niedziela, 9 września 2007

Słów kilka o tych złych Irolach...

Dziś będzie o temacie, którego do tej pory nie poruszałam, a który jest dla mnie bardzo ważny. O Irlandii. Mojej nowej ojczyźnie. O kraju, który wywarł duży wpływ na moje życie i totalnie je odmienił. Na lepsze.  

Przyjechałam tutaj stosunkowo niedawno, nie zaliczam się więc do grupy osób, które mają za sobą kilkuletni staż w tym pięknym kraju. Zdążyłam jednak poznać różne oblicza Irlandii, spotkać i zapoznać się bliżej z wieloma tubylcami i na podstawie moich doświadczeń wyrobiłam sobie zdanie na temat Zielonej Wyspy. Jest ono jak najbardziej pozytywne.

Przyznam szczerze, że jak słyszę niezadowolonych z Irlandii i ciągle narzekających Polaków, to otwiera mi się scyzoryk w kieszeni i mam dziką ochotę na co najmniej wyeksportowanie ich do jak najdalszego zakątka świata. Nie lubię tych ciągłych wyzwisk i obelg kierowanych w stronę Irlandczyków. Irytuje mnie to okropnie! Denerwują mnie opinie z których jasno wynika, że każdy Irlandczyk to debil, analfabeta, idiota, zacofany człowiek, alkoholik, etc. Denerwują mnie dlatego, że są one po prostu niezgodne z prawdą! Głoszenie takich opinii psuje obraz tego przesympatycznego narodu, co mnie po prostu smuci. Jest mi wtedy wstyd za tych Polaków. Ogromnie wstyd… Po raz kolejny bowiem pokazujemy nasze złe strony i narodowe cechy typu narzekanie i krytykowanie. Bezpodstawne z resztą w tym przypadku…

Zauważyłam pewną zależność. Najczęściej zdarza się tak, że najgorsze opinie o mieszkańcach Zielonej Wyspy głoszą mało inteligentni, prości ludzie, którzy właśnie w takim towarzystwie się obracają. Z racji nieznajomości języka angielskiego i  tutejszej kultury, a także z braku chęci do poszerzenia swojej wiedzy nie mają oni najczęściej okazji do bliższej znajomości z jakimkolwiek tubylcem. Nie mówiąc już o przyjaźni… Ich życie ogranicza się najczęściej do pracy (często fizycznej) i rozrywek typu picie z kolegami i telewizja polska. Nie ma mowy natomiast o zwiedzaniu, nauce języka, próbach zintegrowania się z tutejszym społeczeństwem. I w takim właśnie środowisku rodzą się ich głupie poglądy. Ich ograniczone umysły często nie mogą pojąć, że oprócz tych kilku złych Irlandczyków na których natrafili istnieje przecież mnóstwo innych, tych dobrych. Z góry przekreślają tubylców pozbawiając ich jakiejkolwiek szansy do pokazania się z dobrej strony.

Jak więc jest w rzeczywistości? Jaki jest zatem ten typowy Irlandczyk? W moich oczach wygląda to następująco. Przeciętny Irlandczyk, to osoba naprawdę sympatyczna, bardzo otwarta, przyjazna, chętna do pomocy (bez-in-te-re-so-wnej!), życzliwa po prostu… Nie wiem, może to ja jestem jakąś szczęściarą, gdyż trafiam na samych przyjaznych  tubylców…  I na inteligentnych, co najważniejsze… Większość Irlandczyków wśród których się obracam, to grono nauczycieli (swój swojego znajdzie ;) I są to naprawdę mądrzy i inteligentni ludzie, którzy często wiedzą wiele rzeczy na temat Polski, potrafią wymienić sąsiadów (Polska nie leży więc w Afryce), główne miasta, a nawet powiedzieć co nieco o historii naszej ojczyzny. A czy u nas w Polsce, każdy obywatel mógłby coś powiedzieć na przykład o historii Francji, Irlandii czy np. Holandii? Nie. Nie ma więc sensu pisać i mówić, że „Irole to debile, bo nie wiedzą, gdzie leży Polska”. Tacy ludzie są bowiem w każdym kraju… Zawsze są ci mądrzejsi i ci, którzy nie grzeszą inteligencją. Ci dobrzy i źli.. Naprawdę. Nie ma idealnego kraju w którym wszyscy mieszkańcy są geniuszami i wiedzą wszystko. Po prostu nie ma. Więc nie wymagajmy też, by wszyscy Irlandczycy wiedzieli wszystko o Polsce. To co jest dla nas oczywiste, nie musi być oczywiste dla nich… Nie ograniczajmy świata do własnej osoby… A nawet jeśli ktoś nie jest dobry z historii czy geografii, to przecież nie musi koniecznie oznaczać, że jest tępy. O jego wartości nie decyduje tylko wiedza…. Powiedziałabym nawet, że ważniejsze jest to, jakim człowiekiem on jest. A nie jaki ma iloraz inteligencji…

O ile piękniej i przyjemniej byłoby na Zielonej Wyspie, gdyby z jej ulic zniknęły niezadowolone, wilkiem patrzące na innych, polskie twarze, a zastąpione zostały przez Polaków przyjaźnie nastawionych do tubylców… Ale to chyba marzenie ściętej głowy…

 

Nie chcę tutaj drugiej Polski…  

87 komentarzy:

  1. promyczek83@op.pl9 września 2007 11:23

    A wiesz, ja się zgadzam, że takie osądy wydają ludzie małointeligentni, i jacyś ograniczeni. Wiem, bo sama z takimi ludżmi miałam kontkat.Poprostu kiedyś tak obsmarowali obcokrajowców, w czym nawet jedno słowo prawdą nie było. żal mi czasami takich ludzi.A tak na marginesie to przyjaciółka mojej kuzynki, w Irlandii spotkała swoją miłość, wyszła za mąż i ma córeczkę :):) - tak jakos mi się to przypomniało:)Pozdrawiam serdecznie:) buziaków nie przesyłam, bo zarażam katarzyskiem hehehe:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak jest, niestety. W Anglii to samo. Najwięcej mają do powiedzenia Ci, którzy nie mają z anlikami styczności, bo pracują w gronie polaków, języka nie znają, a szkołę skończyli...podstawową może. Spotkałam się nawet ze stwierdzeniem od osoby, która nie umie po angielsku kompletnie nic, że jak Angol coś od niej chce to niech po polsku mówi, bo ona jest Polką!!!! Ja nie wiem, po co tacy ludzie się tu pchają. Masz rację, nie chcemy tu drugiel Polski. Jedna wystarczy. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam bardzo podobne zdanie. Najbardziej irytują mnie osoby, które nienawidzą Anglii (na przykład), nie lubią języka angielskiego i nie zamierzają się uczyć, ale po funty to właśnie tu przyjeżdżają

    OdpowiedzUsuń
  4. ~blondynka w krainie deszczowcow10 września 2007 15:10

    Taita... musze przyznac, ze nic dodac i nic ujac z Twojej wypowiedzi. Masz racje, ze punkt widzenia zalezy przede wszystkim od punktu siedzenia. To jak widzimy Irlandczykow, w pelni jest odzwierciedleniem srodowiska w jakim przebywamy. Ja rowniez sadze, ze ludzie tutaj sa calkowicie normalni, tak jak w Polsce czy w jakims innym kraju. Sa tacy jak my. Jedni sa wyksztalceni, inni ciezko pracuja, sa tez tacy co nic nie robia i tacy co inteligencja nie grzesza. Zwyczajni ludzie, za to bardzo goscinni i tolerancyjni... (w przeciwienstwie do wielu Polakow). Ci, ktorzy postrzegaja ich za glupcow i debili... noc coz... strasznie mi ich szkoda. Musza miec takie smutne zycie na obczyznie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. oj dużo tu tego, a ja czasu już nie mam... obiecuję, że wrócę, bo zapowiada się interesująco.. a tymczasem uciekam szybko do łóżeczka ;). Pozdrawiam, Ciekawa Świata.

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie tylko, niestety. Taita, ja niemal codziennie tego typu określenia słyszę. Wcale nie od niedouczonych matołów, ale właśnie od wykształconych ludzi. Co potwierdza tylko moją tezę, że nie tylko wykształcenie świadczy o klasie człowieka. Że otwartość umysłu, to nie tylko indeks. Poczytaj sobie czasem blogi nominowane przez Onet, albo nie daj Boże komentarze internautów. Albo niektóre fora internetowe. Rzeczywiści, często nóż się w kieszeni otwiera

    OdpowiedzUsuń
  7. To fakt Zgryźliwy. Przykry fakt. Śledzę onet na bieżąco i to co ludzie wypisują tam na forum lub nawet w blogach, powoduje u mnie wzrost agresji ;) A wyżej wspomniany nóż prosi się o użycie ;)Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. Odpoczywaj kochana, odpoczywaj :) Przesyłam gorące uściski z Zielonej Wyspy :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Oczywiście, że to normalni ludzie. Jak wszyscy... Nie rozumiem więc jak można takie głupoty o nich opowiadać. Bo co? Bo jeden był niezbyt mądry, lubił poszaleć w pubie i zabawić się z panienkami, to znaczy że wszyscy tacy są?? Jak można mieć tak ograniczone myślenie? Ech...Pozdrawiam gorąco.

