środa, 5 września 2007

W poszukiwaniu straconego czasu...

Tak sobie myślę, że komputer to okropny złodziej czasu! Od dawna narzekam na brak czasu, doba jest zdecydowanie za krótka i nie wiem doprawdy dlaczego trwa tylko 24 godziny, a nie na przykład 36? Hmm? Ja stanowczo protestuję przeciwko tak krótkiej dobie! Są jeszcze jacyś śmiałkowie, którzy  przyłączą się do mojej manifestacji? Trzeba koniecznie zwiększyć ilość godzin w dobie! Nie wiem, czy to faktycznie dzień jest za krótki na zrobienie wszystkiego na co ma się ochotę i przede wszystkim tego, co trzeba zrobić? Czy też może ze mną jest coś nie tak? Może wraz z przybywającymi latami ubywa mi zdolności organizacyjnych, robię się coraz wolniejsza, czy jak? Zamieniam się w żółwia? Ślimaka?  To jakaś choroba? Nie mówcie tylko, że w przyszłościowa przypadłość będzie się jeszcze bardziej nasilać. Nie zabijajcie mnie takimi wiadomościami! Bardzo proszę!


Że komputer to bezduszny złodziej czasu to już wiemy. Zakomunikowałam to na wstępie. A czemu tak sądzę? Też pewnie wiecie. Wydaje mi się, że wina tkwi po mojej stronie. No przecież nie po stronie komputera! Nie przyszło chyba komuś na myśl, by obwiniać to wielostronne urządzenie, które przecież tak ułatwia nam życie… a czasem utrudnia.Niestety!


Mea culpa! Mea culpa! Mea maxima culpa! Połowa sukcesu za mną, przyznałam się do winy. Nie należę więc do tych chorych i uzależnionych, którzy twierdzą, że przecież nie mają żadnego problemu ze sobą. Ja mam ;) Duuuży! Teraz więc pozostaje mi wypracowanie jakiegoś skutecznego rozwiązania, które pomogłoby mi wyjść z mojego uzależnienia. Potrzebuję pilnie terapeuty! Na gwałt! Tzn nie będzie gwałtu, nikt nie zostanie zgwałcony, nikt też nie będzie gwałcił. Potrzebuję pomocy, a nie doznań cielesnych ;)


Ale, ale… wróćmy do przyczyn mojej choroby. Jest jedna główna. Źle wypracowałam sobie nawyki. Zaraz po powrocie z pracy robię sobie kawę i biegnę, by uruchomić mojego dzielnego towarzysza. Jeśli jest późno i zegar wskazuje niebezpieczną godzinę [powrót mojej brzydszej połówki] wówczas zabieram się za przygotowanie obiadu. Jeśli natomiast mam jeszcze trochę czasu, godzinkę lub dwie, wtedy poświęcam je komputerowi. Nie tak dosłownie ;) Nie gadam z nim, nie opowiadam mu żartów, nie wychodzę z nim na spacer, nie czytam mu bajek, etc.  Siadam przed nim i zabieram się za czytanie moich ulubionych blogów. A że lista jest spora, to przeczytanie i skomentowanie zabiera trochę czasu. "Trochę". Umówmy się, że to trochę trwa od jednej do dwóch godzin. A przecież mam także swojego bloga, na którym spędzam sporo czasu… Wiem Beatko, ostrzegałaś mnie, że blogowanie to fajna sprawa, ale strasznie wciągająca… Tylko czemu to się musiało sprawdzić?


Wydedukowałam więc, że muszę położyć kres  tym złym nawykom i ukrócić czas spędzany przed tym wspaniałym wynalazkiem. Za dużo czasu mi on zabiera, a przez to odbija się to na innych płaszczyznach mojego życia. Nie wystarcza mi już czasu na czytanie. Na mojej szafce nocnej zrobił się mały chlewik, stos moich ulubionych pism powiększa się z tygodnia na tydzień, bo ja jeszcze nie dokończyłam czytania poprzednich numerów, a tu już ukazały się nowe... Stos gazet nie jest osamotniony w swym wyczekiwaniu na mnie. Towarzyszy mu też stos książek. Obok niego piętrzą się materiały do nauki języków… Przewodniki turystyczne…


Tak więc co z tym terapeutą? Zna ktoś jakiegoś? Pilnie poszukiwany do beznadziejnego przypadku nie rokującego zbyt dobrze. Ciężka postać uzależnienia.


