sobota, 3 listopada 2007

Pewna historia...

Jak tak obserwuję zachowanie niektórych ludzi, to czasem wprost nie mogę się oprzeć wrażeniu, że głupota ludzka nie zna granic. Czasem w głowie mi się nie mieści postępowanie, które ewidentnie wskazuje na to, że u danego osobnika nie ma czegoś takiego jak procesy myślowe. A jeśli już są, to są z pewnością zaburzone. Przykładem może być tutaj pewna pani P. Irlandka (tak dla wyjaśnienia) Ale od początku… Zaczęłam dla niej pracować jakieś 2 miesiące po moim przyjeździe na Zieloną Wyspę. Nie była to łatwa praca, ale postanowiłam ją wziąć. Potrzebowałam kasy, dobijało mnie siedzenie w domu. Uznałam, że lepsze to niż nic. Nieraz było ciężko i bywały momenty, że miałam wielką ochotę powiedzieć jej, że nie jestem już zainteresowana nasza współpracą.  Nigdy jednak do tego nie doszło. Trzymały mnie pieniądze, które były całkiem przyzwoite, a nie ukrywam, że to było właśnie to, czego pilnie potrzebowałam. Muszę też dodać, że oprócz ciężkich chwil, były też momenty bardzo miłe. Kobieta nie należała do super przyjaznych, ale nie była też oschła, czy nieprzyjemna w obyciu. Byłam w zasadzie na każde jej zawołanie, i wszystko wskazywało na to, że docenia moją sumienną pracę. Były komplementy, nagrody za dobrze wykonaną pracę. To wszystko rekompensowało mi trudne momenty. Więc pracowałam. I pewnie pracowałabym dalej, gdyby nie pewien incydent. Otóż, przed świętami Bożego Narodzenia, pani P. powiedziała, że docenia moją pracę i w związku z tym dostanę bonus od niej. Dostałam czek (moja wypłata) i kilkanaście euro więcej - wyżej wspomniany bonus bożonarodzeniowy. I tutaj zaczynają się schody. Bo okazało się, że to czek bez pokrycia. Kiedy się o tym dowiedziałam, myślałam, że to chwilowy brak środków na koncie mojej przełożonej. Szybko się jednak okazało, że myliłam się, bo pani P. nie wykazywała najmniejszego zainteresowania moją osobą. Próby wyjaśnienia sytuacji skończyły się stratą pracy. Kiedy dzwoniłam do niej, udawała, że połączenie jest słabe, że nie słyszy, co do niej mówię, po czym, po paru sekundach rozłączała się i już nie odbierała telefonu. Kiedy zaś dzwoniłam z innego, nieznanego jej numeru, odbierała i na moje prośby uregulowania należnej mi kwoty, zawsze mówiła to samo: a że to wina banku, że ona nie wie, co się stało, że wkrótce to się wyjaśni, itd… Nie wyjaśniło się – tak jak przypuszczałam. Wobec takiego faktu, powiedziałam sobie, że nie zostawię sprawy w ten sposób. Może gdyby chodziło o 20, czy nawet 50 euro, to bym sobie podarowała. Ale chodziło o znacznie więcej.

Wkurzyłam się na maksa. Baba najwyżej pomyślała sobie, że ma do czynienia z jakąś tępą sztuką z Polski. Nie wiem, na co ona liczyła. Że można ludzi wykorzystywać tak bezkarnie? Tak podle? Myślała, że skoro przyjechałam do obcego kraju, to  nie wiem, jakie mam prawa? Nie wiem… Pomyliła się jednak. I to bardzo. Postanowiłam, że pokażę jej, iż nie ze mną te numery (doszły mnie słuchy, że jedną Polkę już tak załatwiła). Za namową moich irlandzkich znajomych, skierowałam sprawę na drogę sądową. Boże, ile to się ciągnęło, praktycznie rok… Już w pewnych momentach traciłam wiarę, że sprawa zakończy się pomyślnie dla mnie. Pani P. dalej miała mnie głęboko w tyle. Nie tylko mnie: sąd zresztą też. Olewała każdy nakaz wstawienia się i wyjaśnienia sprawy. M.in. z tego powodu sprawa strasznie się przeciągała i w momencie, kiedy już zaczęłam wątpić w moją wygraną, przyszedł list od mojego prawnika. Poczułam ogromną ulgę, kiedy wyczytałam, że sędzia – w terminie dziesięciu dni -  nakazał jej zwrócić mi te sześćset euro. Jeśli w tym czasie tego nie zrobi, skierujemy sprawę do komornika, a wtedy sama zadziała na swoją szkodę. Jeśli będzie dalej próbować uchylić się od zapłaceniami tej kwoty – pójdzie do więzienia :) Czekam więc z niecierpliwością na jej decyzję :)

I tak czytając ten list poczułam wielką ulgę. I pomyślałam sobie: „I po co ci to było głupia babo? Na co liczyłaś?”. Najwidoczniej liczyła na to, że ja pozostawię tę sprawę i nie będę próbowała z nią walczyć.  Nie wiem, jak można tak postąpić. Przecież w tym przypadku sama siebie wkopała. Miałam niepodważalne  dowody przeciwko niej: czek, na którym czarno na białym widniała należna mi kwota. Oprócz tego miałam też smsy od niej, w których zobowiązuje się zapłacić mi za pracę. Naraziła się na publiczne ośmieszenie, na stratę szacunku (irlandzkie gazety opisują wykroczenia podając adres, pełne imię i nazwisko przestępcy).

Wiem, że głupota ludzka nie zna granic. Wiem, że jest jak morze bez dna, że zawsze znajdzie się ktoś, kto swoją głupotą przebije głupotę innego. Głupich nie sieją – sami się rodzą. I najgorsze jest to, że wyrastają jak grzyby po deszczu. Liczni, pewni siebie, przekonani, że są najmądrzejsi na świecie.

Nie rozumiem tylko, dlaczego tak postąpiła. Nigdy już chyba się nie dowiem. Po co mówiła, że jest ze mnie zadowolona, że wynagrodzi mnie niespodzianką? Teraz już wiem, że tą niespodzianką był czek bez pokrycia. No doprawdy, udało jej się mnie zaskoczyć! Na  pomysł takiego prezentu NIGDY bym nie wpadła.

 

Niektórzy ludzie są nieprzewidywalni. Nieobliczalni. Bezmyślni. Dwulicowi. Głupi.

 

Cieszę się, że została ukarana.Zasłużyła sobie. Sprawiedliwość musi zwyciężyć.

 

I jeszcze jedno: nigdy nie traćcie nadziei. Nawet jeśli sytuacja wydaje się beznadziejna. 

26 komentarzy:

  1. linkaaa23@onet.eu4 listopada 2007 01:44

    Cóż za historia... Po raz kolejny potwierdza się jakie maja o nas zdanie ludzie z innych panstw. Aż wstyd, a przeciez NIE kazdy jest głupim, tępym idiotą. Ty to potwierdziłas i bardzo się cieszę. Pozdrowienia.Ewelina (polka23)

    OdpowiedzUsuń
  2. aga.stankiewicz@onet.eu4 listopada 2007 10:07

    Ale historia !! Co za baba !! Koszmar. Na szczęście udało Ci się z nią wygrać, gratuluję :) Chciałabym zobaczyć je minę na wieść że przegrała :))) Pozdrawiam i miłej niedzieli :)

    OdpowiedzUsuń
  3. No, nie powiem historia iście sensacyjna, ale grunt, że sąd ukarał babsztyla. Ma, na co zasłużyła. Niech sobie nie myśli, że jest sprytna i może tak ludzi wykorzystywać, okradać itp. I nie piszę tego dlatego, ze mowa o Irlandce, gdyby była Polką czy Niemką czy jeszcze kimś, napisałabym to samo. Sprawiedliwość i uczciwość musi być. I cieszę sie, że walczyłaś o swoje. Tak trzymać.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jestem pod wrazeniem, ze zadzialalas i wygralas, bo ona wlasnie liczyla na kogos, komu nie bedzie sie chcialo walczyc, a przed Toba pewnie nie oszukala tylko jednej osoby a pewnie znacznie wiecej, i widocznie Ty jako pierwsza jej nie podarowalas, Brawo!!

    OdpowiedzUsuń
  5. promyczek83@op.pl4 listopada 2007 13:38

    Dobrze postąpiłaś walcząc o swoje i o sprawiedliwość, choć wymagało to naprawdę odwagi:) Ta kobieta właśnie myślała, że wykorzysta Cię do pracy a potem cześć, może i wiele razy już tak wykorzystała ludzi i myślała, że znowu trafiła na naiwną osobę, ale się pomyliła:)I dobrze jej tak, kara się należy, nie będzie więcej oszukiwała.

    OdpowiedzUsuń
  6. Co za kobieta.I bardzo dobrze zrobiłaś, bo gdybyś postapiła tak jak ona sie tego spodziewała to z pewnością nie byłabyś ostatnią poszkodowaną.Teraz dzięki temu,że nie dałaś za wygraną pewnie już da sobie już spokój z oszukiwaniem ludzi

    OdpowiedzUsuń
  7. ~www.dreamka-w-ameryce.blog.onet.pl4 listopada 2007 14:41

    Niestety, sa ludzie i ludziska. I dobrze, ze doprowadizlas sprawe do konca. Gratuluje uporu i konsekwencji w dzialaniu. Pojde dalej w mysleniu - twoj przyklad bedzie odstraszal innych potencjalnych "pracodawcow" - gratuluje!Pozdrawiam kolorowo-jesiennie

    OdpowiedzUsuń
  8. Wyglada mi to na sytuacje, w ktorej babka myslala, ze cudzoziemka nie bedzie walczyc o swoje, bo nie bedzie wiedziala, co zrobic i gdzie sie udac. A moze nawet jej sie wydawalo, ze bez tej kasy nie bedziesz w stanie zaplacic za mieszkanie itd, wiec bedziesz musiala ratowac sie powrotem do Polski, skad juz jej nie dosiegniesz. Na szczescie sie przeliczyla. Teraz trzymam kciuki, ze z postanowieniem sadu w reku szybko wyegzekwujesz to, co Ci sie nalezy.Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Dokładnie tak Dave :) Zdemaskowałeś tę babę :) Ta Polka, którą załatwiła tak jak mnie wróciła do Polski. Widocznie pani P. myślała, że uda jej się zrobic taki sam numer - tym razem jednak nie przeszło :) PS. Coś mnie ostatnio zaniedbujesz ;) Jakieś postępy z blogiem? ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Musiałam skierować sprawę do sądu, bo to co zrobiła ta kobieta to ciężka przesada. Nie można tak postępować. Pieniądze mi się należały, sumiennie i ciężko na nie pracowałam :) Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Dokładnie tak Moniko :) Masz rację w 100% :) Myślę, że ona potraktowała mnie w taki sposób, bo ten numer juz przeszedł z innymi osobami. Mam nadzieję, że już nikogo nie oszuka :) Pozdrawiam gorąco :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Zgadza się Promyczku :) Strasznie dużo nerwów to kosztowało, ale na szczęście sprawa prawie sie zakończyła. Teraz czekam na kasę :) Podejrzewam, że ona nie zapłaci mi od razu całej kwoty i że będzie dalej kombinować - ale wtedy zadziała na swoją szkodę.

    OdpowiedzUsuń
  13. Dzięki za miłe słowa Scarlet :) Ja również cieszę się, że nie popuściłam jej, tylko wytrwale dążyłam do celu. Opłaciło się :) Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  14. To prawda Kamilko :) Sprawiedliwość musi zawsze zwyciężyć :) A kobieta sama się prosiła o to, by ją ukarać. Myślała, że jest bardzo przebiegła ;) Ale bardzo się myliła ;) Pozdrawiam Cie gorąco :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Od znajomego Irlandczyka (on ją zna, bo uczył ją w szkole) dowiedziałam się, że nigdy nie należała do najmądrzejszych ;) Zresztą sama miałam okazję byc świadkiem jej głupoty, ale nie będę o tym pisać, bo to wprost obrzydliwe ;) Pozdrawiam gorąco :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Ona najwyraźniej sądziła, że jestem niegroźna i taka głupia Polka nie może jej zagrozić. Udowodniłam jej, że się bardzo przeliczyła :) Wiem, że w takich przypadkach warto walczyć - sprawiedliwość musi zwyciężyć, nie można tolerować chamstwa i przestępstw. Pozdrawiam gorąco :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Nadzieja umiera ostatnia. Dobrze Taito, że tak właśnie zareagowałaś. Wredne babsko. To się w głowie nie mieści.Życzę Ci żeby już nigdy taka historia się nie powtórzyła.Buziaki i ciepłe myśli przesyłam :)))