    OdpowiedzUsuń
  10. Tacy są najgorsi. Wychodzą bowiem z założenia, że wszystko im się należy i to gospodarze powinni się uczyć polskiego, a nie oni angielskiego... Znam kilku takich.... Żałosny obraz...

    OdpowiedzUsuń
  11. No nie popisała się ta kobietka inteligencją... Tacy ludzie są wszędzie, nie tylko w Anglii czy Irlandii. To jest najgorsze. Nie mam nic przeciwko rodakom żyjącym na obczyźnie dopóki nie przynoszą wstydu i nie psują wizerunku innych Polaków.Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  12. Wiesz Promyczku, przykro jest po prostu słuchać takich wypowiedzi i to w dodatku z ust rodaków. Irlandczycy to naprawdę przyjaźni ludzie, otwarci, a my im tak odpłacamy...

    OdpowiedzUsuń
  13. A ja siedzę tutaj od 2003r.(zaczynałem jeszcze na czarno) i mam żonę irlandkę i nie dziwię się coniektórym komentarzom o irlandczykach. Oczywiście nie wszystkim. Wiele z tego jest tak jak piszesz, ale nie wszystko. Po pierwsze irlandczycy naprawdę są brudasami. Wystarczy z nimi pomieszkać, mi wiele czasu zajęło przekonanie mojej żony do tego że człowiek potrzebuje częstszej kąpieli niż trzy razy w tygodniu. Zanim udało mi dostać pracę w swoim zawodzie(pracuje dziś w serwisie Sonego)pracowałem min w Dunn Stores, i to co się dzieje w takich supermarketach jest tragedią. Matki obierają dzieciom pomarańcze i rzucają skórki za siebie, dziwisz się że Polacy którzy muszą to po nich sprzątać są źle? Punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, a Tobie radzę poczekać z osądami jakiś rok. Mnie osobiście najbardziej drażni niechęć wielu autochtonów do rozwoju, zaczybamy w pracy rozmowy na jakieś tematy nieco inne niż alkocholizm Brytnej i oni zaczynają ziewać twierdząc że wojna w Afganistanie to nuda i strata czasu, że efekt cieplarniany to chyba jakaś odmiana choroby roślin i wiele podobnych. Jak czegoś nie wiem a się z tym spotykam to rozumiesz pragnę się douczyć, rozwinąć, oni panicznie zamykają się w swoim świecie nie chcąc się męczyć. Dopóki bawisz się z nimi, pijesz piwo i jarasz blanty są to przesympatyczni i mili ludzie. Zwal na nich troche obowiązków, zażądaj zobowiązań i zobacz ilu z nich(bo owszem nie wszyscy) od razy zmieni swoje nastawienie.

    OdpowiedzUsuń
  14. Tak samo wyglada to tutaj w Anglii niestety. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  15. Myslę,że masz rację...Ci ludzie,którzy wydają takie opinie z pewnościa nie integrują się z "tubylcami" nie staraja sie ich lepiej poznac i w ogole...Szkoda mi ich zwyczajnie, bo nie wiedza co traca...Pozdrawiam : )

    OdpowiedzUsuń
  16. GEneralnie fajni ludzi tylko jeszcze nie przywyklem do tego ze sa NIESLOWNi czego bardzo nie lubie. Jestem troszke inaczej wychowany i jak cos obiecuje to to spelniam, a jeszcze jedno - nie potrafia odmawiac /- patrz nieslownosc/ co dla mnie jest wada a nie zaleta. A tak po za tym spoko ludzie.

    OdpowiedzUsuń
  17. stek glupot piszesz dziewczyno i na dodatek...robisz dokładnie to samo ze swoim narodem czyli obrazasz Polaków.ja tez mieszkam tu od jakiegoś czasu...i wczoraj spotkałem pierwszego irola który sie przyznał ze skończył....studia.BRAWO!!!!reszta jakich znam to naprawde prosci ludzie,bez szerokoch horyzontów,jezdzacy na wakacje do hiszpanii bo tak kaza gazety plus telewizja, bezgustownie ubrani..oczywiscie nikt tutaj nie jest alkoholikiem,są czyści i umyci, szarmancko odnoszą sie do Kobiet, i wogóle do rany przyłóżprzyznaję rację że są spokojni i nie są awanturnikami czego o nas powiedzieć nie można.ale na miłość boską nie rób z tej krainy raju na ziemi - do Polski Irlandia naprawde się nie umywa...za parę lat to będzie tutaj grajdół a my?? pomyśl.....zanim zaczniesz bluzgać na ziemie któa Cie wykarmiła

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie widze sensu dla ktorego piszesz ten blog nie ujawniajac negatywnych komentarzy na temat swojej dyskusji. Po prostu twoje cale to pisanie nie ma sensu. Mieszkam w Irlandii juz kilkanascie lat malenka i wierz mi wiem wiecej na temat Irlandczkow niz ty w calym swoim mlodziutkim zyciu zdazylas ich poznac. Nie jestem anirobolem pracujacym na budowie ani jednym z tych co spedzaja czas przed polska telewizja zeby widziec non stop ubrzdyngolonych Irlandczykow pod moimi oknami. I tylko nie tlumacz sobie kochana ze w takim badz razie musze mieszkac w nieciekawej dzielnicy, nic z tych rzeczy. Wlasnie mieszkam w porzadnej dzielniy, nie ma tu Polakow poza mna i wierz mi zdarze sie napatrzyc na niektore osobistosci. Irlandczycy (nie mowie ze wszyscy) to statystycznie malo inteligentny narod. skozy byli do pracy jak ich glod i bieda przycisnal i musieli pracowac w Stanach. Ogolnie sa bardzo powoolni, w wiekszosci przypadkow niekultutalni i glosni. Co ci kochanie powiem jeszcze nie wiem czy zauwazylas, ale dwulicowosc jest ich rowniez cecha narodowa (tak jak u Polakow, no coz, narzekanie). Poznalem mnostwo ludzi tutaj, tych dobrych i tych zlych, ale powiem ci ze nie wyrozniaja sie oni niczym szczegolnym z pozostalych narodowosci. Gorsi sa tylko Anglicy. A w Angli spedzilem rowniez troche czasu. Wiec jak, sloneczko, przyjechalas sobie do tego kraju jakis czas temu i zachlysnelas sie tak bardzo wspanialymi ludzmi i denerwuje cie kazdy komentarz na temat Irlandczykow, to kochanie hasaj sobie dalej po bezkresnych lakach Irlandii i daj sie ludziom wypowiedziec, albo zejdz na ziemie bo taka jest rzeczywistosc. A co do oceniania i narzekania na innych ludzi, spojrz sama na siebie. Kto wkoncu napisal o nieinteligentnych Polakach spedzajaczys czas na piciu i ogladaniu telewizje, he? Rob tak dalej, dlugiego pobytu ci tu nie wroze....

    OdpowiedzUsuń
  19. Zgadzam sie co do ostatniego slowa z Andrzejem, dziewczyno zejdz na ziemie!

    OdpowiedzUsuń
  20. No coż... co do życzliwości i uprzejmości większości Irlandczyków - zgadzam się w 100%. Natomiast faktem jest również, że szanują głównie siebie nawzajem. Co mam na myśli ? Otóż osoby, które przyjechał do Irlandii stosunkowo niedawno (tak jak na przykład ja - niecałe 3 miesiące temu) nie mają szans na znalezienie dobrze płatnej pracy umysłowej zgodnej z wykształceniem i doświadczeniem. Miejsca managerskie zajmują mówiąc delikatnie niezbyt rozgarnięci Irlandczycy, którzy w dodatku w większości przypadków nie mają wykształcenia w tym kierunku, a co do ich inteligencji i błyskotliwości to...hmmmm... przemilczę ten temat. Nie ma możliwości objęcia dobrego stanowiska będąc Polakiem - wiem co piszę, próbowałem na wiele sposobów, to samo moi znajomi. Mam wyższe wykształcenie ekonomiczne, doświadczenie w zarządzaniu, marketingu, sprzedaży, PR, HR, customer supporcie i kilku innych działach. Pracowałem w kilku różnych branżach i prowadziłem własną działalność. Mam 30 lat. Moją przygodę z IE rozpocząłem od dużej firmy ochroniarskiej (praca fizyczna). Obecnie zaczynam pracę w Amazon.com (a ściślej mówiąc w Amazon.co.uk) w Customer Supporcie. No i najlepsze - tej pracy również bym nie dostał, gdyby nie jedna z największych Agencji w Irlandii... Oczywiście interview, seria różnych testów i banalnie krótki kontrakt. Finalnie - praca, z tym, że za grosze, ponieważ za swoje usługi i pośrednictwo Agencja pobiera kolosalną prowizję, sięgającą w moim przypadku 5 Euro/godzinę mojej pracy... Ciekawe ? Ano, takie właśnie są realia... Znajoma Irlandka ukończywszy odpowiednik polskiego liceum i zrobieniu wieczorowego kursu HR dostała pracę w ciągu 3 dni w dużej Agencji i zarabia 25 Euro p.h. + 10% bonusu od wygenerowanego obrotu + dodatki... No więc z tą "cudownością" Zielonej Wyspy to bym nie przesadzał... Irlandczycy są mili i uśmiechnięci, ale nowo przybyłych Polaków traktują protekcjonalnie (mniej lub bardziej) i nie pozwolą na objęcie żadnego odpowiedzialnego i poważnego stanowiska "tak po prostu". Trudno ich winić, ale tacy właśnie są. Tak więc nie róbmy z nich istot idealnych, to ludzie jak my wszyscy...