Help!

10 komentarzy:

  1. Co do zbyt krótkiej doby - zgadzam się, zdecydowanie 24 godziny to za mało ! Najbardziej odczuwam to rano, gdy o 5:50 dzwoni mój budzik, a ja 3 godziny temu się położyłam. I mimo, ze zaczynam dzionek wcześnie, to i tak z wieloma sprawami sie nie wyrabiam. A co do komputerka to to jest ten pożeracz czasu, przynajmniej w moim przypadku. On, a raczej za jego pośrednictwem internet, sprawia, że brakuje mi doby. Niestety, gdyby go wyeliminować - o ileż uboższe było by nasze życie i .... kontakty towarzyskie.pozdrawiammaybe-baby.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Ostatnio znalazłam półśrodek, a może częściowe wyjście z tej sytuacji komputerowo-domowej. Na dole w kuchni gotuje mi się obiad, a na górze ja czytam sobie blogi. Czasami zdarza mi się "znudzenie" komputerem ;) co w przypadku informatyka jest bardzo dziwne. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Wina leży bezapelacyjnie po stronie komputera. Jakby go nie było, nie byłoby problemu marnowanego czasu... ;)))pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  4. ja sobie ni wyobrażam teraz świata bez komputera, internetu, komórki szybko przyzwyczajam sie do złych rzeczy. http://mlode-malzenstwo.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  5. ~moniq79@onet.eu7 września 2007 00:12

    Też przechodziłam przez różne stadia uzależnienia. Od niezwykle silnych, po lżejsze aż do słabych.Bywało,że poza tym co muszę czyli obowiązkami był tylko blog. Telewizja, książki, pisma i inne rozrywki poszły w odstawkę.Pocieszę Cię, jest nadzieja :-)Obecnie jestem blogerką, kochająca blogowanie .... ale juz nie uzależnioną.Z czasem chyba uzaleznienie mija jakoś samoistnie

    OdpowiedzUsuń
  6. principles@vp.pl7 września 2007 00:41

    niestety nie da sie byc tu i tam w tym samym czasie, ale jak juz bedziesz zawalac real to wtedy przyjdzie czas na uciecie godzin w internecie, tylko sluchaj objawow :))) pozdrawiam *Scarlet

    OdpowiedzUsuń
  7. promyczek83@op.pl7 września 2007 11:47

    Hihihi tak tak, internet a szczególnie blogi to połykacze czasu:)Ale Taita...czasami takie przyjemne hihihiiiiAle jestem za : zwalczać nałogowca hihihi

    OdpowiedzUsuń
  8. Doba więcej niż 24 godziny?? No nie wiem. Może i fajnie, pod warunkiem że pracowałoby się tyle samo co teraz, a nie wiecej. A komputer...to nieodłączny kompan nowoczesnego człowieka, niestety. A że my jesteśmy jakże nowoczesne kobitki, no to komputer codziennie musi być. Nie przejmuj się. Jeszcze gotujesz obiadki. Jak już i na to nie będziesz miała czasu, wtedy czas zacząć się martwić. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Myslę, że większość blogowiczów jest uzależniona...Ja zaraz po przyjściu do pracy włączam komputer i jak tylko mam chwile do zaglądam i komentuje inne blogi...Jestem uzależniona chyba, bo każdego dnia siedze i marnuje czas przd komputerem... nie zebym nie lubila czytac i w ogole...ale przeciez trzeba tez zyc swoim zyciem..Poza tym, mysle, ze po wyjezdzie do irlandii nie bede miec mozliwosci tak czesto i dlugo surfować po necie...Ale wiesz, ze podobno blogowanie jest nielegalne???Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej. To właściwie pierwszy raz, kiedy zaglądam na innego bloga, niż swój. Szczerze - nie sądziłam, że można w ten sposób poznać (przynajmiej witrtualnie) ludzi. którzy dzielą te same pasje...Bardzo mi miło, że odwiedzasz mojego bloga i mam nadz. że niebawem będę mogła dalej opisywać moją przygodę z Fracją...A na wyspie nigdy nie byłam i nie wykluczam, że nie odwiedzę...przeciez świat to dziś globalna wioska, a przed nami - młodymi stoi otworem!!!pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń