piątek, 24 sierpnia 2007

Tired

Kolejny dzień za mną. Co prawda nie minął jeszcze, ale chyli się ku końcowi, co mnie ogromnie cieszy. Dziś akurat nie będę ubolewać nad szybkim upływem czasu. Jestem zadowolona, że mój dzień pracy już się zakończył. Był wyjątkowo ciężki, albo ja jakaś wyjątkowo nie w formie...


W zasadzie to już po ciężkiej i bolesnej pobudce (6:30) powinnam była przewidzieć, iż ten dzień nie będzie z serii super udanych. Pracując, z niecierpliwością odliczałam kolejne godziny i modliłam się o jak najszybsze zakończenie tych katuszy. Jak później wydedukowałam, nie jestem jeszcze zupełnie przekreślona w niebie, bo moje żarliwe prośby zostały wysłuchane i tak oto siedzę sobie w moim azylu, piszę notkę i regeneruję się kawą. Ostatnio za dużo jej wypijam, a efekt jest łatwy do przewidzenia: zamiast spać o późnej porze zmuszona jestem prowadzić nocny tryb życia, jako że moje oczęta jakoś nie chcą się zamknąć. Może to i dobrze, wreszcie będę mogła skończyć rozpoczęte przeze mnie książki...


W głowie zrodziła mi się też inna koncepcja: może by tak wybrać się na Fleadh Cheoil na hEireann- bardzo popularny w Irlandii festiwalu muzyki tradycyjnej, który właśnie ma miejsce. Trwa już od 19/08, a zakończy się 26/08. Wstyd przyznać, ale jeszcze się tam nie wybrałam. Propozycja jest kusząca, bo warto by było posłuchać sobie muzyki irlandzkiej i popodziwiać zwinne tancerki [jestem pełna podziwu dla nich! Ale te nóżki im latają!], ale doba to zdecydowanie za mało, by móc zrobić wszystko na co ma się ochotę. W sumie to ja nawet dzisiaj nie mam zbytniej ochoty ruszać tyłka. Jestem tak padnięta, że marzę o tym, by doczołgać się do mojego super wygodnego łóżka i tam zatopić się w jakiejś interesującej książce bądź... przewodniku turystycznym. Czy ja aby nie jestem zbyt leniwa? Czyto na pewno zmęczenie? Tak, to musi być zmęczenie! Więc postanowione: zostaję w domu! Poza tym nie ma mojej brzydszej połówki  i auta, więc i tak nie mogę się wybrać na festiwal... [każde wytłumaczenie jest dobre!]

Należy mi się odpoczynek. Trzeba się oszczędzać :)

14 komentarzy:

  1. promyczek83@op.pl24 sierpnia 2007 21:53

    Po pracy to relaks....a gdzie najlepiej....w łóżeczku przy ksiązce:):)Ja popieram:):) Po taaakim dniu to nie ma nic lepszego, a żeby jeszcze dupke z domu ruszać... o nie hehehe Taita tancerki???? A tancerzy tam nie ma przypdkiem?? hihihi

    OdpowiedzUsuń
  2. Pewnie, że trzeba. Miłego odpoczynku zatem :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hehe, no nie wiem Promyczku, może by sie jakiś znalazł ;) Miałam zajęcia z muzyki irlandzkiej i nie widziałam żadnego przedstawiciela płci męskiej :) Ale warto zawiesić oko na tancerkach ( nie żebym była homo ;) Naprawdę imponująco wyglądają ich tańce :) Chciałabym tak :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj Hathor :) Miło mi, że zaglądnęłaś :) Trzymaj się cieplutko i też odpoczywaj :) Pozdrawiam Cię cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam tak samo, albo jeszcze gorzej :). A co do festiwalu to słyszałam, że warto ;), więc możesz się poświęcić któregoś dnia ;). A jeśli lubisz czytać książki na kompie to służę pomocą, bo mam ich baaaaardzo dużo :). Od wyboru do koloru.... no niestety podróżnicze i przewodniki odpadają :/. Pozdrawiam serdecznie, Ciekawa Świata.

    OdpowiedzUsuń
  6. ja to bym gdzieś wyjechała żebym była sama z mężem żebym mogla leżeć na plaży i żeby jacyś przystojniacy przynosili mi drinki i wachlowali liśćmi palmowymi. no cóż pomarzyć można. http://mlode-malzenstwo.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  7. Chciałabym się wybrać, ale wszsytko się jeszcze okaże. Jak na złość ten tydzień mamy bardzo pracowity, a nawet jak skończymy pracę, to musimy załatwiać inne rzeczy więc wyraźnie odczuwamy brak czasu. Dziś również będzie podobnie. Zamiast skończyć pracę i udać sie do domu na wypoczynek, to musimy odstawić auto do naprawy (zepsute sprzęgło) bo bez sprawnego auta nie będzie wycieczki. Muszę także zrobić zakupy (lodówa pusta), usprzątnąć ten mały chlewik, który się zrobił w domu... Pozdrawiam gorąco :)PS. A z książek pewno skorzystam. Co prawda zdecydowanie wolę te tradycyjne, z którymi można usiąść wygodnie na łóżku, ale z braku laku.. ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mmmm, też bym tak chciała :) Pewno jeszcze więcej chętnych by się znalazło :) Wspaniałam wizja odpoczynku, ale dla mnie niestety nie do o-sią-gnię-cia :(PS. Jesteś w moich linkach jako "Paulina", nie wiem, czy taka nazwa Ci odpowiada, może wolisz "Młode małżeństwo" albo "Paulina i Adrian"? Jeśli tak to daj znać :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Taita skoro nie ma w pobliży Twojej połówki to poświęć dzień sobie i lenistwu. Ja czasami w taką sobotę robię sobie w łazience "dzień spa" - wspaniale pomaga na zmęczenie po całym pracowitym tygodniu ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ach ta kawka a wiesz, ze ja wogóle nie pijam kawy. Po prostu nie lubię i wiele znajomych patrzy na mnie z niedowierzaniem ;) Po ciężkim dniu pracy relaks może przynieśc róznież długa i przyjemna kąpiel :) Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. promyczek83@op.pl25 sierpnia 2007 21:16

    Hihihihi A wiesz, że ja nawet nie wiem jak wygląda taniec irlandzki????Chyba musze w necie poszperać:)

    OdpowiedzUsuń
  12. jest mi to obojętne. :D http://mlode-malzenstwo.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  13. ja na twoim miejscu zapisalabym sie na kilka lekcji tego tupania nozek :)))) istna okazja :))

    OdpowiedzUsuń
  14. Witam :) Czyżbyś mieszkała w Tullamore? Dziś w pracy obiło mi się o uszy, że tam w weekend sajgon był, kupa luda, grali w pubach i na zewnątrz i nawet Garda pozwoliła pić piwo na ulicach :) Pzdr

    OdpowiedzUsuń