    OdpowiedzUsuń
  21. Ona nie bluzga na zadna ziemie. Tym bardziej karmiaca. Ona bluzga ( i wielu normalnych ludzi) na takich polskich palantow jak ty. Ktorym sie wydaje, ze sa kims lepszym, bo wiedza ,ze kartofle zawieraja skrobie. Nie podoba sie, to wyp...c stad. Kretyni.

    OdpowiedzUsuń
  22. Dziewczyno, wyjedz stad...

    OdpowiedzUsuń
  23. Nie prosiłam Cie o głupie rady. Zachowaj je więc dla siebie i TYLKO dla siebie, ok? Czy zbyt cięzkie by zrozumieć?

    OdpowiedzUsuń
  24. Uwielbiam Cie za to :) Jak dobrze, że są jeszcze normalni Polacy w tej Irlandii :)

    OdpowiedzUsuń
  25. Heh, tu masz rację! Ciężko tego nie zauważyc. Większość z nich strasznie się spoźnia i faktycznie nie dotrzymuje danego słowa. Tez mnie to razi, bo nie lubię ludzi niepunktualnych i niesłownych.Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  26. Wiesz Pawełku, higiena to osobista sprawa każdego człowieka. Ja bym nie powiedziała, że oni (Irlandczycy) są jakimiś WYJĄTKOWYMI brudasami. Spotkasz tu takich, którzy myją się dwa razy dziennie i takich, którzy robią to tylko raz na tydzień. Nie generalizujmy więc proszę. Wiesz... Byłam kiedyś we Francji.. Pracowałam tam i mieszkałam z francuską rodzinką (rodzice + 2 dzieci). Matka była pielegniarką. Nie wiem, jak Tobie, ale mnie zawód pielęgniarki kojarzy się z higienią. Z wysokim standardem higieny. A ona pewnego dnia zrobiła mi karczemną awanturę o to, że codziennie biorę prysznic! (ona tego nie robiła). Dodam, że kąpała dzieci raz na tydzień i to w dodatku w tej samej wodzie. Nie musze chyba wspominać, jak czysta była woda, kiedy jedno dziecko zmyło z siebie cały tygodniowy brud... Inny przykład z Polski. Znam tam kilka osób, które unikają kąpieli jak diabeł wody święconej i zmieniają bieliznę raz na tydzień... Jak juz wspomniałam, higiena zależy od każdego człowieka. Nie od narodu. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  27. Również pozdrawiam NORMALNEGO :)

    OdpowiedzUsuń
  28. Oczywiście, że tak Kasiu. Takich mędrców z Polski tutaj nie brakuje, niektórzy przywędrowali nawet na mojego bloga, by głosić swoje naukiPozdrawiam Cię serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  29. Ok, pomyślę. A Ty naucz się czytać ze ZROZUMIENIEM.

    OdpowiedzUsuń
  30. A ja widziałem takich jak Ty na peczki, parę miesięcy zachwytu a później im dłużej tu mieszkacie to coraz częściej zachwyt nad tymi wspaniałymi ludźmi maleje. Myślę że przekonywać nikogo na siłę się nie da, ale pogadajmy za jakiś rok jak poznasz ich lepiej. A Paweł ma racje i nie chodzi tutaj tylko o mycie, mieszkam w tej chwili z dwiema Irlandkami. Uważają one że kotu piasek do kuwety to się tylko dosypuje, śmierdzi tak że kocur chodzi pakować do doniczek na balkonie, w pkojach mają taki burdel że tylko dróżka od drzwi do łóżka i nic więcej, a mieszkają na kanapie przed telewizorem. Za to jak się odwalą na imprezę to prawie telewizyjne gwiazady. Całe szczęscie znalazłem już od pierwszego nowy pokój. Irlandczycy są fajni jak pogadać z nimi i wypić piwko, raz na jakiś czas. Świetni kumple, ale popracuj tak żebys musiała na nich polegać, bądź zależny od czegoś co muszą zrobić. Szkoda gadać, owszem część jest ok, ale wielu, naprawdę wielu potrafi doporwadzić cię swoją beztroską i brakiem poczucia obowiązku do cięzkiego szaleństwa. Naród zapatrzonych w siebie wygodnickich, większośc z moich znajomych z Galway nigdy nie opóściło tego miasta a pomimo to to są świecie przekonani że żyją w pępku świata i nie warto się z niego ruszać. Ciężko na dłuższą męte żyję się z takimi ludźmi. No chyba że całe twoje oczekwanie od świata to piwo i blant co weekend i głupawy program w TV.

    OdpowiedzUsuń
  31. 1) Nie jestem Twoim słoneczkiem, maleńką, kochaną. Więc daruj sobie. 2) Jak już sobie podarujesz, to przeczytaj raz jeszcze mojego posta. Tym razem ze zrozumieniem. "Denerwuje cie kazdy komentarz na temat Irlandczyków" - nie napisałam tego. Denerwują mnie komentarze MIJAJACE się z prawdą. Widzisz różnice?3) Napisałam, że kasuję wulgarne i obraźliwe komentarze. Mam do tego prawo. Chamstwa nie znoszę, przekleństw również więc nie oczekuj, że będę je tutaj tolerować. Nie napisałam, że kasuję komentarze osób mających INNE zdanie niż ja. KONSTRUKTYWNA krytyka jest czasem mile widziana. Ale nie każdy potrafi konstruktywnie krytykować. 4) Nie oceniaj mnie po wieku, bo to, że mieszkasz tu kilkanaście lat, a ja tylko kilkanaście miesięcy, nie oznacza, że jesteś koniecznie lepiej poinformowany i lepiej znasz tutejsze realia. 5) Nie zachłysnęłam się. 6) Tak, będę robić tak dalej! Tak długo, jak długo będę słyszeć nieprawdziwe opinie takich malkontentów jak Ty. Nie pozdrawiam. I nie zapraszam ponownie. Zegnam.

    OdpowiedzUsuń
  32. Dzięki za wsparcie w walce z najazdem polskich mędrców.Dobrze, że jesteś!

    OdpowiedzUsuń
  33. Słuchaj. Nie mieszkam tu pół roku. To, że napisałam, iz nie należę do grupy Polaków mających kilkuletni staż nie jest jednoznaczne z tym, że przyjechałam tu tydzień, miesiąc czy pół roku temu. Zresztą nie chce mi się tego tłumaczyć po raz kolejny, bo to jak mówienie do ściany. Powiem Ci tylko tyle, że mój "zachwyt" trwa juz dooobre kilkanaście miesięcy i jakoś nic nie wskazuję, że coś go zmieni...

    OdpowiedzUsuń
  34. nie uwazam sie za malo inteligentna, milo ze juz na wstepie oceniasz inteligencje po tym jak ktos ma inne zdanie niz ty. poza tym jestes w irlandii krotko jak mowisz wiec nie dziwie ze masz tak idealne zdanie, nie jestes jeszcze wymeczona. sa mili i sympatyczni, pomagaja bezinteresownie, ale sa tez minusy czyli to ze sie usmiechaja nei oznacza ze sa szczerzy plus sa leniwi i duzo zwalaja na nas (nie jestem niedoukiem, pracuje w firmie finansowej z niby ludzmi na poziomie) i nie maja za duzo ambicjii.i mowie tu o wiekszosci statystycznej, wiem ze nie wszyscy, sama tez znam irlandczykow na poziomie. jednak tu sie bardziej rzucaja w oczy ci nie na poziomie.bo tak to wyglada ze w wiekszosci sa niedouczeni, prosci i jedynym ich celem jest picie guinessa dlatego my robimy im konkurencje. spytaj polaka na ulicy jaka jest stolica jakiegos kraju a spytaj irlandczyka. o jezyku angielskim nie wspomne. moze ci sie to niepodobac, ale tak jest, w wiekszosci.pzdr

    OdpowiedzUsuń
  35. Oto pewien cytat : "Najczęściej zdarza się tak, że najgorsze opinie o mieszkańcach Zielonej Wyspy głoszą mało inteligentni, prości ludzie, którzy właśnie w takim towarzystwie się obracają". Chyba sama się do nich zaliczyłaś. Czemu bierzesz to tak do siebie?

    OdpowiedzUsuń
  36. Dziwne jest to co piszesz... Ja swoją drugą pracę dostałam przez agencję, nic nie płaciłam (prowizję agentowi płaci forma poszukująca pracownika, i to po przejściu przez tegoż półrocznego okresu próbnego, jak w moim przypadku), a agent wysłał moje CV do 6 firm, po 2 tygodniach miałam interview i już na drugi dzień po interview zadzwonił że mam się szykować na badania lekarskie, czyli de facto jestem przyjęta. Od tego agenta do tej pory co jakiś czas dostaję maile z ofertami. Poza tym jak jesteś taki dobry, to zgłoś się nie do agencji, tylko do firmy headhunterskiej. Poszukaj bloga Cynicznego77, on tam ma jakiś link. Gwoli ścisłości jestem biotechnologiem/chemikiem i od początku pracuję tu w zawodzie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  37. Aha... Nie wiem, czy kilkanaście miesięcy to aż tak krótko....

    OdpowiedzUsuń
  38. ~forastera.blog.onet.pl11 września 2007 21:31

    Witam, tak to jest, ze czlowiek wyjezdzajacy do nowego kraju, zawsze porownuje swoja ojczyzne do nowego miejsca. w koncu na porownywaniu polega poznawanie. tak wiec narzeka to na nowy kraj, to na stary. w tym to jest lepsze, a to gorsze itd. nigdy nie bylam w Irlandii, wiec nie moge sie wypowiadac na temat Irlandczykow, ale mysle ze duzo jest Polakow, ktorym aklimatyzacja na wyspach po prostu nie najlepiej wychodzi i aby poczuc sie lepiej, krytykuja Irlandczykow. w dodatku wychowuje sie nas w przeswiadzceniu, ze nasz kraj byl potega europejska itd, ze Polki to najpiekniejsze kobiety na swiecie itd... i gdy nagle okazuje sie, ze inni nigdy o tym nieslyszeli, wyzywa sie ich od glupkow i ignorantow.... zapominajac o tym, ze w Polsce jest mnostwo ludzi, ktorzy nie znaja nawet p;odstwowej geografii Europy...pozdrowienia od "narzekajacej na Hiszpanow" (ale nie wyzywajacej ich od glupkow) mieszkanki poludnia

    OdpowiedzUsuń
  39. No faktycznie, znajomość stolic świata świadczy o inteligencji, wykształceniu i szerokich horyzontach myślowych, hahaha! Oni marzą o Guinnessie, a większość Polaków to niby co, nie wypatruje z utęsknieniem weekendu, żeby sie w końcu urżnąć po ciężkim tygodniu? Co do języka to owszem, większość Irlandczyków robi błędy ortograficzne, ale wynika to z faktu, że uczą sie angielskiego ze słuchu. A teraz wyobraź sobie, jak pisaliby Polacy po polsku, gdyby im nie wtłaczano przez całą podstawówkę podstaw gramatyki i ortografii... Są różnice, są podobieństwa, ale i tak tu żyje się łatwiej i przyjemniej, ze względu na ludzi...

    OdpowiedzUsuń
  40. No więc droga "Irolko" wspomniana przeze mnie Agencja nazywa się Kelly Services i to nic innego jak największa w mojej miejscowości firma head hunterska właśnie. Inne to Adecco czy Manpower. Jeśli sądzisz, że będąc zatrudnioną za pośrednictwem takich firm nie tracisz nic z tygodniówki to się grubo mylisz...:) Widzisz, ja to znam "od kuchni" ponieważ mam kilkoro znajomych w takich firmach, a poza tym sam aplikowałem na stanowisko HR Consultant'a w jednej z nich. Napisałem, że będąc zatrudnionym przez Agencję otrzymam 5 Euro na godzinę mniej niż gdybym był zatrudniony przez Amazon'a bezpośrednio i to prawda. Nigdy nie piszę niczego nie sprawdzonego. Amazon.com nie rekrutuje w IE na podobne stanowiska bezprośrednio, lecz przez sprawdzone Agencje, które biorą na siebie całość systemu rekrutacji, testów kandydatów i pełną odpowiedzialność za nich. Firmie docelowej - w tym przypadku Amazonowi jest wszystko jedno komu zapłaci kwotę X, którą przewidział na wynagrodzenie na tym stanowisku tak czy inaczej. Płacą head hunterom, a oni za pośrednictwo zabierają sporą część. Proszę nie pisz, że to co piszę jest dziwne, bo mnie obrażasz ! Jeśli nie dysponuję informacjami w 100% sprawdzonymi, to nie postuję ich w takich miejscach jak to... Nie będę z kolei obrażał Ciebie, ale nasunęła mi się od razu pewna analogia do młodego geodety, którego niedawno poznałem, który stwierdził, że od razu znalazł pracę w swoim zawodzie, bez żadnego problemu i że zarabia 27 Euro p.h. plus nadgodziny x1.5. Generalnie po czasie okazało się, że w IE jest już ponad 2 lata, w zawodzie owszem, pracuje, ale 3 miesiące i zarabia 11 Euro p.h. Takie małe skojarzenie...:) Powodzenia !

    OdpowiedzUsuń
  41. prawda lezy po srodku....jak wszedzie mozna spotkac ludzic mniej lub bardziej inteligentnych. Irlandczycy-otwarci, mili inteligentni..hmmm tak po czesci tak ale wiekszosc ktorych widze, spotykam na ulicy i z ktorymi pracuje to ludzie zyjacy w 'bance'. zyja swoim zyciem bez poczucia potrzeby edukacji, oczytania, najwazniejsze to serial w tv i upic sie w weekend...... ja nie jestem fizycznym robotnikiem tu i mialam okazje co nie co zobaczyc-1,5 roku.i bardziej przychylilabym sie do tej mniej pochlebnej pini. ale jaksma piszesz -zalezy na kogo trafisz. ja nie mam takiego szczescia jak ty. pogratulowac;)

    OdpowiedzUsuń
  42. Ja wiem że agentowi zapłaciła firma, a ja na wejście dostałam pensję mieszczącą sie w określonych widełkach dla wszystkich analityków i tyle. Nikt mi nic z pensji nie zabierał. Zarabiam wystarczająco, zważywszy na fakt, iż nie pracuję w weekendy, nie robię nadgodzin, nie pracuję na zmiany i nie jestem kontraktorem. Do tego benefity. Wsród moich znajomych nie jest to jakieś halo, jedni trafili lepiej, inni gorzej, ale poziom podobny. I jak powiedziałam, od początku (2,5 roku) pracuję w zawodzie. Podobnie jak koledzy. Niektórym się jakoś tak udaje...

    OdpowiedzUsuń
  43. A powodzenie to chyba raczej Tobie się przyda, wnosząc z posta... Więc: powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  44. A ja sie nie zgadzam! Jestem tu juz od ponad roku i pracuje w firmie prawniczej, gdzie moj szef - prawnik z dosc dlugoletnim starzem po prostu mnie zabija swoja glupota. Podam jeden przyklad najswiezszy, (jest ich wiecej, ale ochoty nie mam opisywac kazdego bo az mnie mierzi jak o nim mysle). Dzis zawolal mnie do swego biura po czym mowi abym poszla do sklepu O2 z jego telefonem, gdyz jak rozmawia dluzej niz 30 sekund przez swoj telefon to potem ma bol glowy, wiec mam sie tam spytac czy jest mozliwe aby te bole glowy wywolane byly przez ten telefon (co prawda tani bo on to taki Ewenezer Skrucz)!!!!! Panie zmiluj sie nad nim. Nie mowcie mi wiec ze tylko niewyksztalceni ludzie sadza o tych "tubylcach" w ten sposob, bo ani moje wyksztalcenie ani mieksce w ktorym jeszcze pracuje, bo zamierzam wlasnie je zmienic maja wplyw na moja opinie!!

    OdpowiedzUsuń
  45. Też jestem tutaj od ponad roku... Przykład, który podałaś nie oznacza, że każdy Irlandczyk jest taki jak Twój szef. To chyba zrozumiałe i ewidentne. I o czym to świadczy? Wyłącznie o nim. Nie o żadnym innym mieszkańcu Irlandii.

    OdpowiedzUsuń
  46. Masz rację. Najłatwiej przecież jest obwiniać o swoje niepowodzenia wszystkich tylko nie siebie. A tutaj takich Polaków niestety pełno.. Juz tyle się nasłuchałam narzekań na brzydkie, grube Irlandki, na irlandzkich nieuków, na pogodę, etc że po prostu mam dość. D O Ś Ć!

    OdpowiedzUsuń
  47. Oczywiście, że wszędzie są ci mądrzejsi i ci głupsi. Nie wiem więc, dlaczego pewna część Polaków uwzięła się na piętnowanie negatywnych cech Irlandczyków. Tym samym tak wyolbrzymiają negatywne cechy, iż wydawać by się mogło, że naród irlandzki nie posiada ŻADNYCH zalet. Co jest kłamstwem.

    OdpowiedzUsuń
  48. masz troche racji.ale???z tego co piszesz to masz pojecie o tym wszystkim jakbys byla dopiero pol roku.jestes zaslepiona i nic nie widzisz i to jest pech!oni sa prosci,ale palma im odbija i to mnie denerwuje najbardziej!dostali kase z uni europejskiej i jada na kredytach,,,jeden drugiego obgaduje ile kto ma kasy,,ten lepszy kto ma jej wiecej.jest to dla nich szok!jeszcze pare lat temu ganaiali po polu w gumiakach a tutaj juz im kaza w biurze della obslugiwac..takze odbija im palma z nadmiaru kasy.nieszanuja nas jako polakow.uwazaja ze nienalezy nam sie off day i takie tam.a narzekac bedziemy bo jestesmy tutaj w wiekszosci po jedno.zarobic na mieszkanie albo inne takie cos.i narzekac bedziemy na kulture ktorej tutaj brak.niestety.ich uboga kultura sie ogranicza jedynie do wypicia ginesa i glupiej gadce w pabie.nieznaja swojej kultury.niemowia nawet w galliku.niedbaja o swoje tradycje i to ze sa zacofani to tez prawda..a jak kolezanko niewierzysz to zapraszam Cie do dentysty albo ginekologa irlandzkiego..moze zmienisz swe zdanie jak pobedziesz tutaj nieco dluzej..fakt faktem sa to prosci ludzie..sa otwarci.ale sa falszywi.poprostu kasa uderzyla im do glowy..sa zdesperowani z nadmiaru kasy..nie maja plezer wiec stad sie biora ich rozwody w co drugim malzenstwie..a dzieci plodza na dyskotekach gdzie zostawiaja zreszta majtki..wiec co tu o kulturze moja droga kolezanko..naczytalas sie przewodnikow turystycznych...zdejmij okulary!!!

    OdpowiedzUsuń
  49. wypier...to mozesz ty,nie znasz mnie a ocenisz.tak sie składa ze władam PAROMA językiami i rozmawiam z róznymi nacjami min litwini,rosjanie,ukraincy,francuzi,slłowacy,niemcy -NIKT z nich nie wyraza sie dobrze o tym kraiku.calkiem na odwrót - smieją sież z prostactwa i brzydoty, mają iroli za połgłowków, jedzenie za syf i pare innych epitetwów....przyjechali dla dwóch powodó - kasa i język.NIC wiecej.żadnej miłosci czy choćby wiekszego zainteresowania.ja tez jestem dla kasy.....i smieszma mnie ludziki ktore udaja że przyjechali tutaj z innego powodu.zwłaszcza z Polski.irlandia była,jest i będzie zadupiem Europy czy sie to im podoba czy nie "normalny Polaku" -

    OdpowiedzUsuń
  50. przepraszam ale typowy komentarz pełnego samouwielbienia nauczyciela...spotykam samych inteligentnych Irlandczyków...takich jak ja sama...moze wiecej skromnosci nie zaszkodzi...Bo najłatwiej jest samemu się chwalić...typowa samochwala...to typowe wsrod nauczycieli...a znam kilku....

    OdpowiedzUsuń
  51. Zgadzam się, że na ogół są to ludzie sympatyczni i przyjemni. Podoba mi się ich stosunek do nieznajomych np. w Pubie, w którym ktoś jest po raz pierwszy. Od razu jest swój.Jednak w niektórych środowiskach da się łatwo zobaczyć wyzysk. Np. tam gdzie ja pracuję, najtrudniejsze i najgorsze zlecenia dostają Polacy, a te prostrze robią Irlandczycy.

    OdpowiedzUsuń
  52. Ogarnij sie synku. Bezpodstawnie zarzucasz Taicie, ze bluzga na ojczysta ziemie, a sam obrazasz ziemie irlandzka, ktora w chwili obecnej cie zywi. Glupi to pies, co karmiaca go reke gryzie. Zycze wiecej pokory kundelku salonowy. Irlandczykom nie dorastasz do piet. I popracuj nad polskim, bo po twoich wypocinach widac, ze jedynymi jezykami, ktorymi moglbys wladac, sa te w twoich butach.

    OdpowiedzUsuń
  53. Juz dobrze Stasiu, dobrze. Wez gleboki oddech i wszystko bedzie ok. A potem dowiedz sie, co oznacza emotka ";)", ktorej Taita uzyla piszac, ze swoj swego znajdzie.

    OdpowiedzUsuń
  54. No więc dziękuję...:) Owszem, odrobina szczęścia przyda mi się na pewno, ale nie sądzę żebym potrzebował go w specjalnie dużych ilościach. Po przepracowaniu kilku miesięcy w Amazonie wiele drzwi dotąd zamkniętych otworzy się jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki - to wiem bezpośrednio od znajmych z firm head hunterskich. Po prostu taka pozycja w CV i referencje więcej znaczą w moim zawodzie niż wykształcenie, doświadczenie ogólnie czy cokolwiek innego... Tak więc nie mam obaw jeśli to miałaś na myśli pisząc "powodzenia". :) Poza tym za tydzień dołączy do mnie Żona, ktora ma już "zaklepaną" pracę w IE i wyrobionego podczas krótkich wakacji PPSa, więc do naszej dyspozycji będą 2 tygodniówki, a nie jedynie moja jak do tej pory, co drastycznie zmieni sytuację jak sądzę... Co do Twojej pracy, warunków zatrudnienia, dodatków, etc to chyba nie ma sensu dyskutować... Jestem człowiekiem, który każdemu życzy jak najlepiej i nie lubię kłótni czy sporów w żadnej postaci. Być może na pracowników w Twoim zawodzie jest duży popyt, nie ma wielkiej konkurencji, etc. Nie wiem, dlatego nie będę ciągnął tematu... Wraz z Żoną mamy zamiar zostać w IE na stałe, więc podtrzymuję wszystko to co napisałem wcześniej dodając jednocześnie, że w tym kraju mimo wszystko stopa życiowa przeciętnego człowieka będzie wyższa niż w Polsce jeszcze przez wiele lat, a perspektywy dla kolejnych pokoleń w IE są coraz ciekawsze pod warunkiem zintegrowania się z lokalną społecznością. Na koniec gratuluję Ci wytrwałości w prowadzeniu Blogów...:)

    OdpowiedzUsuń
  55. Irlandczycy na pewno chowaja sie w swoich gumiakach, gdy maja do czynienia z taka swiatowa Polka jak ty! Haha, co za pusta glowa! Jakim prawem smiesz zarzucac Irlandczykom nieposzanowanie wlasnej kultury, podczas gdy sama bezczescisz swoja ojczysta mowe smieciami jezykowymi typu "plezer" czy "gines"? Zanim zaczniesz oceniac jakikolwiek narod, zapoznaj sie najpierw z jego dziejami. Wtedy moze bedziesz wiedziala, czemu Irole nie mowia po irlandzku. Zal mi takich ludzi jak ty, bo z nastawieniem, jakie prezentujecie, zawsze bedzie wam zle i bedziecie narzekac. To typowe dla nieudacznikow zyciowych, ktorzy lecza swoje kompleksy na tych, ktorym sie powiodlo.

    OdpowiedzUsuń
  56. Dobrze piszesz, droga Taito. Z moich obserwacji wynika, ze takie nastawienie wobec Irlandczykow jest typowe w duzej mierze dla zwyklych buraczkow, ktorzy ze wzgledu na swoje waskie horyzonty myslowe uwazaja sie za lepszych od ludzi, ktorzy jeszcze kilkanascie lat temu klepali biede, a teraz ciesza sie dobrobytem. Zapominaja przy tym, ze sami przybyli tu wyrywajac sie z kolejki po kuroniowke lub spod budki z piwem. Uwazaja sie za elite, ktora oczywiscie nie sa.Naturalnie sa tez wsrod Irlandczykow glupcy, oszusci, prozniacy, brudasy i gbury. Ale nie upowaznia to nikogo (a zwlaszcza ich polskim odpowiednikom) do tego, by na tej podstawie wystawiac cenzurke calemu narodowi.Serdecznie pozdrawiam i gratuluje swietnego bloga.

    OdpowiedzUsuń
  57. Już naprawdę na koniec dodam jedynie, że napisałaś iż jesteś w IE i pracujesz w zawodzie już 2.5 roku i jak to ujęłaś nieco cynicznie "niektórym się jakoś tak udaje...". Otóż ludzie przyjeżdżający do IE 2.5 roku temu jak Ty mieli DUŻO łatwiej ze znalezieniem pracy. Z bardzo wielu powodów, ale głównie dlatego, że jeszcze nie było tu zalewu cudzoziemców jak teraz, firmy miały inne termsy zatrudnienia, które pozmieniały w ostanim czasie, zarobki poszły w dół, wymagania w górę... Znam dziesiątki przykładów, ale podam jeden: moi znajomi pracują w TESCO Ireland. Gdy przyjechali ponad 2 lata temu praktycznie W OGÓLE nie znali języka angielskiego. Nic to, manager obmacał im mięśnie (dosłownie) i rzucili ich do pracy na dział z warzywami i owocami, gdzie pracują do dziś. Poznali już trochę języka, zmienili miejsce zamieszkania, a w marcu przyszłego roku w związku ze stażem pracy w Tesco będą zarabiali niecałe 12 Euro na godzinę wykonując cały czas tą samą pracę... Obecnie aplikując na TO SAMO STANOWISKO, które oni piastują musisz spełnić całą masę warunków, Twój angielski musi być na poziomie wyższym niż komunikatywny, musisz mieć doświadczenie w retail businessie, no i musisz mieć nieco szczęścia oczywiście. Jeśli wszystko się uda to zatrudnią Cię oferując kontrakt z E 8.79 p.h, zagwarantowanymi jedynie 20 godzinami pracy (może dostaniesz więcej w danym tygodniu, może nie) i super perspektywami, a mianowicie podwyżką wynikającą z nowego regulaminu pracy TESCO Ireland - za 18 miesięcy od zatrudnienia do kwoty E 9.00 p.h. O innych detalach już nie wspomnę... Tak więc jak się ma sytuacja obecnie aplikujących do sytuacji moich znajomych, którzy podjęli tą pracę 2 lata temu ? Tego po prostu nie da się porównać... Dlatego uważam również, że trudno jest przewidzieć jak wyglądałaby moja sytuacja gdybym znalazł się na Zielonej Wyspie 2.5 roku temu jak Ty właśnie... Być może podobnie do mojego znajomego, który pracując w marketingu w niewielkiej firmie zarabia E 30 p.h. + emeryturka + zdrowotne, bonusy takie jak vouchery na pola golfowe, samochód służbowy do pełnej dyspozycji i inne gadżety... Jak wspomniałem jestem w IE niecałe 3 miesiące i NIE DA SIĘ porównywać obecnego rynku pracy w Irlandii z rynkiem pracy 2.5 roku temu gdy przyjechałaś. To dwie różne "bajki". Tak, czy inaczej, jeśli jest jak piszesz to gratuluję i życzę dalszego błyskawicznego rozwoju kariery zawodowej i ogólnie wszystkiego dobrego ! :)

    OdpowiedzUsuń
  58. Wiem, miałem już nic nie pisać w tym wątku, ale przypomniał mi się jeden bardzo charakterystyczny przykład, który obrazuje różnicę w sytuacji na rynku pracy w IE 2-2.5 roku temu i dziś i postanowiłem o nim napisać kilka zdań... Mój dobry znajomy nieco ponad 2 lata temu przyjechał do IE. Prosto po Liceum, jeśli chodzi o znajmość języka to jedynie kilka najprostszych zwrotów. Na początku pojechał do Dublina, ale uznał, że to miasto nie dla niego i po 2 tygodniach przeniósł się do Galway. Tam udał się do nowo wybudowanego hotelu i zapytał czy nie mają dla niego jakiejś pracy. No więc mieli - coś w rodzaju boy'a hotelowego. Po ponad roku pracy na tym stanowisku "podciągnął" sporo angielski i zaproponowano mu stanowisko Duty Managera w tymże hotelu. Przyjął ofertę. E 24k rocznie. Po 3 miesiącach pracy w tym charakterze stwierdził, że inni ludzie piastujący to stanowisko w hotelach o podobnym standardzie zarabiają więcej, tak więc postanowił aplikować w kilka miejsc... Dostał inna ofetę - tym razem za E 30k rocznie. Przyjął ją. Pracował tam jakiś czas, a gdy niedawno z nim rozmawiałem opowiedział mi szczegóły dotyczące swoich ostanich przenosin do jeszcze innego hotelu, gdzie pracuje w tym samym charakterze zarabiajać E 36k rocznie i mając zapewnione w kontrakcie pracycznie wszystko co w IE pracodawca może zaoferować w sensie świadczeń dla pracownika. Szczerze mu pogratulowałem, ponieważ E 36k / year to już całkiem niezłe pieniądze... Postanowiłem jednocześnie zbadać rynek hotelarski w IE obecnie... Co się okazało ? :) Otoż żeby aplikować na JAKIEKOLWIEK stanowisko, w tym wszystkie typu "junior" również, z boy'em hotelowym włącznie trzeba mieć wykształcenie kierunkowe, znać perfekcyjnie język angielski i preferowana jest również dodatkowa znajomość francuskiego i/lub niemieckiego. To jeszcze nic... Wymagane jest doświadczenie w pracy w tej branży od 1 do 5 lat w zależności od rodzaju stanowiska, na które się aplikuje. Brane są pod uwagę tylko hotele 4 lub 5 * znajdujące się na Wyspach bądź hotele posiadające swoje filie w różnych krajach. Gdzież więc warunki na jakich dostał pracę mój dobry znajomy nieco ponad 2 lata temu ? Gdzież warunki na jakich pracę w charakterze recepcjonistki w dobrym hotelu dostała pracę moja koleżanka ? :) Jak żartuje sobie większość Irlandczyków, których znam to wina samych Polaków i innych "przybyszy"... To oni nauczyli Irlandczyków "cwaniactwa", przez co oferują coraz niższe stawki, to oni przez masowy napływ spowodowali, iż Irlandczycy podnoszą wymagania co do poszczególnych stanowisk... To oni w końcu spowodowali, iż Irlandczycy nie chcą oddawać odpowiedzialnych stanowisk w ręce Polaków. Dlaczego ? Otóż przyjeżdżajać jakiś czas temu ludzie pisali w CV różne "bzdury". Irlandczycy tego nie weryfikowali (zresztą żadko to robią nawet do dziś w 100%), dawali pracę Panu X czy Pani Y, którzy nie mieli pojęcia o tym co wchodziło w zakres ich obowiązków i KLOPS. Dlatego przyjeżdżającym teraz do Irlandii tak trudno się przebić na dobre stanowiska... Bez względu na to kim są i co sobą reprezentują. Wyjątkiem są osoby, które posiadają żadkie wykształcenie i doświadczenie w zawodach na które jest duży popyt, gdzie wiedzę praktyczną da się sprawdzić "od ręki" - jak branża IT na przykład. Znam całą masę ludzi, którzy przyjechali tutaj 2-2.5 roku temu i na nowo przybyłych rodaków patrzą z politowaniem i traktują ich protekcjonalnie, gdyż sami piastują dobre stanowiska, a nowo przybyłe osoby zaczynają od rozkoszy w takich miejscach jak Dunnes Stores, Tesco, fast foody czy firmy ochroniarskie... Gdy słucham ich "mądrości" to zazwyczaj się tylko uśmiecham pod nosem... Niech im Bóg da zdrowie ! :) Ja i tak osiągnę to, co sobie założyłem i reszta mnie nie interesuje... Pozdrawiam wszystkich ! :)

    OdpowiedzUsuń
  59. Mnie prywatnie pogoda bardzo odpowiada, ale co do Irlandek to w większości niestety są brzydkie...:) Wiele z nich jest również delikatnie mowiąc "przy kości". Do tego praktycznie w ogóle nie potrafią się ubrać. "Rozbraja mnie" po prostu gdy widzę dziewczynę ubraną na sportowo idącą w butach zimowych przy ładnej, słonecznej pogodzie... Co do inteligencji Irlandczyków - bez komentarza...:) Generalnie każdy ma prawo do swojego zdania i nie wolno mu go odbierać... To podstawa. Ja mam zamiar zostać w Irlandii na stałe, ponieważ mimo wszystko zdecydowanie więcej jest plusów niż minusów, a większość Irlandczyków, których znam prywatnie jest bardzo życzliwa, uśmiechnięta, gotowa do pomocy i miła. Są jak wszyscy inni ludzie - mają gorsze i lepsze strony. Tyle. :)

    OdpowiedzUsuń
  60. Jesli chodzi o urode Irlandek to mi tez sie nie podobaja, ale pamietajmy, ze piekno jest pojeciem wzglednym ;) Co do tuszy, to proporcje miedzy tymi "przy kosci" a "koscistymi" w obu krajach sa wg mnie raczej zblizone. Natomiast bardzo rzucilo mi sie w oczy to, ze Irlandki cechuje raczej malo kobieca budowa - wiekszosc z nich jest zupelnie pozbawiona bioder. Wygladaja przez to jak takie ociosane kołeczki ;) Tak czy siak, to jak wygladaja, czy jak sie ubieraja, nie upowaznia nas do tego, by uwazac ich za kogos gorszego.