    OdpowiedzUsuń
  18. promyczek83@op.pl4 listopada 2007 19:28

    Będę trzymała bardzo mocno kciuki za odzyskanie kasy:) Mam nadzieję, że już żadnych problemów nie będzie robiła, chociaż z drugiej strony faktycznie może jeszcze bardziej kombinować, żeby pokazać , że to ona została poszkodowana a nie Ty. O Boooszzze wszędzie można trafić na nieuczciwych ludzi:/Ale ....oliwa zawsze sprawiedliwa jak to mówią, i nie ma co oszukiwać w życiu co nie? Bo zawsze wyjdzie to na jaw:)A Promyczek jeszcze raz podziwia za odwagę:) Ja to bym chyba zwinęła cztery literki w sobie i nic z tego hihihihi chociaż...:)

    OdpowiedzUsuń
  19. Wiesz Promyczku, to chodziło o zbyt dużą kasę. Gdyby to byla mała kwota, to nie fatygowałabym się. Jakby nie było, cała ta sprawa wymagała wiele nerwów, a oprócz tego: kilku wizyt u prawnika, wielu prób nawiązania kontaktu z pania P. Wysłałam jej list domagający się zwrotu kasy i ostrzegający ją o skierowaniu sprawy na sądową drogę, ale ona pomimo tego nie odezwała się. Uznałam więc, że skoro ma mnie gdzieś, to będzie musiała za to zapłacić... Cieszę się, że sędzia wydał korzystną dla mnie decyzję :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Ja niestety kilka razy traciłam nadzieję, bo ta sprawa ciągnęła się bardzo długo. W dodatku była szefowa miała wszystkich gdzieś, nie odpowaidała na listy, tel, wezwania do prawnika... Kiedy to wszystko zakończyło się pozytywnym werdyktem sądu, poczułam ogromną ulgę. I radość :) Że wygrałam, że nie pracowałam na darmo :) Pozdrawiam gorąco :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Zapewne myślała, że jeżeli jesteś w obcym kraju, to nie wpadniesz na to, żeby z nią walczyć, bo nie będziesz wiedziała jak. Głupi ludzie myślą, że z nami jak z dziećmi, przyjechali z Polski i nic nie kumają, tylko pracują, jedzą i śpią. No cóż, oby Ci zapłaciła tą kasę i żeby sprawa się w końcu skończyła. Bo z głupkai to różnie bywa, może nie będzie chciała zapłacić myśląc, że i tak jej nic nie zrobią. No mam nadzieję, że aż tak głupia nie jest! Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  22. Ja niestety obawiam się, że ta kobieta jest zdolna do wszystkiego.

    OdpowiedzUsuń
  23. A to ci niespodzianka...swoja droga to szkoda, ze taka dfecyzja sadu nie zapadla od razu juz po pierwszym uchyleniu sie owej Pani od stawienia sie w sadzie. Wiesz Taita..jestem z Ciebie bardzo dumna i ludzie powinni brac z Ciebie przyklad:). Wielki buziak dla Ciebie za walke o sprawiedliwosc:****

    OdpowiedzUsuń
  24. Z blogiem nie ma zadnych postepow, bo ostatnio z braku czasu nie mialem nawet kiedy czytac postow. Mam nadzieje, ze za mocno Cie nie zaniedbalem ;) I nie martw sie - tak latwo sie mnie nie pozbedziesz :PPozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Jeśli chodzi o Ciebie Dave, to zawsze będę odczuwać niedosyt ;) Nie zapominaj o mnie i wpadaj do mnie od czasu do czasu :) Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  26. Kasiu kochana, ja się cieszę, że w ogóle zapadła na moją korzyść :) Różnie to bywa z sądami ;)

    OdpowiedzUsuń