poniedziałek, 17 września 2007

Trim Castle

Niedziela nie zaczęła się zachęcająco. Budzące się ze snu miasto pogrążone było w szarościach i gwałtownie spadającym z nieba deszczu. Odgłosy uderzających o parapet kropel oraz ciepłe łóżko nie zachęcały do wczesnej pobudki. Częściowo zarwana noc również dawała się we znaki. Z trudem wychyliłam głowę spod kołdry, by zerknąć na zegarek i zrobić krótkie rozeznanie dotyczące dzisiejszej aury. Wszystkie znaki na ziemi i niebie wskazywały na to, iż dzisiejszy dzień nie będzie należał do tych pięknych. Szkoda, pomyślałam, w taki deszcz nie ma sensu ruszać się z domu. Po czym błogo zasnęłam.


Kiedy już się wybudziłam ze snu, było późno. Nawet za późno. By nie tracić jeszcze więcej czasu, wstałam. Po doprowadzeniu się do porządku, trzeba było jeszcze zrobić to samo z domem. Zdążyłam już posprzątać wszystkie łazienki i kuchnię, kiedy to niespodziewanie świat został cudownie rozjaśniony przez promyki słońca. Niemalże równocześnie w mojej głowie zapaliła się żarówka: „Co za piękny dzień! Takiego dnia, to ja nie będę tracić na sprzątanie". Rzuciłam ścierami w kąt i pobiegłam do pokoju, gdzie Połówek robił to, co lubi najbardziej, czyli siedział przed komputerem (uroki bycia z informatykiem).

- Kochanie, zobacz, jaki piękny dzień! Jedziemy na wycieczkę??

Ukochany zrobił szybkie rozeznanie i doszedł do wniosku, że dzień w istocie piękny. Już zaczęłam się bać, iż ciężko będzie go wyrwać od tego fascynującego urządzenia, jakim jest komputer i że będę musiała go przekonywać posługując się kobiecymi sztuczkami, a tymczasem poszło z nim tak łatwo. Tym lepiej.  Pozostało tylko pytanie, gdzie jedziemy?


Po szybkim przestudiowaniu przewodnika wydedukowaliśmy, że wybierzemy się do opactwa Bective, a  po drodze zaliczymy również Trim w hrabstwie Meath. Jak pomyśleliśmy, tak zrobiliśmy. Spakowaliśmy aparat i udaliśmy się w drogę. Każdy przebyty kilometr utwierdzał nas w przekonaniu, iż podjęliśmy świetną  decyzję. Pogoda była piękna. Cudownie lazurowe niebo, po którym rozproszone były białe obłoki nisko zawieszone nad ziemią. Soczysta zieleń wokół i ciepłe promienie słońca cudownie ogrzewające wszystko, co spotykają na swojej drodze. To była wymarzona pogoda. Tak pięknej aury już dawno nie było. Jechaliśmy więc w świetnych nastrojach, śmiejąc się, słuchając muzyki i niecierpliwie odliczając kilometry do naszego celu.


Średniowieczne miasteczko Trim przywitało nas słonecznie i kolorowo. Miło było patrzeć na jego uliczki upiększone mnóstwem bujnych kwiatów, kolorowe puby i sklepy. W samym centrum miasta dumnie wznosi się zamek Trim. Jego bryła pochodzi z początków XIII wieku. Z trzech stron okalają go mury obronne o grubości dochodzącej nawet do 3,5 metra. Z czwartej strony zaś dostępu do zamku broni rzeka Boyne. Dziś to już tylko ruiny, warte jednak zwiedzenia. I słynne, bo świat mógł je podziwiać jako jedną ze scenerii w "Braveheart" Mela Gibsona.


Cudowna pogoda, dzięki której zamek wyglądał jeszcze bardziej imponująco, sprawiła, że całość wywarła na mnie duże wrażenie. Bardzo duże. Szybko zaparkowaliśmy samochód na pobliskim parkingu i pobiegliśmy do głównego wejścia. Po zakupie biletów, okazało się, iż musimy czekać 30 min, by móc zwiedzić wnętrze zamku (tylko z przewodnikiem).  Poświęciliśmy więc ten czas na zwiedzanie i fotografowanie ruin. A jest co zwiedzać. Aby dokładnie przyjrzeć się wszystkim atrakcjom (łącznie ze zwiedzaniem wnętrza zamku) i pospacerować brzegiem rzeki Boyne, potrzeba na to kilku godzin.


Minuty dzielące nas od zwiedzania z przewodnikiem upłynęły bardzo szybko. O 16:00 rozpoczęliśmy zwiedzanie fortecy od jej wewnętrznej części. Zajęło nam to godzinę. Dowiedzieliśmy się wielu ciekawych rzeczy o życiu w tym imponującym zamku. Okazało się na przykład, że rodzina w nim zamieszkująca nie potrzebowała praczki, bowiem ubrania były… wietrzone. Wystawiano je przez specjalnie dostosowane do tego celu okna, a silny wiatr robił swoje. Jako ciekawostkę podam też, iż zamek ten nie był idealnym miejscem do życia. Był zimny, mroczny, a w dodatku śmierdzący. A wszystko z powodu żołądków owiec, którymi były powykładane okna. Dodatkową atrakcją były szczury. Wabione zapaszkiem z zamku, opuszczały pobliską rzekę i wędrowały do fortecy. Niejednokrotnie swymi rozmiarami przypominały psa ;) Nic więc dziwnego, że jedną z najbardziej intratnych posadek w fortecy była fucha szczurołapa. Drugim cenionym specem w zamku był człowiek zajmujący się wietrzeniem ubrań.


Przy okazji zwiedzania miałam okazję zamienić kilka zdań z sympatycznym starszym panem. Zaczęło się tradycyjnie od wychwalenia pogody, skończyło się natomiast na romantycznym wyznaniu na szczycie zamku, kiedy to ów pan wykorzystał chwilową nieobecność Połówka (zajętego fotografowaniem), by wyszeptać mi do ucha: „You are beautiful". Z zaskoczenia odebrało mi mowę, zdążyłam się tylko uśmiechnąć. Kiedy zaś już ją odzyskałam, mój „adorator” jak gdyby nic oddawał się w najlepsze podziwianiu panoramy Trim. I jak tu nie lubić Irlandczyków?


Po zakończeniu zwiedzania wnętrza fortecy, udaliśmy się na drugi brzeg Boyne, gdzie znajduje się Talbot Castle. Zamek Talbotów to ufortyfikowana rezydencja z XV wieku, wybudowana przez samego sir Johna Talbota, słynnego przeciwnika Joanny d’Arc w wojnie stuletniej.  Tuż za zamkiem wznosi się XIV-wieczna Yellow Steeple, czyli Żółta Wieża. Niestety XVII-wieczne wojny odcisnęły na niej swoje piętno i do naszych czasów przetrwała tylko część tej 40-metrowej dzwonnicy. Będąc na drugim brzegu Boyne, jeszcze raz ogarnęliśmy wzrokiem cały kompleks ruin, by móc zachować ten obraz jak najdłużej w naszej pamięci. Następnie zaś udaliśmy się na spacer malowniczymi uliczkami Trim.


Miłośnicy zwierzaków mogą także udać się na małą wizytę do osłów, które rozkosznie pasły się w zagrodzie nieopodal zamku. Oczywiście nie mogłam przegapić takiej okazji. Kocham futrzaki, więc nie omieszkałam odwiedzić sympatycznych i interesownych (!) kłapouchów. Bez problemu udało nam się zwabić cztery osiołki do płotu. Okazało się jednak, że to cwane sztuki! Obczaiły szybko, że nie mamy nic czym moglibyśmy je nakarmić, strzeliły focha i kompletnie nas zignorowały. Na szczęście przechodząca obok rodzinka miała zapasy żywności, którymi podzieliła się z przesympatycznym stadkiem. My zaś mieliśmy okazję do bliższego przyjrzenia się tym stworzonkom i uwiecznienia ich na fotkach (zdjęcia po lewej stronie bloga w galerii "Trim"). Po spotkaniu z osłami ruszyliśmy w drogę powrotną do domu. A opactwo Bective? No cóż, musi poczekać. Ale na pewno do niego dotrzemy.


25 komentarzy:

  1. ~linkaaa23@onet.eu17 września 2007 02:18

    Witaj. Twoj post przeczytalam jednym tchem :) Bardzo sympatycznie opisałas to wszystko :) Tylko te żołądki i wietrzenie ubrań..... ble...:)Pozdrowienia serdeczne :))Ewelina (polka23)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach te ruiny- mają w sobie magię :) Jednym słowem pogoda "była za Wami" :D

    OdpowiedzUsuń
  3. promyczek83@op.pl17 września 2007 15:10

    Ech Promyczkowi juz ruszyła wyobrażnia hihihihi cudnie tam u was:)Promyczek to lubi podróże te małe i duże hihihii dlatego czyta to z zapartym tchem:)No tak..facet i komputery:) :) to osobny temat:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Znowu świetna wycieczka ; ) Ty to się chociaz nazwiedzasz... : *A co to za kobiece sztuczki, hmm?? ; PPozdrawiam,papa : *

    OdpowiedzUsuń
  5. Gratuluje udanej wycieczki. Bylem w Trim jakis czas temu i szczerze polecam wszystkim, ktorzy beda mieli okazje znalezc sie w poblizu. Widoczki niesamowite - zwlaszcza przy slonecznej pogodzie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dave :) Ja również gorąco wszystkim polecam Trim. Zdaję sobie jednak sprawę, iż zamek ten nie robi takiego wrażenia w szary, deszczowy dzień. Gorące pozdrowienia i uściski dla Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Wycieczka była naprawdę świetna Kasiu :) Kocham zwiedzanie, więc korzystam z szansy i podróżuję. Na świecie jest przecież tyle pieknych miejsc... A kobiece sztuczki? hihi, chyba każda kobieta ma swój mały repertuar ;) Pozdrawiam gorąco :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Oj cudnie, Promyczku, cudnie :) Warto było tam pojechać ;) Dla miłośników zwiedzania Trim na pewno będzie niezłym deserkiem ;) Pozdrawiam cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Mają, to prawda. Ja lubię takie tajemnicze, historyczne miejsca, w dodatku tak piekne! :) Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Witaj Ewelinko :) Cieszę się, że post przypadł Ci do gustu :) Starałam się jak najdokładniej oddać moje wrażenia :) Nie zawsze sie to udaje. Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Kurcze też bym się wybrała na taką wyprawę ze swoją drugą połówką... aż się rozmarzyłam :). PS. Wielka prośba.. Usuń proszę ten kod zabezpieczający, bo mnie coś niedługo trafi przez niego ;)... i nie wiem czy to wina mojej klawiatury z arabskimi wywijańcami, czy ślepa jestem, czy onet szaleje ;)... No i pozdrawiam ;)

    OdpowiedzUsuń
  12. No to udana była niedziela :) Zdjęcia pięknie pokazują ruiny zamku, i widać że pogoda rzeczywiście wam dopisała. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  13. ja bym pojechała do zakopanego ale w tym roku nie da rady w przyszłym roku pojedziemy w trójkę :D http://mlode-malzenstwo.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  14. Fajna wycieczka. Też chciałabym być w iejscu gdzie kręcili mój ukochany film! I osiołki fajowe. Mam nadzieję, że następna niedziela też będzie dla was taka udana. Nika

    OdpowiedzUsuń
  15. Trim, to naprawdę fajne, klimatyczne miasteczko. Niezwykle urokliwe, nawet jak na Irlandię. Zameczek pyszny i świetnie położony. Byłem tam 3 razy i za każdym razem byłem pod wrażeniem. Twój opis jest świetny :)pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  16. Zgryźliwy :) Wcale mnie nie dziwi fakt, iż byłeś tam trzy razy :) To miasteczko ma swój urok i klimat, jest takie malownicze i przyjemne :) Całusy i gorące pozdrowienia dla Ciebie :)

    OdpowiedzUsuń
  17. Może kiedyś uda Ci się tam wpaść :) Warto by było :) Co do niedzieli, to ciągle się zastanawiam, planuję, etc... Wkrótce trzeba będzie jednak podjąć jakąś decyzję :) Mam tylko nadzieję, że pogoda będzie ładna. Cieplutkie pozdrowienia dla Ciebie i moc uścisków :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Zakopane też ma swój urok. Byłam tam raz jako dzieciak. Bardzo miło zapamietałam ten wypad. Uwielbiam góry. Ich ogromne, dumne sylwetki budzą we mnie respekt lda natury. Moc uścisków :)

    OdpowiedzUsuń
  19. Pogoda była wyjątkowo piekna :) Agus, czy Ty jesteś tą osobą, która się wpisała ostatnio do mojej księgi gości? :) Cieplutkie pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń
  20. Na prośbę jednej z moich ulubionych blogowiczek, kod zabezpieczający został usunięty :) PS. Też mnie on denerwował, gdy pisałam komentatrze na innych blogach :)

    OdpowiedzUsuń
  21. Tak, to ja :))) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  22. Hej, zdaje się, że jestem tutaj pierwszy raz, ale zapewniam, że będę wracać z przyjemnością. Chętnie pooglądam zdjęcia, troszkę tu tego jest. Pozdrawiam ciepło.

    OdpowiedzUsuń
  23. Witaj Pola :) Cieszę się, że już powróciłaś z Polski :) Czekam z niecierpliwością na nowe posty :) Pozdrawiam Cię cieplutko :)

    OdpowiedzUsuń
  24. naprawde fantastyczny post i super zdjecia na blogu, poczulam sie jak sama bym byla na tej wyprawie :)) bizuski*

    OdpowiedzUsuń
  25. Dzięki Scarlet :) Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń