środa, 26 września 2007

Nadrabianie zaległości :)

Jak mówi tytuł mojego posta – nadrabiam zaległości, które narodziły się jakiś czas temu. Zbyt byłam wtedy zajęta i zmęczona, by uporządkować zaległe sprawy. Zamiast myśleć o porządkach, myślałam o tym, jak odpocząć i w tempie  przyspieszonym zregenerować swoje baterie :) Teraz trafiła się ku temu okazja, jako że mam jeszcze dwa dni wolnego. I żeby nie było, że jestem leniem, to ogłaszam wszem i wobec, że swój urlop wykorzystuję z głową! ;) Dbam o równowagę pomiędzy odpoczynkiem, a pracą :) Tak więc jest siedzenie przed komputerem, oglądanie telewizji, czytanie gazet, ale są także obowiązki polegające na gotowaniu i sprzątaniu :) W pierwszy dzień mojego urlopu, posprzątałam cały dom. Muszę przyznać, że nie było to łatwe zadanie, gdyż ostatnimi dniami moje cztery kąty zostały strasznie zaniedbane przez mnie. Nie wiem, jak mogłam dopuścić się takiego uchybienia w obowiązkach ;) Nie podobne to do mnie ;) Nie lubię bałaganu, więc staram się mieć zawsze porządek, a każda rzecz odkładać na swoje miejsce. Ułatwia mi to potem życie i przy okazji mogę zaoszczędzić czas, a nie trwonić go na gorączkowe szukanie danego przedmiotu. Nie, nie jestem perfekcyjną panią domu i przesadną pedantką. Lubię mieć czysty i zadbany dom. Tak po prostu. Zdarza mi się walnąć ciuchy na dywan i pozwolić im poleżeć tam jakiś czas. Nie za długo jednak, bo mi to po prostu przeszkadza ;) Nie jestem też wiecznym pracusiem, który wraca z pracy i zamiast odpocząć, wynajduje sobie kolejne obowiązki i czynności. Jestem istotą, która ma skłonność do hedonizmu i muszę przyznać, że mi z tym dobrze. Nie widzę w tym nic nienormalnego :) Kiedy trzeba, potrafię być dobrze zorganizowana, solidna i odpowiedzialna. Kiedy zaś nie muszę – pozwalam sobie na odrobinę luzu :) W końcu raz się żyje, więc trzeba korzystać (z umiarem oczywiście :) Korzystam więc z uroków urlopu, dawkuję sobie odpoczynek, ale także i obowiązki ;) Przecież wiemy, że co za dużo to nie zdrowo ;) Na dzisiejsze popołudnie przewidziałam porządki w szufladach mojej szafki nocnej (Gosh, ale nagromadziłaś śmieci kobieto…). Muszę się pochwalić, że czynność została wykonana, a szuflady zrobiły się lżejsze o jakieś 3 kg. Z kolei kosz jest cięższy o te wspomniane 3 kilogramy makulatury i innych zaśmiecaczy ;) Efekt imponujący! Posegregowałam wszystkie papiery, książki i kosmetyki. Dobra wiadomość dla Agi: wybrałam i zaadresowałam kartkę do Ciebie :) (jeszcze jacyś chętni po widokówkę z Zielonej Wyspy? Mam kilka na pozbyciu ;) Teraz zaś odpoczywam, piję kawkę i relaksuję się :) Wspaniałe popołudnie :) Wreszcie czuję, że żyję! :)

36 komentarzy:

  1. A kto tam lubi bałagan... Pewnie nikt. Za to wszyscy nie lubią sprzątać i dlatego ten bałagan jest ;)) Mhmm... Chciałabym się znaleźć na tej zielonej wyspie, widokówka to nie to samo co zwiedzanie na "żywo" ;))pozdrawiam!!diane-green.blog.onet..

    OdpowiedzUsuń
  2. promyczek83@op.pl26 września 2007 19:46

    Ja od czasu do czasu lubię sobie pobałaganic:) ale jak już bałaganu sie nazbiera to biorę się za robotę hihihi A najbardziej do szału doprowadza mnie bałagan w kuchni:)Wszędzie może być nabałaganione , ale kuchnia musi lśnić hihihi

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam dokładnie to co Ty, lubię porządek, ale nie do przesady, nie jestem jakąś pedantką. Też czasami pozwalam sobie na rzucenie rzeczy na podłogę... I widzę, że dawkujesz sobie rozsądnie tą "rozrywkę" :) tzn sprzątanie. I cieszę się z karteczki już teraz :)) Pozdrawiam i miłego wieczoru *

    OdpowiedzUsuń
  4. Myśle, że znalazłyby się osoby, którym bałagan nie przeszkadza, wręcz przeciwnie. Przez pewnien okres, w czasie studiów, dzieliłam pokój ze starszną bałaganiarą, to było coś strasznego, papiery walające się na dywanie, porozrzucane brudne ciuchy, brak czystych talerzy i kubków. Ona wprost uwielbiała bałagan, twierdziła, ze w takim bałaganie łatwiej jej wszystko odnaleźć.. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bałaganiarski Promyczek :) Mnie denerwuje bałagan w każdym miejscu, bez względu czy to kuchnia, łazienka, czy sypialnia. Dobrze się czuję, kiedy wszystko jest na swoim miejscu :) Ale co niektórzy wolą mieć bałagan, nie przeszkadza im to ;) A może Ty Promyczku chcesz widokówkę z Zielonej Wyspy? Jeśli tak, to nie ma problemu. Mam ich mnostwo, nawet z naklejonymi znaczkami, więc z chęcią się nimi podzielę :) Całusy :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Hihi, dawkuję, bo po częsci jestem do tego zmuszona :) Kiedy wracam do domu, po 10 h na przykład, to jestem tak zmęczona, że ostatnią czynnością o której marzę jest sprzątanie. Jak posprzątam raz na tydzień, to spokojnie to wystarcza :) Nie brudzimy zbytnio, przez 3/4 dnia nas po prostu nie ma. Pozdrawiam i przesyłam buziaki.

    OdpowiedzUsuń
  7. ~http://mlode-malzenstwo.blog.onet.pl/27 września 2007 07:08

    ja mam tak bałagan mi nie przeszkadza ale przychodzi taki czas ze sprzątam od dołu do góry. w końcu nie mieszkam sama, tylko z mężem który wie tylko co to odkurzacz.

    OdpowiedzUsuń
  8. I tak trzymaj ! równowaga musi być ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. promyczek83@op.pl27 września 2007 12:15

    Promyczek to taki troche bałaganiarz, ale nie az taki wielki hihiiBrudu nie lubię, ale lubie jak jakieś ciuszki swobodnie sobie leżą np na fotelu w sypialni hihiii ech i ten porządek w szafie ciągle płata mi figle:)Dobrze, ze nie odziedziczyłam po mamie stylu sprzątania, bo ona zaczyna sprzątać kilka rzeczy na raz a potem nagle musi obiad ugotować i wszystko zostawia porozrzucane brrrr heheheA wiesz, Promyczek dziś też coś sprzątnie, chociaż podłoge umyję:)W końcu rodziciele wrócą w weekend hihiiTaita kochana jesteś:) Wiesz, jak te kartki leżą tak bezużyteczne to Promyczek nie pogardzi hihihihi kartką z Zielonej Wyspy wyśle Ci adres na miala:) Ech...:):) Buziaczyska ogromne:)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja też lubię mieć wsdzystko poukładane (oczywiście bez przesady) ale co z tego jak moj mąż nie uważa, że byłoby fajnie codzienniemieć porządeczek. Na szczęście bardzo mi pomaga i jak go poproszę żeby po sobie pozbireła ciuchy czy inne rzeczy to to robi...po jakimś czasie. A co będzie jak mi się Dzidzia urodzi!?

    OdpowiedzUsuń
  11. Hihi, fajna mamuśkę masz Promyczku :) Nie ma to jak zacząć kilka rzeczy na raz, po to, by je wszystkie porzucić i nic nie dokończyć ;) Sprzataj domek, sprzataj Promyczku, żeby rodzice się nie wystraszyli, jak wrócą ;) A co do kartki, to nie będzie to żaden problem, lubię ludziom sprawiac radość :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Faceci najwyraźniej nie przepadają za sprzątaniem :) Trzeba ich jednak uczyć porządku ;) Ja zawsze proszę moją połówkę o odkurzenie domku :)

    OdpowiedzUsuń
  13. A jak! Musi być :) Pozdrawiam gorąco :) PS. Już niedługo urlopik :) Tobie się zacznie, a mnie się skończy :(

    OdpowiedzUsuń
  14. U mężczyzn to chyba to normalne ;) Rzadko, który dba o porządek ;) A jak pojawi się maluszek, to dopiero wtedy będzie urwanie głowy ;) Cięzko utrzytmać idealny porządek, kiedy wokół pełno dziecięcych rzeczy. Czesto nawet nie ma sił na to. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Oj solidna z Ciebie kobita nie ma co:). Ja staralam sie zawsze zyc w ten sposob, ale odkad sie wprowadzilam do nowego mieszkania jakos ogarnela mnie niechec do wszystkiego...tzn. glownie do uporzadkowania wlasnie moich rzeczy osobistych. pierwszy raz mi sie to zdarza, ale co jest najdziwniejsze, ze mi to na razie nie przeszkadza. wszystko rzucilam na szafke nocna i tak sobie lezakuje i chyba czeka na moj dobry dzien, keidy zabiore sie wlasnie za porzadki:). Moze rzeczy musza sie przyzwyczaic do nowego miejsca..hahaha. No nic, moze w sobote albo niedziele zajme sie tymi sprawami:). A Tobie Taita gratuluje rozsadnego ulozenia porzadku dnia..ja to pewnie bym sie obijala przed tv i kompem:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Widzisz moja droga, te czynności czekały na mnie od baardzo dawna. Marzyłam o dwóch dniach wolnego, by móc, to wszystko uporządkować, a tu niespodzianka i dostałam 5 dni urlopu :) Musiałam je więc dobrze wykorzystać :) Od rana słoneczko pieknie świeci, jeśli pogoda będzie cały czas taka ładna, to może nawet okno umyję w naszej sypialni. A te irlandzkie okna są tak beznadziejne, że nie mam jak ich umyć z zewnatrz. Najgorsze są te na piętrze, bo do nich nie dosięgnę z ziemi ;) Będę musiała wspiąc się na parapet i spróbować umyć je z zewnątrz. W najgorszym wypadku stoczę się z piętra do ogródka ;) Czego, rzecz jasna, nie życzyłabym sobie ;)A co do Twojego bałaganiku, to czasem tak po prostu bywa ;) musisz poczekać na właściwy dzień :) No i przede wszystkim na chęci ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. promyczek83@op.pl27 września 2007 13:35

    Hehehe bo wiesz, moja chęc posprzątania do z dobroci serca hihihi ale też dlatego, że moja mamuśka jak tylko gdzieś wyjeżdza z domu na dłużej niż jeden dzień, wieczorem przed wyjazdem sprząta cały dom, wszystko dosłownie, całą noc sprząta:) szafki, szafeczki:) Taką ma fobie od zawsze hehehe Pamiętam z dzieciństwa jak na wczasy wyjeżdżaliśmy, ale się działo hihihiWięc teraz pozwoliłam jej jedynie łazienkę wysprzątać przed wyjazdem hihii i zdeklarowałam, że jak wróci to będzie lśniło:) hehePS. Jeszcze raz dziekuję za katreczke:) A ja mam pudełeczko z listami z dzieciństwa:) i nawet kolorowe piórka w nim mam, które dostałam jakby nie patrząc w pierwszym w zyciu liście miłosnym hehe

    OdpowiedzUsuń
  18. Pracowita kobieta z Twojej mamy :) Ja Promyczku mam nawet dwa takie pudełka, to owoc mojej młodzieńczej korespondencji :) Uwielbiałam pisać listy, miałam nawet koleżankę z Litwy i wiele innych z całej Polski. Jakoś ciężko wyrzucić mi te listy, wiąże się z nimi zbyt duży sentyment. Co do kartki, to cała przyjemnośc po mojej stronie ;) Naprawdę :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Chyba bede cala wiecznosc czekala na ten wlasciwy dzien..hahahah. No nic, zobaczymy, tak jak napisalas Promyczkowi, musisz czekac na checia. A jak je masz, to musisz szybko je wykorzystywac, bo bywaja ulotne:). Oj widze, ze nam trzem dzis to samo w glowce siedzi..sprzatanie. Tylko, ze Wy moje drogie mysl pzreobrazacie w czyn, a ja tylko sobie bajam nad klawiaturka..hehehe.No to jakie sa te okna w Irlandii? nie otwieraja sie??? to musisz sie Taita niezle nagimnastykowac zeby je doprowadzic do porzadku. Ja jeszcze za okna sie nie tknelam..wlasciwie w naszej sypialni zrobil to Pan maz, ale co sie okazalo, te okna sa od wewnatrz zaparowane (widac jakie szczelne), wiec nie da sie z tym nic zrobic. Wobec tego przygotowuje juz firanke do powieszenia. Wlasciwie sa to zaslony, ktore kupilam w Polsce (te w Poslce uwazam za najladniejsze i najgustowniejsze), tylko musze jesczze tasiemki podoszywac..hihihi...chyba te z majtek odpruje..hahaha

    OdpowiedzUsuń
  20. promyczek83@op.pl27 września 2007 14:49

    U mnie zawsze znajomości kolonijne obfitowały w listy:) cały rok pisaliśmy do siebie a na drugi znowu razem spotykaliśmy się na kolonii.I jeszcze do tego znajomości sanatoryjne:) ale to zabrzmiało hihihibabcie zawsze nawiązują takie znajomości:)No ale ten list z piórkami to nie była znajomość kolonijna:) i w dodatku pisany po angielsku, chyba dobrze, że nie rozumiałam wtedy za dobrze hahaha bo jak teraz to przeczytałam....:) hhihihi

    OdpowiedzUsuń
  21. Hehe, już sobie wyobrażam co ten amant napisał do Promyczka ;) Ja niestety nie jeździłam na kolonie ani też do sanatorium ;) Nowe znajomości zawierałam przez rubryki "Poznajmy się" (czy coś w tym stylu) zamieszczone w gazetach młodzieżowych typu Bravo lub Popcorn, hehehe. Ale muszę przyznać, że poznałam kilka bardzo fajnych osób. Załuję, że te znajomości jakoś się rozapadły z czasem.. I w zasadzie z jego braku także. Z tamtych czasów pozostała mi chęć do poznawania nowych, interesujących ludzi (szczególnie obcokrajowców) :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Hehe, wieszm Kasiu, z braku laku... ;) Tak więc, jeśli będzie taka potrzeba, to nie krępuj się i odpruj te tasiemki ;) A o czym kobiety mogą rozmawiać, jak nie o domku i sprzątaniu? :) Ja oczywiście wprowadzam słowa w czyn i umyłam już dwa okna ;) Całe szczęście, że nie mam ich za dużo, bo tylko 4 i do tego szyby w drzwiach prowadzących do ogrodu. A okna są tak beznadziejne, że otwierają się na zewnątrz! Nie tak, jak u nas w Polsce. W efekcie umyłam je od wewnątrz i tylko jedną kwaterę od zewnątrz, bo do drugiej nie mam jak się dostać :) Raz, że nie mam tak długiej drabiny, by umyć je na dworze, a dwa, że nie będę ryzykować życia i wspinać się na daszek, który znajduje się tuż pod oknem (bo to jedyna możliwość umycia tej kwatery) gdybym spadła, to prosto na mojego krzaka w ogródku (to wersja optymistyczna) bądź na betonowy chodnik (wersja pesymistyczna) ;)

    OdpowiedzUsuń
  23. promyczek83@op.pl27 września 2007 16:04

    Hihihi już ja coś wiem o obcokrajowcach hihihi ależ zeszło nam na pisanie listów:) właśnie z Marticią zaczęłyśmy u mnie też o listach pisać hihihi i piszę to samo na dwa fronty:) a co tam:)A odnośnie obcokrajowców , do moje listy takie bardziej miłosne mam tylko w języku angielskim hihihi i teraz się zastanawiam dlaczego nie mam żadnego w ojczystym języku hahahaTaita Ty juz tam sobie nie wyobrażaj co amant mi w liście napisał hihihiMieliśmy po 15 lat :):) No, ale i tak jak na ten wiek nieźle sobie poczynał hahaha nawet jego namalowany obrazek dostałam, bo pieknie rysował i malował:) i wiezę Eiffla mi wysłał jak był we Francji hahahaEch to były czasy młodości:)A ja czytałam Popcorn:) plakatami miałam obklejony cały pokój:):)Ale wiesz, fajna sprawa z poznawaniem ludzi w taki sposób z ogłoszeń:)

    OdpowiedzUsuń
  24. Ja podejrzewam, że większość z nas czytała gazety typu Bravo, Bravo Girl, Bravo Sport, Popcorn, Mega Star , etc ;) W koncu to normlane dla nastolatków ;) Ja też miałam pokój obklejony plakatami, z tym, że nie piosenkarzy, ale piłkarzy i mojej ulubionej druzyny :) Hehe, to były czasy ;) Wspominam je z sentymentem :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Nie zartuj, jak okna moga sie otwierac na zewnatrz??? ciekawe kto to wymyslil:). Chyba Irlandczycy okien nie myja albo to robvia tak jak mowisz..czy duzo Irlandyczkow chodzi polamanych? bo jesli tak, to znaczy, ze okna myli..hihihi. Juz zaczelam dowcipy wymyslac na ich temat:).A co masz w tym swoim ogrodku? ja jeszcze za moj sie nie biore, bo nie wiem czy moge. Mieszkanie wynajmujemy, a te kafle betonowe zamiast rawki to niewiele mi sie podobaja..A moze zakupie sobie donice i drzewka cytrynowe posadze:)

    OdpowiedzUsuń
  26. Mogą, mogą, i dla zobrazowania posłałam Ci maila z wieloma fotkami :) Zobaczysz, jak wyglada moje osiedle, salon, sypialnie, okna irlandzkie, kraniki z dwoma kurkami (a niech je cos trafi! nawet nie pamietam, ile to razy sobie ręce poparzyłam!), etc :) Mam nadzieje, że dotrze :) A co mam w ogródku? Mam dwa ogródki, jeden mały od strony frontowej domu, tam rosnie jakieś drzewko, któr ładnie kwitnie na biało (nie znam nazwy), a z tyłu domu mam duży ogródek, w którym suszę pranie w czasie lata. Mam tam kwiatki doniczkowe i dwa kubły na smieci ;) Bo tutaj każdy domostwo ma obowiązek segregowac smieci, co mi się osobiście bardzo podoba, bo można zrobic coś pożytecznego dla środowiska :)

    OdpowiedzUsuń
  27. promyczek83@op.pl27 września 2007 17:44

    Piłkarzy????? hihihi U mnie nr 1 było Kelly Family hahahaha Ech ten Paddy :) hihihi spać przez niego nie mogłam bo wisiał mi nad głową hihihii

    OdpowiedzUsuń
  28. Hehe, piłkarzy Promyczku, dobrze przeczytałas ;) Ach, Kelly family, jacy oni byli popularni ;) To ja już wolałam Angelo ;) hihi. Widzę promyczku, że mamy wspolne wspomnienia, w końcu to smao pokolenie jestesmy ;) Promyczek tylko dwa lata starszy niz ja ;)

    OdpowiedzUsuń
  29. Dziś była ostatni dzień w pracy, będę się "byczyć" do 14 października :)

    OdpowiedzUsuń
  30. Szczęściara :) Cudownie jest mieć dni wolne od pracy :) A powiedz mi, masz jakies plany? Jakiś wyjazd, czy zostajesz w domku? Mąż też ma wolne, czy tylko Ty? :)

    OdpowiedzUsuń
  31. promyczek83@op.pl27 września 2007 19:29

    Nieee noo Angelo???? Eee Paddy był przystojniejszy hahahaA te długie włosy...mmmm:)Kurczę aż dwa lata???? JA Cię:/ Ale Promyczek stary hehe aż wstyd, stary a takie żarty się go trzymają :) wstyd hihihii

    OdpowiedzUsuń
  32. Też nie lubię bałaganu, może dlatego, że on się sam nie sprząta...Serdeczności i dalszego odpoczynku :)))

    OdpowiedzUsuń
  33. Hihi, jesli chodzi o urodę, to żaden nie był w moim typie ;) A włosiska to mieli długie, ile peruk by z tego mozna było zrobić ;) Promyczku, dwa lata to żadna róznica ;)

    OdpowiedzUsuń
  34. To prawda, sam się nie posprząta, ale "sam" często się robi ;) Ja również serdecznie pozdrawiam i czekam na nowego posta :)

    OdpowiedzUsuń
  35. Widzialam fotosy i mam nadzieje, ze moja mailowa odpowiedz doszla. Wyglada to wszystko cudownie i sciagne od Ciebie ten czerwony kibelek:). Tez mi sie szykuje czerwien:). A najlepsze jest to, ze w kazdym pomieszczeniu jakos tak najbardziej pasuje czerwien, pomarancz i zolc:). Nie wiem co z tym zrobic..hihihi

    OdpowiedzUsuń
  36. Dostałam i przeczytałam :) Nawet poślę Ci za jakies kilkanaście minut nastepnego mailika ;) Ucieszył mnie ogromnie, bo był długi, a ja uwielbaim długaśne listy :)A czerwien, pomarancz i zołc, to bardzo fajne kolory, jesli Ci sie tylko podobaja, to urządz sobie mieszkanko w takich barwach :) Nie widzę problemu :) Ja mam zreszta sypialnie, gdzie przewaza pomarańczowy, zółty i kremowy - bardzo mi odpowiada taka wersja ;) W tej drugiej (niebieskiej) nie śpimy, rzadko, to taki pokój gościnny.

    OdpowiedzUsuń