czwartek, 23 sierpnia 2007

Hard to be strong

Kocham Irlandię, wyjątkowo dobrze się tu czuję. Znalazłam tu miejsce, które mnie wycisza, relaksuje, dzięki któremu jestem szczęśliwa. Jest jednak coś, co mnie nieustannie prześladuje. Czasem z większym nasileniem, czasem z mniejszym... Niekiedy, choć bardzo rzadko, udaje mi się uciec od tego. Ale to jest jak bumerang - zawsze mnie dopada. Nawet jeśli przez moment mam wrażenie, że udało mi się pozbyć tej zmory, ona po krótkim czasie powraca... Silniejsza. Bezlitosna. W towarzystwie czegoś jeszcze: wyrzutów sumienia. Tęsknota, bo o niej mowa jest nieodłączna towarzyszką mojego życia. Jest wyjątkowo wierna... I choć wierność jest powszechnie uważana za zaletę, w tym wypadku klasyfikuję ją do wad.


Często – jak już wspomniałam - towarzyszą jej wyrzuty sumienia, rozdarcie wewnętrzne i bezsilność. Czuję się podle, kiedy docierają do mnie złe wieści z Polski z domu rodzinnego, bo wtedy wyrzuty sumienia skutecznie dają znać o sobie: "Powinnaś być teraz w domu, wesprzeć duchowo ukochaną osobę", "Ona boryka się z problemami pozostawiona na placu boju sama, a ty żyjesz beztrosko w Irlandii", "Jesteś zwykłą egoistką"... Czy naprawdę nią jestem? Resztki zdrowego rozsądku podpowiadają, że nie jestem, że przecież nie zawiniłam w tej całej sytuacji. Nawet jeśli skłonna jestem dać wiarę zdrowemu rozsądkowi, nie czyni mnie to szczęśliwą, czy wolną od wyrzutów. Nigdy się od nich nie uwolnię. To dożywotnia kara. Za co? Za opuszczenie domu rodzinnego i ojczyzny? Za próbę odnalezienia własnego miejsca na świecie? Za pragnienie godnego życia? Wysoka cena. Ale gdybym mogła cofnąć czas i zdecydować jeszcze raz, powtórzyłabym mój wybór. Z ciężkim sercem, ale zrobiłabym to. To jest moja droga, którą powinnam kroczyć. Wyboista i uciążliwa, ale moja. Nie mogę z niej zawrócić, nie chcę wrócić do początkowego punktu. Nie widzę dla siebie miejsca na rodzinnej ziemi... Więc wybacz, Mamo. Kocham Cię nad życie, a żal rozdziera mi serce, że nie mogę być blisko Ciebie, kiedy mnie potrzebujesz, ale ja już wybrałam. Wybacz, że Cię zostawiłam. Wiem, że nie masz mi tego za złe, moje wyrzuty sumienia są dla mnie wystarczającą karą. Zawsze będziesz moją bohaterką. Zawsze!

 
Ciężko być dzielnym, kiedy ma się miękkie serce i sentymentalną duszę.

9 komentarzy:

  1. Znam to uczucie. Ale czasami mam wrażenie, że jestem "bliżej" choć dalej od ukochanych zostawionych osób

    OdpowiedzUsuń
  2. promyczek83@op.pl24 sierpnia 2007 12:41

    Ech Taita, to jest cena za życie na obczyżnie. Ale przecież nie można siękarać za to, że zyjemy swoim zyciem , swoim szczesciem. Ja czasami się zastanawiam nad tym samym. Mieszkam z rodzicami, brat się ożenił i wyprowadził i oni pokłądają we mnie nadzieję ,że ja z nimi zostanę, że bede tutaj mieszkać. A jaka jest prawda???? Niecierpię tego miejsca. Mam ochotę uciec daleko...daleko..gdzie tak naprawdę bede szcześliwa. I juz mam wyrzuty sumienia, że zostawie ich tutaj samych, zupełnie samych zdnaych na łaskę losu . Czy tak powinnam się odpłacać za lata utzymywania mnie, za ich miłosc i oddanie???Ciągle kłócę się ze sobą, jezeli tu zostanę to ciąglę bede się dusiła , jezeli wyjadę bede szczesliwa ale z wyrzutami sumienia i tesknotą.Takie to nasze zycie, że czasami musimy wybierac miedzy wartosciami:)Ale czy warto poświecac własne szczesci???? Ciezkie to.

    OdpowiedzUsuń
  3. Rzeczywiście ciężko być dzielnym jeśli w sercu i duszy pełno delikatności. Ciężko też przezycięzyć taki stan, w którym zdrowy rozsądek podpowiada zupełnie coś innego niż to, co czuje serce... Trudno nad tym zapanować, bo człowiek jest wtedy rozdarty pomiędzy dwoma skrajonościmi. Nawet ciężko znaleźć odpowiednią na to receptę...

    OdpowiedzUsuń
  4. Niezbyt przyjemne to uczucie...Podejrzewam, że nie tylko ja cierpię z jego powodu.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nawet nie wiesz, jak doskonale Cię rozumiem. Jest to ciężki wybór, ale przecież każdy ptak opuszcza kiedyś swoje gniazdo. Takie są już koleje życia.

    OdpowiedzUsuń
  6. Racja Słonko, racja. Popieram...

    OdpowiedzUsuń
  7. promyczek83@op.pl24 sierpnia 2007 21:48

    Właśnie ,a jednak gdzies tam w serduchu nam coś zastuka:):)

    OdpowiedzUsuń
  8. moniast@onet.eu31 sierpnia 2007 00:37

    Tak to już w życiu jest. W pewnym momencie musimy zacząć myśleć o sobie i o swojej nowej rodzinie. Każdy wybiera własną ścieżką i nią kroczy ii nie zawsze jest to na rękę bliskim nam osobom.Ja tak bardzo nie tęsknię. Bo gdy byłam blisko, z mamą nie umiałam się kompletnie dogadać! teraz dzwonię codziennie do domu i dogadujemy się bardzo dobrze. Więc j tak wolę. Nie miej wyżutów sumienia, każdy kiedyś zaczyna żyć dla siebie. Pozdrawiam.Nika

    OdpowiedzUsuń
  9. NO TO JEST NAS SPORO TAKICH LUDZI CO TAK SAMO MYSLA ALE TO NIE EGOIZM TO PRAWDZIWY SWIAT A NAPEWNO BEDZIE NAS JESZCZE WIECEJ POZDRAWIAM SERDECZNIE

    OdpowiedzUsuń