ty jesteś niedobry. Nie pozwoliłeś mi wygrać głównej wygranej i teraz będziemy biedować". Na to niebiosa się otwarły i rozległ się z nich głos " Ajzyk a ty daj mi choć szansę i pójść los na loterii!!!!" . Dla mnie osobliwie angielska szkoła bardzo się przydała- nie tylko dla mnie ale i paru osób więc jestem zadowolony. A co będzie dalej zobaczymy. Pozdrowienia z zimnej Polski- u nas ostatnio śniegi i ponad minus 20C w nocy- te biedaki z Wysp by pozamarzały.

    OdpowiedzUsuń
  33. A swoją drogą ostatnio niestety rzadziej bywam na blogach bo i czasu mało- jak na bezrobotnego. Aż się boję co będzie gdy znajdę pracę

    OdpowiedzUsuń
  34. Wiem, Paulinko i dlatego tak mnie tam ciągnie! :) Skąd tu wykombinować tyle czasu, by zwiedzić ją całą? Oto jest pytanie! No i nie bez znaczenia pozostaje pogoda. Mam nadzieję, że nam dopisze :)Pozdrawiam cieplutko ze słonecznej dziś, ale i lekko mroźnej Irlandii :)

    OdpowiedzUsuń
  35. Oczywiście, że każdy dzień jest dobry na zmianę w swoim życiu. Wydaje mi się jednak, że pierwszy stycznia jest dla niektórych osób jeszcze większą mobilizacją :) Grace, i ja Tobie życzę wielu wspaniałych wycieczek i niezapomnianych wrażeń :)

    OdpowiedzUsuń
  36. Pewnie tak ;) Jak ja opowiadam moim irlandzkim znajomym, że w czasie niektórych zim było u mnie nawet blisko -30 stopni, to widzę w ich oczach W I E L K I E przerażenie. Chyba biedacy nie są w stanie sobie tego wyobrazić ;) Z tymi szansami to jest właśnie tak, jak napisałeś. Część ludzi tylko narzeka na swój los, nie robi natomiast nic, by go polepszyć. I tacy jak oni raczej nigdy niczego nie osiągną. Bo żeby zmienić swe życie na lepsze, trzeba w to włożyć wiele trudu. Od samego marzenia i myślenia nic się nie zmieni. W takich wypadkach potrzeba działań - aktywnej postawy, nie zaś biernej :)Korzystaj z czasu w ojczyźnie i nadrabiaj straty :) Pozdrawiam i ściskam.

    OdpowiedzUsuń
  37. Dużo masz planów i wierzę, że wszystkie uda Ci się zrealizować. Wydaje mi się, a właściwie to jestem pewna, że jest z Ciebie odważna i stanowcza dziewczyna. Wiesz czego chcesz i małymi nawet kroczkami dochodzisz do wytyczonego przez siebie celu. Nie jesteś z tych, którzy zniechęcają się drobnymi niepowodzeniami. Już sam fakt, że jesteś tam gdzie jesteś, świadczy o Twojej samodzielności, odwadze i nieraz nawet determinacji. Jestem pewna, że osiągniesz wszystko co sobie zaplanowałaś. Twoim atutem jest młodość i odwaga i musisz to wykorzystać. Myślę, że gdy spotkamy się za rok o tym samym czasie tutaj na blogu, pochwalisz się swoimi osiągnięciami. Trzymaj się ciepło ! :)))

    OdpowiedzUsuń
  38. Rozynko, czuję się zobowiązana do wyprowadzenia Cię z błędu ;) Wszystko można o mnie powiedzieć, ale nie to, że jestem odważna ;) Mam swoje "fobie", a gdybym Ci je zdradziła, to pewnie przez pół dnia tarzałabyś się ze śmiechu ;) Nawet miesiąc po moim wyznaniu, wybuchałabyś nagle śmiechem, gdybyś sobie to przypomniała :) Nie, odwaga nie jest moim atutem. Chciałabym, aby była, ale nie jest. Ściskam Cię ciepło :)