    OdpowiedzUsuń
  61. Zupełnie się z Tobą zgadzam :) Mądrze piszesz :) Dzięki za ciepłe słowa :) Miło jest je przeczytać, zwłaszcza po tym jak zdesperowani Polacy zmieszali mnie z błotem. Dla takich jak Ty warto pisać. PS. Masz może bloga? Pozdrawiam Cie gorąco i dzięki raz jeszcze za Twoje komentarze :)

    OdpowiedzUsuń
  62. Poki co, nie mam bloga. Nosze sie z zamiarem zalozenia od jakiegos czasu, ale jakos nie moge sie przelamac ;) Moze za jakis czas ;)Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  63. Myślę, że powinieneś go założyć jak najszybciej :) Chociażby po to, by utrzeć nosa polskim frustratom ;) Dobrze Ci to wychodzi :)Jak już będziesz go miał, to daj mi znać :) Z przyjemnością do Ciebie wpadnę :) Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  64. Jeśli nas nie szanują, to wierz mi, że sami na to zapracowaliśmy! Jak myślisz, kto wypisywał głupoty w CV, zawyżał swoje kwalifikacje, doświadczenie, etc? Kto cwaniakował i kombinował? Kto wulgarnie się zachowywał? Twoje teksty o zacofanych lekarzach irlandzkich jakoś do mnie nie przemawiają. Mam bardzo bliski kontakt z jedną lekarką (specjalistka od ginekologii i połóżnictwa) i jestem pełna podziwu dla jej umiejętności oraz chęci pogłębiania swojej wiedzy (płynny holenderski, angielski i francuski, mnóstwo specjalistycznych publikacji i wystąpień na koncie, międzynarodowe doświadczenie....) Tak więc nie wszyscy są tacy zacofani jak sugerujesz. Szkoda, że tego nie dostrzegasz. Zbyt skupiona jesteś na negatywnych aspektach.

    OdpowiedzUsuń
  65. Ewidentnie szukasz dziury w całym. Każdy powód jest dobry, by tylko móc się doczepić i skrytykować.

    OdpowiedzUsuń
  66. Za to m.in ich cenię. Za przyjazne nastwienie i otwartość. A co do wyzysku? Myślę, że ma on wszędzie miejsce. Znam niestety kilka przykładów wyzysku Polaków (sama nawet zostałam oszukana przez pewną mieszkankę Zielonej Wyspy, sprawa trafiła do sądu).Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  67. :)) Widzę, że rozpętała się wojna ;).. Nie pierwsza i nie ostatnia jeśli chodzi o ten temat, więc nie ma się czym przejmować ;). A co do ostatniego zdania, to popieram i mam nadzieję, że nie będę musiała tego pisać na swoim blogu...

    OdpowiedzUsuń
  68. O jaaki ty mądry jesteś Rafał! I jaaki wykształcony! Ja też znam kilka języków. I co? Myślisz, że czyni cię to lepszym? Jeśli władasz nimi tak jak ojczystym językiem, to współczuję obcokrajowcom mającym z tobą do czynienia. Nie podoba ci się Irlandia, to wypad! Nie będziemy za toba tęsknić…

    OdpowiedzUsuń
  69. Racja. To prawda, iż obecna sytuacja jest dużo cięższa niż parę lat temu. Jeszcze jakiś czas temu, ludzie byli rozchwytywani nawet na lotnisku. Teraz zaś pracodawcy mają większe wymagania i faktycznie trzeba się (na ogół) więcej namęczyć, by znaleźć pracę. Tylko mniejszcości udaje się dostać pracę od ręki.

    OdpowiedzUsuń
  70. Zgadzam się, że to Polacy sami doprowadzili od nieufności Irlandczyków wobec nas. Znam wiele osób, które kłamały w CV i zawyżały swoje kwalifikacje. A szczytem chamstwa popisały się niektóre z nich, udając się do danego pracodawcy z ofertą pracy za pół ceny, bądź za mniejszą stawkę...Znam taką jedną agentkę, która pozbawiła pracy swoją koleżankę...

    OdpowiedzUsuń
  71. Oj rozpętała :) Ja jednak będę walczyć z takimi frustratami tak długo, jak długo będą rozpowszechniać fałszywy obraz narodu irlandzkiego.

    OdpowiedzUsuń
  72. Podpisuje się pod tym i JA . Tak się składa ze ucze się tutaj w szkole i codziennie mam styczność z irlandczykami....na dodatek młodymi....jszcze ani razu nikt mnie nie wyzwał....nie obraził...nie pomogł mi bo "jestem polakiem"

    OdpowiedzUsuń
  73. Być może faktycznie byłam szczęściarą, bo pierwsza firma, w której tu pracowałam, interview przeprowadziła w Warszawie (przyjechało jej dwóch przedstawicieli), więc przylatując tu, pracę miałam już zaklepaną. Ale mam tu w Irlandii kilkunastu znajomych chemików i połowa z nas przyjechała na gotowe, z czego część miała rozmowy tylko telefoniczne! Nikt z nas nie miał problemów ze znalezieniem pracy (w zawodzie, w firmach farmaceutycznych lub środowiskowych) czy zmianą pracy na lepszą. I są wśród nas i tacy, co przyjechali 2,5 roku temu, 1,5 roku temu, jak i 3 miesiące temu. Może to kwestia odpowiedniego wykształcenia, na które jest popyt? Co do tej nieszczęsnej agencji, to przyszło mi na myśl, czy Ty znalazłeś pracę dzięki agencji, czy może zostałeś zatrudniony przez agencję? Bo w tym drugim przypadku stawki są rzeczywiście niższe...No i pozostaje kwestia języka. Ja przyjechałam tu z FCE (określam to jako angielski komunikatywny) i do tej pory się uczę...Ostatnia rzecz: tu doświadczenie liczy się bardziej niż dyplom. Jak masz oba, kariera stoi przed tobą otworem. Nie wspomnę o kulturze osobistej, uprzejmości, uśmiechu, gotowości do pomocy i innych oczywistych rzeczach.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  74. Myślę, że byłaś szczęściarą :) Oj byłaś. Nie każdemu tak łatwo przychodzi znaleznienie pracy. Tobie się tak szybko udało, bo przedstawiciele sektoru w którym pracujesz są bardzo poszukiwani. W dodatku miałaś odpowiednie kwalifikacje. Czyli byłaś idealnym pracownikiem. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  75. Cieszy mnie to bardzo :) Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  76. Wnioskując z tego co napisałaś mogę śmiało stwierdzić, że miałaś bardzo dużo szczęścia, naprawdę sporo... Jeśli chodzi o mnie to język angielski znam bardzo dobrze w mowie i piśmie. Uczyłem się tego języka wiele lat, poza tym prowadziłem firmę, której business partnerami były głównie firmy zachodnie. Nie wspomnę już o tym, że to mój ukochany język od dzieciństwa... Oprócz angielskiego znam również niemiecki, francuski i rosyjski w stopniu komunikatywnym. Jeśli chodzi o mój dyplom czy certyfikat IES to nigdy nie liczyłem na to, że jakoś specjalnie mi pomogą w znalezieniu dobrej pracy w IE. Liczyłem właśnie to, że kluczowe okaże się tutaj moje doświadczenie zawodowe, znajomość kilku branż, referencje, etc. No cóż, nie do końca niestety tak jest na chwilę obecną, ale jestem na Zielonej Wyspie bardzo krótko, raptem niecałe 3 miesiące, więc wszystko jeszcze przede mną...:) Co do innych cech, które wymieniłaś jako podstawowe to raczej w moim przypadku nie ma z nimi problemu... Dodałbym do tego duże zdolności interpersonalne oraz teoretyczną i praktyczną znajomość psychologii. Jak się okazuje nawet takie "combo" nie zawsze wystarcza... Rynek pracy w IE się zmienił i nie sądzę aby szybko się cokolwiek poprawiło. Trzeba pracować ciężko, zdobywać doświadczenie, kontakty i referencje w dużych firmach znajdujących się w Irlandii i powoli wspinać się po "drabince"... Nie mam tu na myśli żadnego "wyścigu szczurów", bo tym akurat się brzydzę, raczej po prostu znalezienie przyzwoitej pracy w zawodzie gwarantującej godziwe wynagrodzenie i warunki zatrudnienia. Co do ostatniego wątku, o ktorym wspomniałaś, to pracę w Amazonie znalazłem sam, bez niczyjej pomocy, lecz ta firma nie rekrutuje na żadne stanowiska w moim mieście bez udziału wspomnianej przeze mnie Agencji. Tak więc niestety zostałem niejako "skazany" na jej usługi. Formalnie rzecz biorąc to ona właśnie mnie zatrudnia pomimo tego, iż pracuję dla Amazona. To Agencja robi paymenty, całość obiegu dokumentów, pay slipy, etc. Niestety NIE MA innej drogi na zatrudnienie w Amazon.com tu i teraz...:( Dlatego właśnie Agencja zabiera mi około 5 Euro za każdą przepracowaną godzinę w Amazonie. Jest to po prostu różnica pomiędzy najniższą stawką oferowaną dla pracowników Customer Service firmy Amazon.com, a stawką, którą ja otrzymuję... Smutne, ale prawdziwe niestety. Duże koncerny w IE na dzień dzisiejszy wolą korzystać z usług pośredników, którzy prowadzą nabór, przeprowadzają masę testów przed zatrudnieniem, biorą niejako odpowiedzialność za pracownika, organizują również rozliczenia i płatności, ale zabierają sporą część stawki p.h. Dlatego jeśli Twoje interview odbyło się w Warszawie, to generalnie nie ma żadnego porównania i raczej trudno szukać jakiegoś "wspólnego mianownika" dla obu naszych sytuacji...:) Co do osób, które jak wspomniałaś "jechały w ciemno" jakiś czas temu, to ich sytuację na rynku pracy opisałem wcześniej... Jeszcze do niedawna było zupełnie inaczej... Nie wspomnę już o tym, że posiadasz wykształcenie i zawód, w którym nie ma tak dużej konkurencji jak w innych i tak dużej podaży pracowników, co zmusza pracodawców do oferowania lepszych warunków i czyni konkurencję na rynku pracy w tym sektorze mniej "agresywną", a znalezienie pracy znacznie łatwiejszym...Tak, czy inaczej jutro praca, więc idę na spacerek... Pozdrawiam ! :)

    OdpowiedzUsuń
  77. Jak wspomniałam wcześniej, drugą pracę tu w Irlandii znalazłam przez agencję, to był ten mianownik. I jak wspomniałam, część znajomych przyjechała zaledwie 3 miesiące temu, prosto z Polski. Znalezienie dobrej pracy to kwestia kilku czynników. Jeśli jesteś tak dobry jak mówisz, ktoś to w końcu zauważy. A Amazon to chyba nie jedyna dobra firma w Irlandii? Pzdr

    OdpowiedzUsuń
  78. Calkowicie sie z Toba zgadzam. To totalne chamstwo co tu duzo mowic,sloma z butow wychodzi - Polaczkom- Irlandczycy przyjeli taki najazd Polakow z otwartymi rekoma i dali prace i toleruja brak znajomosci angielskiego a polacki jak widac pokazuja swoje prawdziwe,burackie oblicze. Moj maz jest Irlandczykiem, jestem przeszczesliwa i w zyciu nie chcialabym byc z prymitywnym i tak nastawionym do zycie Polakiem!!

    OdpowiedzUsuń
  79. Cieszę się, że należysz do osób, które lubią ten naród :) Niektórym Polakom ciężko dogodzić ;) Zawsze znajdą powód do narzekania. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  80. ~andrzej z Dublina19 września 2007 09:22

    Ja mjeszkam od 3 lat w Dublinie ,ale nie pamjetam zeby ludzie byli rozchwytywani na lotnisku! Miejsca pracy tworzyly sie wraz z powstawaniem nowych Parkow Bisnesowych,a Irlandczycy? Jak w kazdym innym kraju ,sa tacy i tacy! Napewno sa czysciejsi niz Polacy!! Wystarczy przejsc k.Pabu Zagloba!!!! Ja od 20 lat mjeszkam za granica Polski i "Polaczka" poznam na odleglosc!! Nauczyc sie oglady, umyc sie, ogolic wasy,ubrac sie po Europejsku i isc do Stomatologa!! zaleczyc dziury w PNIACZKACH."Polaczki ! 700euro w tygodniu i woda w mjeszkaniu do upoju to nie wszystko!! Nauczyc sie zyc i dopjero wydawac glupawe opinie o innym Narodzie! Ja bardzo lubie jak w kazdy piatek i sobote mlode i dojrzale Panie ,pachnace i elegancko ubrane ida do Pabow!! A "Polaczki"?

    OdpowiedzUsuń
  81. ~ika.w@poczta.onet.pl19 września 2007 23:51

    No i smrodkiem po polsku zawialo zza rogu, przyprawiajac mnie o torsje.Na przystanku autobusowym stoi oto mlodzieniec ubrany we wszystkie najmodniejsze akcesoria sezonu i ryczy do telefonu, slowianskie szeleszczenie przyprawiajac gesto swojskimi "kurwami", ktore to slowo zna juz absolutnie kazdy irlandczyk. -To jest, k...wa, narod matolow i nieukow, oni tu k...wa, tylko pija i szczaja w gacie! -Traktuja mnie w pracy jak Gnoja z Polski, k...wa! -Wczoraj kazali mi rzygi z podlogi sprzatac! -No jak, k...wa, gdzie pracuje??? -W dyskotece, k...wa! -Ochroniarz jestem. K...wa. Jaki szedl takiego spotkal, a co on, k...wa, (udziela sie!) myslal, ze w dyskotece (standard polskiej remizy, jak to w malym miasteczku) spotka literatow i naukowcow? Uciekam w poplochu, zeby ktos poboczny nie skojarzyl mnie z tym ostentacyjnym chamstwem. Ludzie sa rozni. Wszedzie. Nie ma narodow wybranych i obdarzonych genetycznie inteligencja, wrazliwoscia czy talentem po rowno na kazdego obywatela.Tak mi się przypomniało. Też mi wstyd za Polaków. oj, wstyd....

    OdpowiedzUsuń
  82. jest różnie spotykamy tych złych i dobrych mądrych i głupich przyjaznych i wrogich. Jestesmy jednak tu goścmi a oni gospdarzami - trzeba o tym pamietać. ;-)

    OdpowiedzUsuń
  83. Napisalaś bardzo mądry artykuł.Polacy często maja sie za lepszych niewiadomo dlaczego,skad wziął sie taki narodowy snobizm,ktory o dziwo zarzuca sie innym np. własnie Irlandczykom.Polacy (ale nie wszyscy oczywiscie)maja skłonność do zbyt pohopnego ocenianai innych,co moze wynikac z kompleksow i zwyklej zazdrości

    OdpowiedzUsuń
  84. Niestety nie chodzi o narzekanie, zupelnie inni ludzi i zwyczaje dlatego dla prostego polaczka z wąsami i smrodem piwa z buzi kazdy irl wydaje sie glupi.Niestety czekam z utesknieniem az smierdzacy polaczkowie wroca do swojej polski, daj Bog.

    OdpowiedzUsuń
  85. Świetnie Pani to ujęła. Zgadzam się w zupełności - zarówno z faktem, że wielu Polaków w Irlandii to prości ludzie, jak i z tym, że nie chcą oni poznawać tamtejszej kultury i podzielam Pani niechęć do drugiej Polski w Irlandii. Wystarczyła mi moja podróż tam, żeby się przekonać, jak zachowują się Polacy - i mówię tu zarówno o towarzyszących mi na wycieczce osobach, jak i o spotkanych ludziach. Kiedyś marzyłam o przeprowadzce do Irlandii w przyszłości(choć nie wiem, czy po filologii germańskiej, które to studia za kilka lat skończę, miałoby to sens, skoro język niemiecki jest tam ani potrzebny, ani też popularny). Kiedy zaczął się ten "boom" na Irlandię, kraj ten stracił dla mnie pewną aurę tajemniczości i wiem, że nie tylko dla mnie. Z doświadczenia wiem, że turyści polscy lubią psuć atmosferę. Niebawem na ten temat będę też pisać na moim blogu. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  86. Widze, ze spoznilam sie z reakcja na ten post o cale 3 lata, ale mysle, ze nadal moge wyrazic swoja opinie. Na poczatku musze wyrazic jak bardzo mnie wkurza jak ktos, kto generalnie uwaza sie za "irofila", mowi, ze Irlandczycy sa brudasami. Co to w ogole jest? Wszedzie na swiecie znajdziesz ludzi, ktorzy bardziej lub mniej dbaja o swoja higiene. Moge to nawet powiedziec o sobie i swojej rodzienie. Jak mieszkalam w Polsce, to kapiel moglam brac raz w tygodniu, bo woda jest za droga. Z kazdym moim prysznicem balam sie, ze nastepny rachunek bede musiala pokryc sama, bo moj tato sie wscieknie. I teraz dla wszystkich madrali, moja rodzina nie pochodzi z malego miasteczka i nawet jej zarobki przekraczaja srednia krajowa. Co do tych Irlandczykow, wszyscy moi znajomi biora prysznic codziennie rano, wiec jak cos, to raczej, moim zdaniem, Polakom troche do nich brakuje.I jeszcze chcialam dodac, ze Ci wszyscy, co tak glosno gadaja, ze INNI to sa tacy czy owacy, sami sa czysciochami, maniakalnymi clean-erami, dlatego, ze ich rodzice stali nad nimi z pasem, zeby robili to, co im kaza.Jestem w Dublinie od 5 lat i z kazdym dniem uwielbiam go jeszcze bardziej. Poznalam mnostwo fajnych osob z wielu zaktkow swiata, od ktorych nauczylam sie naprawde wiele. Za nic nie oddalabym tego doswiadczenia i zycze wszystkim podobnych.

    OdpowiedzUsuń
  87. Ależ oczywiście, że tak :) Ja również nie zgadzam się z tym stwierdzeniem, bo zwyczajnie jest tak, że higiena nie jest uwarunkowana narodowością a specyfiką każdego człowieka. Jeden myje się trzy razy dziennie, inny raz na tydzień. Nigdy nie zauważyłam, by któryś z moich irlandzkich znajomych brzydko pachniał. Pozdrawiam serdecznie i cieszę się, że czerpiesz radość ze swojego pobytu na wyspie.

    OdpowiedzUsuń