    OdpowiedzUsuń
  39. Tylko z tych noworocznych postanowien czesto nic nie wychodzi:-) Moze za duza presja?Pozdrawiam cieplo w ten zimny wieczor ( minus 6 w tej chwili, co jest calkiem zimno na Holandie),

    OdpowiedzUsuń
  40. Fobie, to fobie, każdy jakieś dziwactwa ma, ale ja miałam na myśli odwagę życiową, którą na pewno masz. Może kiedyś napiszesz o tych swoich śmiesznostkach, a wtedy przekonasz się, że prawie każdy ma w swoich życiowych zasobach równie śmieszne przyzwyczajenia.Pozdrawiam z uśmiechem. :)))

    OdpowiedzUsuń
  41. Dokladnie - sinusoida. Ja juz tak balansuje miedzy miloscia a nienawiscia od dawna... Wydaje mi sie wiec, ze to nie hormony :)Ja niestety marzenia o podrozach musze odlozyc na pozniej - najblizsza podroz, to tam gdzie mnie w tej chwili ciagnie najbardziej -do Polski :) Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  42. Najwazniejsze to ochronic wlasne marzenia i cele przed sceptyzmem innych ludzi...

    OdpowiedzUsuń
  43. renatad7@poczta.onet.pl9 stycznia 2009 20:11

    Witaj Taito,Maila odczytalam i oto jestem.Ja mysle,ze na pewno znajdziesz w Szkocji to czego poszukujesz.Piekny kraj,piekna historia,piekne zabytki.Krajobrazowo podobno zblizona do Irlandii,nie wiem,nie bylam.Ja bynajmniej moge powiedziec,ze czuje sie mocno zwiazana z tym krajem.Pozdrawiam cieplo,

    OdpowiedzUsuń
  44. Od Twoich uścisków aż mi się cieplej robi w te zimne dni choć ostatnio mrozy jakby z lekka popuściły. Szczerze powiedziawszy czasu spędzonego w Anglii nie uważam bynajmniej za stracony tyle że w pewnym momencie człowiek zaczyna sie zastanawiać co robić dalej i gdybym nie podjął jakiejkolwiek decyzji pewnie zostałbym w tej fabryce gdzie pracowałem do tej pory. A taka perspektywa jakoś mi nie odpowiadała. Choć z drugiej strony jedną z alternatyw na to co dalej jest powrót na emigrację, gdyby poszukiwania pracy skończyły się niepowodzeniem. A co będzie zobaczymy. A propos zaś pogody taki znajomy Anglik jeszcze w grudniu pytał mnie o pogodę w Polsce. Odpowiedziałem mu, że wtedy było 10 cm śniegu i temperatura -10C. Już był przerażony. Ale z wrodzoną sobie złośliwością dodałem, że przed moim wyjazdem do Anglii bywało i -30C a jak byłem mały to śniegu w zimie było i 0,5 metra a temp -30C. Przerażony tylko skwitował "To jak wy wytrzymujecie w takich warunkach". Odpowiedziałem mu wprost że może jest i zimno ale nie mamy ich wiatrów.

    OdpowiedzUsuń
  45. Dobrze powiedziane, Aniu!

    OdpowiedzUsuń
  46. Witaj, Renatko. Nie mogę się doczekać mojej krótkiej wizyty w Szkocji :) Od dawna marzy mi się ten kraj. Wiem, że na pewno mnie nie rozczaruje. Tylko żeby pogoda się udała - to dla mnie podstawa. O resztę sama zadbam :) Gdybym tylko mogła tam zostać na miesiąc, byłoby cudownie!Pozdrawiam serdecznie i dziękuję za pozostawienie śladu :)

    OdpowiedzUsuń
  47. Prawda, że bez marzeń świat byłby nudny. Jak to powiedział Ryszard Riedel: kto przestaje marzyć - umiera

    OdpowiedzUsuń